Trochę o mnie:

avatar








Poisonek z wiochy Częstochowa. Przejechałem 177660.24 km (na bikestats) + 48183 km (przed bikestats). Więcej o mnie.

10.2010 - 05.2011 Nowotwór próbował...

Póki co nie dał rady...



„Ból jest przemijający, a skutki rezygnacji pozostają na zawsze.”


"Rower jest pojazdem napędzanym siłą mięśni. Rower jadący pod górę jest pojazdem napędzanym siłą woli..."


"Nikt nie będzie mi mówił jak mam żyć, bo nikt za mnie nie umrze..."


"Nie słuchaj głosu w Twojej głowie, który mówi, że nie dasz rady. On łże..."



Yes Master!!! Na zawsze z Tobą...




AKTUALNY SEZON

Sezon 2025 button stats bikestats.pl

ARCHIWALNE SEZONY

Sezon 2024

button stats bikestats.pl

Sezon 2023

button stats bikestats.pl

Sezon 2022

button stats bikestats.pl

Sezon 2021

button stats bikestats.pl

Sezon 2020

button stats bikestats.pl

Sezon 2019

button stats bikestats.pl

Sezon 2018

button stats bikestats.pl

Sezon 2017

button stats bikestats.pl

Sezon 2016

button stats bikestats.pl

Sezon 2015

button stats bikestats.pl

Sezon 2014

button stats bikestats.pl

Sezon 2013

button stats bikestats.pl

Sezon 2012

button stats bikestats.pl

Sezon 2011

button stats bikestats.pl

Sezon 2010

button stats bikestats.pl

Sezon 2009

button stats bikestats.pl

Sezon 2008

button stats bikestats.pl


MOJE KRĘCENIE OD 01.01.1997 do 30.06.2025: 225.032 km


1997: 3806 km
1998: 4146 km
1999: 3757 km
2000: 4659 km
2001: 3253 km
2002: 4754 km
2003: 4309 km
2004: 6004 km
2005: 5278 km
2006: 5012 km
2007: 3205 km
2008: 11017 km
2009: 4918 km
2010: 4888 km
2011: 4791 km
2012: 8417 km
2013: 12372 km
2014: 11459 km
2015: 11409 km
2016: 16632 km
2017: 10351 km
2018: 11305 km
2019: 11587 km
2020: 11091 km
2021: 10023 km
2022: 10061 km
2023: 10112 km
2024: 10356 km
2025: ? km

MOJE MAX`Y:


Max dystans 24 godzinny:

505,77 km


Max dystans miesięczny:

2.156,10 km


Max dystans roczny:

16.632 km


Max prędkość:

82,73 km/h


Max wysokość n.p.m.:

2.776 m n.p.m.


Max wyjazdów w miesiącu:

31 - grudzień 2021


31 - marzec 2025


Max wyjazdów w roku:

316 - 2016


Min 10.000 km w rok:

13 razy - ostatnio 2024


Min 1.000 km w miesiącu:

104 razy - ostatnio czerwiec 2025


Min 100 km dziennie:

307 razy - ostatnio 04.07.2025


Max temperatura na rowerze:

+41°C


Min temperatura na rowerze:

-17°C


Odwiedzone województwa:

dolnośląskie, kujawsko - pomorskie, łódzkie, małopolskie, mazowieckie, opolskie, pomorskie, śląskie, świętokrzyskie, wielkopolskie, zachodniopomorskie


Odwiedzone kraje:

Austria, Hiszpania, Niemcy, Polska, Słowacja, Szwajcaria, Szwecja, Turcja, Włochy

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

D. Godne uwagi (100-? km)

Dystans całkowity:31814.83 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:264
Średnio na aktywność:120.51 km
Więcej statystyk

Dopołudniówka przed pracą. 32 stówka w roku.

Wtorek, 10 września 2013 • dodano: 10.09.2013 | Komentarze 1

Po wczorajszych faktycznych i jutrzejszych zapowiadanych opadach deszczu chciałem się wstrzelić w ładny dzień i zrobić większy dystans. Jako, że do pracy na nieco późniejszą godzinę wyszła prawie stówka przed dniówką. Wyciągnąłem jeszcze STin14 i razem ruszyliśmy w kierunku Żarek, mijając po drodze Srocko, Kusięta, Turów, Przymiłowice, Zrębice, Siedlec, Krasawę i Złoty Potok. W okolicach Ostrężnika doszedł nas sporych rozmiarów ciągnik jadący tak w okolicach 40 km/h. Załapaliśmy się na "kółko" i w niezłym tempie wjechaliśmy tak na Czatachową. Na zjeździe jednak ciągnik już nas spowalniał, więc daliśmy mu zmianę i jeszcze poprawiliśmy ;) W Żarkach chwila postoju na Colę na rynku. Drugi raz kupuję ją tam w tym roku i drugi raz trafia mi się butelka z napisem "Boski". Coś w tym musi być ;) Żarkom się podobam :D.

