Trochę o mnie:

avatar








Poisonek z wiochy Częstochowa. Przejechałem 170187.82 km (na bikestats) + 48183 km (przed bikestats). Więcej o mnie.

10.2010 - 05.2011 Nowotwór próbował...

Póki co nie dał rady...



„Ból jest przemijający, a skutki rezygnacji pozostają na zawsze.”


"Rower jest pojazdem napędzanym siłą mięśni. Rower jadący pod górę jest pojazdem napędzanym siłą woli..."


"Nikt nie będzie mi mówił jak mam żyć, bo nikt za mnie nie umrze..."


"Nie słuchaj głosu w Twojej głowie, który mówi, że nie dasz rady. On łże..."



Yes Master!!! Na zawsze z Tobą...




AKTUALNY SEZON

Sezon 2024 button stats bikestats.pl

ARCHIWALNE SEZONY

Sezon 2023

button stats bikestats.pl

Sezon 2022

button stats bikestats.pl

Sezon 2021

button stats bikestats.pl

Sezon 2020

button stats bikestats.pl

Sezon 2019

button stats bikestats.pl

Sezon 2018

button stats bikestats.pl

Sezon 2017

button stats bikestats.pl

Sezon 2016

button stats bikestats.pl

Sezon 2015

button stats bikestats.pl

Sezon 2014

button stats bikestats.pl

Sezon 2013

button stats bikestats.pl

Sezon 2012

button stats bikestats.pl

Sezon 2011

button stats bikestats.pl

Sezon 2010

button stats bikestats.pl

Sezon 2009

button stats bikestats.pl

Sezon 2008

button stats bikestats.pl


MOJE KRĘCENIE OD 01.01.1997 do 31.10.2024: 217.827 km


1997: 3806 km
1998: 4146 km
1999: 3757 km
2000: 4659 km
2001: 3253 km
2002: 4754 km
2003: 4309 km
2004: 6004 km
2005: 5278 km
2006: 5012 km
2007: 3205 km
2008: 11017 km
2009: 4918 km
2010: 4888 km
2011: 4791 km
2012: 8417 km
2013: 12372 km
2014: 11459 km
2015: 11409 km
2016: 16632 km
2017: 10351 km
2018: 11305 km
2019: 11587 km
2020: 11091 km
2021: 10023 km
2022: 10061 km
2023: 10112 km
2024: ?


MOJE MAX`Y:


Max dystans 24 godzinny:

505,77 km


Max dystans miesięczny:

2156,10 km


Max dystans roczny:

16632 km


Max prędkość:

82,73 km/h


Max wysokość n.p.m.:

2776 m n.p.m.


Max wyjazdów w miesiącu:

31 - grudzień 2021


Max wyjazdów w roku:

316 - 2016


Min 10.000 km w rok:

12 razy - ostatnio 2023


Min 1000 km w miesiącu:

100 razy - ostatnio październik 2024


Min 100 km dziennie:

302 razy - ostatnio 20.10.2024


Max temperatura na rowerze:

+41°C


Min temperatura na rowerze:

-17°C


Odwiedzone województwa:

dolnośląskie, kujawsko - pomorskie, łódzkie, małopolskie, mazowieckie, opolskie, pomorskie, śląskie, świętokrzyskie, wielkopolskie, zachodniopomorskie


Odwiedzone kraje:

Austria, Hiszpania, Niemcy, Polska, Słowacja, Szwajcaria, Szwecja, Turcja, Włochy

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

D. Godne uwagi (100-? km)

Dystans całkowity:31271.23 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:259
Średnio na aktywność:120.74 km
Więcej statystyk

Złoty Potok. Siódma stówka. Spacerek z Żonką :)