W Żarkach znów jestem "Boski" ;) © poisonek

Po chwilce odpoczynku przez Wysoką Lelowską, Przybynów, Zaborze, Biskupice, Olsztyn, Kusięta i Zawodzie do Centrum i do sklepu po zakupy dla Roberta. Potem już tylko do domu wzdłuż linii tramwajowej. Pożegnałem się ze STin14, przebrałem się w świeże ciuchy i na Północ wałem nadwarciańskim. Do pracy dotarłem ze stanem licznika 92 km :) Co raz dalej z tego Grosza na Północ... Po pracy do domu również wzdłuż Warty. Super wyjazd w niezłym tempie. No i pogoda zdała dziś egzamin ogarniając się całkiem przyzwoicie po porannych mgłach.
32 setka w roku.




Stówka do Bobolic.

Niedziela, 8 września 2013 • dodano: 08.09.2013 | Komentarze 1

Potrzeba mi dziś było samotnej stówki. Wstałem dość wcześnie, ogarnąłem się nieco i po śniadanku ruszyłem na asfaltową pętelkę do Bobolic. Dobrze się stało, że wyruszyłem dość wcześnie, bo z chwili na chwilę wzrastała siła niesprzyjającego wiatru. Trasa przez Błeszno, Słowik, Korwinów, Nową Wieś, Poczesną, Kamienicę Polską, Jastrząb, Poraj, Masłońskie, Ostrów, Przybynów, Wysoką Lelowską, Żarki, Mirów i Bobolice. Przed zamkiem spotkałem właściciela i jednocześnie restauratora bobolickiego zamku, Senatora Jarosława Laseckiego. Pan Senator namówił mnie na wspólne zdjęcie, które nota bene wyszło zajebiście :) Porozmawialiśmy jeszcze chwilę o problemie z murem, który dość poważnie zaczął w ostatnim czasie pękać. Okazało się, że powodem była kretyńska postawa konserwatora zabytków, który swoją decyzją będącą w totalnej sprzeczności ze sztuką budowlaną prawie doprowadził do katastrofy. Na szczęście problem udało się zażegnać. Pojeździłem jeszcze wokół zamku robiąc zdjęcia z nieco innej niż zazwyczaj perspektywy i ruszyłem w drogę powrotną. Ogorzelnik, Niegowa, Postaszowice, Janów, Złoty Potok, Szlak ku źródłom, Siedlec, Krasawa, Zrębice, Przymiłowice i Olsztyn. W Leśnym spotkałem szczepana i tradycyjnie całą zgraję szosowców. Po krótkich pogaduchach wróciliśmy ze szczepanem do Czewki przeciwpożarówką. Na koniec jeszcze kawałek wałem by wskoczyła trzycyfrówka ;) Fajna pogoda na jazdę. Oby tak jak najdłużej.

Ma się tych znajomych ;) Z senatorem Jarosławem Laseckim © poisonek

Zamek w Bobolicach I © poisonek

Zamek w Bobolicach II © poisonek

Zamek w Bobolicach III © poisonek

Zamek w Bobolicach IV © poisonek

Zamek w Bobolicach V © poisonek

31 setka w sezonie.




Ogrodzieniec z Ekipą szosowców.

Sobota, 31 sierpnia 2013 • dodano: 31.08.2013 | Komentarze 4

Kolejna wycieczka do Ogrodzieńca z Ekipą częstochowskich szosowców. Na zbiórce stawiła się 13 osobowa grupa, która z czasem nieco się zmniejszyła. Nie obiecywałem sobie zbyt wiele po dzisiejszej jeździe. Trwająca już szósty dzień kuracja antybiotykowa mocno mnie osłabiła. Przekonałem się o tym już w Gorzkowie. Tam zrozumiałem, że koszulka w czerwone grochy dziś nie dla mnie ;) Jednak w lepszym lub gorszym tempie pokonałem trasę i podjazdy w Kotowicach, Siamoszycach i Złożeńcu. Pod zamkiem odpoczynek i pamiątkowa fotka. Powrót przez Morsko, Włodowice, Górę Włodowską, Jaworznik i standard z Żarek do Olsztyna już spokojniejszy, gdyż trzeba było wspomóc towarzystwem kolegę w kryzysie. W Leśnym już nieco dłuższy popas z zasłużonym obiadkiem. Do Czewki najkrócej jak się da: główna, Odrzykoń i Guardian. Na koniec jeszcze przez Zawodzie i Centrum do Adasia odstawić Antosia i zabrać Szmatę. Konkretne zakończenie sierpnia :)