Czwartek, 18 kwietnia 2013 • dodano: 18.04.2013 | Komentarze 5

Chciałem sobie dziś pojechać max 40 km. Planowałem wybrać się na Lipówki, rozwalić zwłoki i po prostu poleżeć. Ale rano już coś tam zaczynało świtać w głowie, że może by tak jednak zajrzeć do Złotego Potoku? Myślę sobie: pojadę sobie terenem, tak żeby się nie zmęczyć. No i ruszyłem. Na początek Guardian, niebieski rowerowy i droga p.poż. 15 minut przed Olsztynem telefon od Pietro: siedzą z michaillem pod zamkiem. Podjechałem do Nich na chwilkę na pogaduchy a następnie pojechaliśmy kawałek razem od rynku do wjazdu w Sokole. Tam chłopaki pojechali do Częstochowy a ja odbiłem w lewo. W Górach standard: żółty, zielono - czarny i czerwony do Zrębic i dalej aż do Złotego Potoku. Po przejechaniu przez Aleję Klonową do sklepu po piciu i nad Amerykana. Błogość. Słoneczko i cieplutko. Można było zrzucić łachy (no nie tak do zera oczywiście...) i pobyczyć się na pomoście. Nad stawem urządziłem sobie bezkrwawe, fotograficzne łowy na kaczki i kwiatuszki specjalnie do tego celu taszczoną w plecaku lustrzanką. Po przerwie na relaks i foty terenem do Ostrężnika. Wyjechałem na asfalt i pomyślałem sobie, że mógłbym zobaczyć, czy podjazd na Czatachową dalej jest tam gdzie był. No i jest. Nic z nim nie zrobili. Wina Tuska... :) Na Czatachowej nawrót i zjazd do Złotego Potoku. Powrót do Zrębic ponownie czerwonym pieszym a dalej przez Sokole Szlakiem Świętego Idziego i znów czarno - zielonym. Po dojechaniu do parkingu kierunek na drogę p.poż i niebieski pieszy. W Częstochowie już tylko koło Guardiana, przez Zawodzie, (gdzie zatrzymałem się na chwilę u STin14 i Tytusa) i centrum do domku. W chacie chwila przerwy i po powrocie Żonki z pracy ponownie kask na czerep. Nadejszła albowiem wiekopomna chwiła i moja Małżonka wreszcie postanowiła przejechać kilka kilometrów na swoim nowym nabytku :) Przejechaliśmy jeszcze wspólnie 16,5 km jadąc przez Wrzosowiak, Błeszno, Raków i wał nadwarciański w okolice więzienia i ponownie wałem do domku. Na koniec jeszcze po gałeczce lodów :)
Super Żonka, że po tylu latach mogliśmy znów zrobić wspólnie jechać obok siebie na rowerkach. Liczę na więcej. Na niedzielne wypady do Olsztyna w jedyne słuszne miejsce, abyś razem ze mną chłonęła nieprawdopodobną energię rowerowej braci. Mam nadzieję, że Ci się spodoba :*
Siódma setka w sezonie.

Poisonek nad Amerykanem. © poisonek

Żaba z pasażerem na gapę. © poisonek

Pani Kaczka. © poisonek

Pan Kaczek. © poisonek

Pan Kaczek II. © poisonek

Państwo Kaczkowscy. © poisonek

Państwo Kaczkowscy II. © poisonek

Przylaszczki. © poisonek

Zawilce gajowe. © poisonek

Figura Świętego Idziego przy kościele w Zrębicach. © poisonek

Żona na rowerku - po baaaaardzo długiej przerwie. © poisonek

Zdjęcie na ścianę. Tą z rowerem oczywiście :) © poisonek

Dystans z kwietnia 2012 wyrównany (no prawie...). Teraz progres.




Setka w trupa.

Wtorek, 16 kwietnia 2013 • dodano: 16.04.2013 | Komentarze 5

Seteczka znów była zaplanowana. Jakoś tak jest, że jak z Kulistym to zazwyczaj jest sporo. To już czwarte 100 km z Adamem w tym roku. Początek koło kokosowni i po spotkaniu już razem koło obok koła w kierunku Srocka. Po skręcie w prawo zaczęliśmy dłuuuugi odcinek z wmordewindem, który towarzyszył nam przez Kusięta, Olsztyn, częściowo Biskupice, Choroń, Poraj, Masłońskie i Żarki Letnisko. Czyli dobrych 28 kilometrów pod wiatr. W tym miejscu muszę nadmienić, że po raz kolejny solennie obiecywaliśmy sobie "normalne" tempo. Jak zwykle nie podołaliśmy wyzwaniu. Po tym dość ciężkim odcinku już mieliśmy spełnione założenie a potem było już tylko szybciej. Żarki, Czatachowa, Złoty Potok, Janów, Julianka, Lipnik, Żuraw, Zagórze, Bukowno, Przymiłowice i Olsztyn. Tutaj przyznam się szczerze zacząłem już wymiękać. Zdecydowanie za ciepło się dziś ubraliśmy a do tego zachowałem się jak skończony debil nie zabierając nic do picia. Poza tym średnia dobiła już do 27 km/h - a płasko to dziś nie było. Po dojechaniu do Olsztyna i Leśnego wyglądałem tak:

Ujechane w trupa Poisonkowe zwłoki przed Leśnym :) © poisonek

Co tu dużo pisać - ujechałem się w trupa. Po odpoczynku i delektowaniu się spokojem tego miejsca. Ruszyliśmy do domów przez Kusięta no i znów strzałka średniej zaczęła piąć się w górę. Po dojechaniu do domów zatrzymała się na wartości 27,33 km/h. To chyba zdecydowanie najlepsza prędkość na tego typu trasie i z takim wiatrem. Była już stóweczka za średnią 29,1 ale to raczej po płaskim. Muszę przyznać, że byłem dziś z siebie naprawdę zadowolony.
Dzięki Adam za tą dzisiejszą wycieczkę. Choć tak na przyszłość mogło by być tak, żebym nie musiał ciągle jechać na zmianie ;)
775 metrów przewyższenia.




Piąta seteczka w roku.

Czwartek, 11 kwietnia 2013 • dodano: 11.04.2013 | Komentarze 4

Decyzja o tym, że dziś będzie seteczka zapadła kilka dni temu. Adaś wczoraj wrócił z wyspy i zgadaliśmy się na wspólne kręcenie. Na początku lekka obsuwa czasowa, która skłoniła mnie do pojechania lekko naokoło i zajrzeniu przy okazji do kamieniołomu na Złotej Górze, gdzie powstaje największy na świecie pomnik Ojca Świętego Jana Pawła II (szkoda tylko że wychodzi z tego kicz z plastiku o twarzy Pudziana :( ...). Wcześniej zadzwoniłem jeszcze do STin14 i namówiłem go na towarzyszenie nam przynajmniej w części wycieczki. Razem z Robertem Legionów na spotkanie z Kulistym a następnie Brzyszowska, Srocko, Brzyszów, Małusy Małe i Wielkie, Zagórze, Lusławice, Czepurka, Piasek, Janów, Złoty Potok - gdzie zostawia nas STin14, Gorzków Nowy, Postaszowice, Niegowa, Żarki, Czatachowa, Ostrężnik, źródła, Siedlec, Krasawa, Zrębice, Przymiłowice, Olsztyn, Kusięta i przez Zawodzie do domu. Trochę dziś wiało. Miałem wrażenie, że wiatr trochę kręcił i większość drogi raczej nam nie sprzyjał. Co nie przeszkodziło nam zrobić 100 km w czasie sporo poniżej 4 godzin :).
Dziś po raz pierwszy miałem okazję założyć względnie logiczne ciuchy. Po raz pierwszy też w tym roku wyjechałem w nowych butkach SIDI. Kurtka poszła w kąt. To samo stało się z długimi rękawiczkami, czapką pod kask i ochraniaczami na buty. Dało radę jechać w koszulkach termoaktywnych i bluzie, co na zdjęciu uwiecznił Robert:

W nowym opakowaniu :) © poisonek

Mapka z dzisiejszą trasą obejmuje tylko zasadniczą część wycieczki. Nie ma na niej snucia się po Zawodziu przed zbiórką.
781 metrów przewyższenia.

Piąta setka w sezonie 2013.




Nareszcie idzie... Setka na raty.

Poniedziałek, 8 kwietnia 2013 • dodano: 08.04.2013 | Komentarze 2

Chyba wreszcie przyszła. Bardzo spóźniona i długo wyczekiwana. Ale chyba przyszła. Słoneczko, błękitne niebo i lekkie ciepełko to chyba już to. No bo w końcu ileż można było czekać. Teraz za to smakuje lepiej...
Rano spotkanie ze STin14 i jazda w kierunku Poraja. Słowik, Korwinów, Poczesna, Kolonia Borek, Wanaty, Kamienica Polska, Jastrząb i nad Zbiornik Poraj. Jeszcze z lodem. Po postoju na fotkę przez Poraj, Choroń i Biskupice do Olsztyna. W Leśnym herbatka z cytryną i przez Kusięta, Brzyszów, Srocko, Brzyszowską, Legionów, Zawodzie i Centrum do domku.
Po drodze kiepskie, telefoniczne informacje. Ale co nas nie zabije to nas wzmocni. Nie z takimi problemami życiowymi trzeba sobie radzić...
Potrzebowałem jednak po telefonie odreagowania, wiec znów na Szmatę i kokosownia, Legionów, Brzyszowska, Srocko, Brzyszów, Kusięta, Olsztyn i z powrotem. Końcówka przez Zawodzie do domu.
Czwarty 100 km dzień w roku.

Jeszcze skuty cienkim lodem Zbiornik Poraj. © poisonek




Trzecia setka w sezonie. Debile...

Poniedziałek, 18 marca 2013 • dodano: 18.03.2013 | Komentarze 5

...bo przecież nikt o zdrowych zmysłach nie robi 100 km w takim wietrze i takiej temperaturze ;) Spotkanie z Kulistym o 9:15 i wymowna wymiana spojrzeń... Ale cóż - ustalamy, że ruszamy a co wyjdzie to się okaże. Od początku silny wmordewind obniżający temperaturę z faktycznego -2,3 stopnia do zera absolutnego, czyli −273,15 stopnia ;) Trasa wiodła przez Kusięta, Olsztyn, Biskupice, Zaborze, Przybynów, Wysoką Lelowską, Żarki, Moczydło, Trzebniów, Gorzków Nowy, Złoty Potok, Siedlec Janowski, Zrębice, Przymiłowice, Olsztyn, Kusięta, Guardiana i przez Zawodzie i centrum do domu. Dość ekstremalne warunki. Już nie pamiętam kiedy zrobiłem setkę w takich okolicznościach. Jutro przerwa, bo zapodaje śniegiem. Masakra jakaś...
Dzięki za to wspólne wariactwo Adaś - Towarzyszu rowerowej niedoli :D
844 metry przewyższenia.




Druga seteczka. Pierwszy tysiączek. Oznaka wiosny ;)

Wtorek, 5 marca 2013 • dodano: 05.03.2013 | Komentarze 3

Dziś planowo miała być setka. Okazało się, że podobne plany ma Kulisty więc teoretycznie wszystko powinno być jasne. No ale trochę się wahałem wiedząc, że będę jechał na góralu a Adam na szosówce. Zdecydowałem się jednak na wspólną jazdę, bo ustaliliśmy, że nie przekraczamy średniej 25 km/h i będziemy jechać bez szarpnięć. Znajomo brzmi? ;) Początek na zbiórkę na Legionów koło kokosowni. Jako, że Adama jeszcze nie było, zrobiłem sobie 4 rundy do ronda koło TRW i z powrotem żeby nie stać w miejscu i nie marznąć - rano jeszcze dość rześko. Po kwadransie dociera Kulisty i rozpoczynamy jazdę przez Srocko, Siedlec, Mstów, następnie nad rzekę, Mokrzesz, góreczka pod wiatrak, Żuraw, Zalesice, Julianka, Złoty Potok, Czatachowa tutaj nawrót, do Źródełek, Siedlec, po jednym haczyku, Zrębice, Przymiłowice, Olsztyn, Kusięta, Srocko i przez Zawodzie i centrum do domku. Początkowo trzymaliśmy się założeń, ale potem poooooszło i wszystko szlag trafił. Dochodziło do tego, że winą za szybkie tempo obarczaliśmy dziadka na Ukrainie, którego w Zrębicach trzeba było oczywiście dogonić przed szczytem górki :) - szliśmy po górę 42 km/h...
Generalnie można powiedzieć, że setka zrobiona na raz - mieliśmy tylko jeden 10 minutowy postój na Colę w Złotym Potoku. Średnia z całej stówki to 26,11 km/h. A na początku przejechałem z 10 km z nogi na nogę... Jak na początek marca to chyba nieźle. Przy okazji przekroczyłem też pierwszy tysiąc w tym roku.
Wieczorem znów na rower i na Północ uregulować sprawy z Amuletem. Tam też zaobserwowałem pierwszą oznakę wiosny. No bo musi być już wiosna skoro spotyka się gościa na rowerze ubranego w krótkie szorty i T-shirt. Termometr na liczniku pokazywał w tym momencie 7,8 stopnia Celsjusza...
769 metrów przewyższenia.




Pierwsza stówka w roku.

Czwartek, 28 lutego 2013 • dodano: 28.02.2013 | Komentarze 3

Pierwszy 100 kilometrowy dzionek w sezonie 2013. Na raty - bo była 1,5 godzinna przerwa - ale zawsze. Najpierw ze Stin14 kokosownia, Legionów, Brzyszowska, Srocko, Brzyszów, Małusy, Zagórze, Bukowno, Turów, Bukowno, Przymiłowice, Zrębice, Biskupice, Olsztyn (tutaj przerwa w Leśnym), Kusięta, Srocko, Brzyszowska, Legionów, Zawodzie, centrum i do domku. Po lekkim posileniu się znów na rowerek, tyle że już samotnie i identyczny początek jak rano: kokosownia, Legionów, Brzyszowska, Srocko. Skręt na Kusięta i do Olsztyna a następnie Skrajnica (co nie było zbyt mądre, bo wystarczyło kilkaset metrów terenu i rower do mycia...), Odrzykoń, Guardian i domek. Pogoda dziś super: miła temperatura, minimalny wiaterek i nawet słońce - zwłaszcza w drugiej części dnia. Do tego komfort ubioru, bo w końcu mogłem założyć zwykłe spodnie - te z membraną krępują ruchy nóg.
Myślałem, że dziś będzie bez fotki, ale na 500 metrów przed domem trafił się burakowóz na drodze rowerowej...

Burakowóz na DDR. © poisonek
Nie tak dawno zmajstrowałem sobie filmik w formie pokazu slajdów z moimi rowerowymi wspomnieniami. Wiem, wiem - muzyka jakbym Złoto Olimpijskie zdobywał, ale co tam... ;)

Luty +314,36




8000 km w sezonie. Setka. Najlepszy miesiąc w roku.

Środa, 28 listopada 2012 • dodano: 28.11.2012 | Komentarze 13

Oj oj oj. To się porobiło. Znów seteczka. Dwunasta. Do tego jubileusz 8000 km przejechanych w 2012. I jeszcze na koniec najlepszy miesiąc w tym sezonie. Nie miałem takiego miesięcznego przebiegu od pamiętnego, 2008 roku. Zgadaliśmy się na dzisiejszą wycieczkę z kobe24la i zbyszko61. Celem był Złoty Potok, jednak od samego początku każdy z nas wiedział, że na tym się nie skończy. Dopingowała nas znów fantastyczna pogoda (+12 stopni). Początek to standard do Olsztyna przez Guardiana i Skrajnicę. Dalej terenem przez Sokole do Zrębic i czerwonym pieszym do Złotego Potoku. Na miejscu odpoczynek „U Rumcajsa” i powrót do Olsztyna „Szlakiem ku źródłom”, Siedlec, Krasawę, Zrębice, szlakiem Św. Idziego przez Sokole. W Olsztynie decyzja: wbijamy na pomarańczowy do Dębowca „a dalej się zobaczy…” Tak też zrobiliśmy. Dojechaliśmy do Dębowca a następnie zjechaliśmy do Poraja. Do Częstochowy postanowiliśmy wrócić niebieskim rowerowym, na którym to właśnie strzeliło mi 8000 km w roku. Potem już tylko Guardian i na Raków. Przy PKP pożegnałem Marcina i Zbyszka i pojechałem baaaaardzo długim objazdem przez centrum, Północ, Aleje i wał nadwarciański do domu.
Wieczorem jeszcze na Jasną Górę pomodlić się trochę za babcię…
Super dzień na rowerze przy świetnej pogodzie i w dobrym towarzystwie. No i fajnie, że w ciągu jednego dnia wskoczyło tyle niezłych cyferek :)

Moja średnio inteligentna gęba z ręcznego statywu :) Gdzieś koło Siedlca. W tle zbyszko61. © poisonek

Ze zbyszko61 przy Kapliczce Św. Idziego w Zrębicach. © poisonek

Zbiorowa mogiła Żołnierzy 74 Pułku Piechoty poległych 03.09.1939 w Dębowcu. © poisonek

Jubileusz 8000 km w sezonie. © poisonek




Seteczka. 1000 km w listopadzie.

Poniedziałek, 26 listopada 2012 • dodano: 26.11.2012 | Komentarze 4

Decyzja o dzisiejszej setce zapadła już wczoraj. W ostatnich dniach staram się jeździć jak najwięcej, żeby maksymalnie wykorzystać to, co oferuje nam listopadowa pogoda. Co więcej: myślałem, że trochę się już znudzę jazdą i zacznę odpoczynek przełomu sezonów… Taaaa… Efekt jest taki, że załapałem całkiem niezłą formę a i jeździć mi się chce dużo bardziej niż choćby miesiąc temu. Dzisiejszy wyjazd rozpocząłem o 8:15 i skończyłem o 13:00. Całkiem przyzwoity czas, biorąc pod uwagę przerwy na fotki i postój w Siedlcu na piciu. Swoje też do tempa dorzucały dość smutne dziś myśli… Rano dość chłodno – 3,5 stopnia. Później było już lepiej – dobiło nawet do dwucyfrówki. Trasa asfaltowa: Guardian, Kusięta, Olsztyn, Biskupice, Zaborze, Przybynów, Wysoka Lelowska, Żarki, Niegowa, Mirów, Bobolice, Mirów, Niegowa, Postaszowice, Gorzków, Złoty Potok, Siedlec, Krasawa, Zrębice, Przymiłowice, Olsztyn, Kusięta, Guardian i domek.

To mój najlepszy rowerowo listopad w życiu. A zdaje się, że będzie to również najlepszy miesiąc w tym roku. Nieprawdopodobne: listopad!!! Na liczniku już 1008 km, a zostały jeszcze 4 dni miesiąca z dość obiecującą prognozą :)

862 metry przewyższenia.
11 setka w roku.



Poranek był rześki i mglisty. © poisonek

Drzwi do kościoła w Sanktuarium w Leśniowie. © poisonek

Wnętrze kościoła. © poisonek

Ołtarz kościoła w Leśniowie. © poisonek

Zamek w Mirowie. © poisonek

Zamek w Bobolicach I. © poisonek

Zamek w Bobolicach II. © poisonek

Przy Bramie Laseckich. © poisonek

Zamek w Bobolicach III. © poisonek

Zamek w Bobolicach IV. © poisonek

I na koniec przykład „Wiejskiego tuningu” w wersji budowlanej. Dla mnie ten dom w Mirowie to kwintesencja taniego kiczu…
Wiejski tuning. Wersja budowlana. © poisonek




Złoty Potok + wieczorówka.

Piątek, 23 listopada 2012 • dodano: 23.11.2012 | Komentarze 1

Mocno rowerowy dzień. Do południa ustawka z kobe24la i terenowy wypad do Złotego Potoku. Trasa: Guardian, rowerostrada, Skrajnica, Olsztyn, Sokole i szlaki żółty, zielony i czarny, Zrębice, czerwony do Pabianic i dalej aż do Alei Klonowej i Złotego Potoku. W Złotym zawitaliśmy do dawno nie odwiedzanego baru "Rumcajs", gdzie ogrzaliśmy się przy przepysznym, grzanym winie i przy okazji obejrzeliśmy całkiem pokaźny asortyment oryginalnych trunków serwowanych przez właścicieli. Piwa smakowe (jagodowe, czekoladowe, miodowe, wiśniowe, malinowe, cytrynowe...), miody pitne, wódeczka własnej produkcji (śliwowica - 63% !!!, cytrynówka, miodówka, czysta, wiśniówka...) i inne specjały. Z całą odpowiedzialnością mogę polecić to miejsce w Złotym Potoku na konkretną, kulturalną alko - biesiadę. Oczywiście bez konieczności prowadzenie potem jakiegokolwiek pojazdu.
Po odpoczynku powrót do domów tą samą trasą. Wieczorem mieliśmy z Marcinem kontynuować jazdę w towarzystwie zbyszko61, ale ułożyło się tak, że na pociemkową jazdę pojechaliśmy tylko Zbyszek i ja. Na zbiórkę przed skansenem dojechałem nieco okrężnie a potem już asfaltowy standard do Leśnego przez Kusięta. Po drodze i podczas posiedzenia sporo pogadaliśmy o sprawach, które normalnemu człowiekowi nie za bardzo mieszczą się w głowie... Powrót przez Skrajnicę i rowerostradę.
Zdrowo pojeździłem. 10 setka w roku. To chyba najpóźniej zrobiona setka w sezonie. Ale jeszcze nigdy nie zrobiłem stówki w grudniu ;)))

Nie wiem jak się nazywa, ale fajne :) © poisonek

Wódeczki własnej roboty z baru "Rumcajs". © poisonek

"Zamszony" kamyczek w Sokolich. © poisonek

...I słitfocia Poisonka na tymże kamieniu :) © poisonek