Gdzieś przed Ogrodzieńcem © poisonek

Ekipa przed Zamkiem w Ogrodzieńcu © poisonek

30 setka w sezonie.
1000 km na rowerze szosowym w 2013 :)
Sierpień +656,14 km. Konkret :)




90 tysięcy km. Przedpołudniówka z Ekipą. Popołudniówka z Żonką.

Niedziela, 25 sierpnia 2013 • dodano: 25.08.2013 | Komentarze 2

Ciężko mi było się dziś zwlec w środku nocy - czyli o 7:00 - aby na 8:00 stawić się na zbiórkę koło Bartolewskiego. Jakoś jednak dało radę i po podjechaniu po STin14 razem stawiliśmy się na spotkanie. Na miejscu oczekiwali już Arecki, Faki, GAWEŁ, Mr. Dry, Piksel, Piotrek78 i PRZEMO2. Jak nakazuje nowa, świecka tradycja trzeba było poczekać jeszcze 10 minut na Pitera. Po zebraniu się całej ekipy rozpoczęliśmy dość terenowy przejazd do Olsztyna. Na początek zaliczyliśmy drogę wzdłuż Warty, jadąc momentami w dość przyzwoitym jak na naszą okolicę terenie. Potem Jaskrów, Grodzisko, Przeprośna i zjazd w kierunku Mstowa. Przed Mstowem ekipa się nieco rozjechała wybierając różne warianty trasy. My odbiliśmy w prawo w pole, minęliśmy stodoły i dojechaliśmy go głównej drogi w okolicy kilkuset metrów od początku niebieskiego pieszego. Niebieskim przejechaliśmy przez Małusy i Turów aż do Zrębic. W międzyczasie zaliczyliśmy dwie przerwy techniczne na łatanie dętki Bartka, którą jak się później okazało serwisował jeszcze w Zrębicach i w Sokolich. Przez Sokole przejechałem już sam, gdyż w planach miałem nie czerwony pieszy a przejazd przez Lipówki na zakupy na olsztyńskim Rynku. Po dojechaniu do Leśnego dość długie posiedzenie w towarzystwie peletonu szosowców TdCz i Chorągwi Radomszczańskiej Herbu Wiśnia ;). Za chwilę dotarli również Abovo, Ruda z mężem oraz Magnum z Andzią. Ok 13:00 wraz z Fakim, Pikselem, Piotrkiem78, Piterem i STin14 ruszyliśmy do domów przeciwpożarówką, niebieskim i koło Guardiana.
W domku pół godziny przerwy na rosołek i przebranie się w bardziej cywilne ciuchy i tym razem Olsztyn z Żonką. Trasa przez Guardiana, rowerostradę i Skrajnicę. Na miejscu szok: po 5 godzinach od rozpoczęcia naszego dopołudniowego posiedzenia w Leśnym spotkaliśmy ciągle obradujących Abovo, Rudą z mężem, GAWŁA i PRZEMA ;) Mają kondycję skubaniutcy :) Po jedzonku wróciliśmy z Żonką do domu identyczną trasą jak w południe z Ekipą. Na koniec Duśka jeszcze mnie totalnie rozwaliła: jak rasowy biker postanowiła dokręcić 4 km do okrągłego dystansu. Stworzyłem potwora!!! :D

W dniu dzisiejszym dobiłem do kilometra nr 90000 przejechanego w moim oficjalnym, rowerowym życiu :)

29 setka w sezonie.
Plan na sierpień 2013 wykonany. Teraz bonus.




Seteczka do Bobolic.

Czwartek, 22 sierpnia 2013 • dodano: 22.08.2013 | Komentarze 1

Wczoraj byłem nie do życia. Nie chciało mi się kompletnie nic i najchętniej przespał bym cały dzień. Wieczorem jednak odwiedziliśmy rodzinnie Zbyszko61 i wysmoliliśmy nieco góralskiego napoju bogów. No i dziś jak ręką odjął :) Chyba jakiś znak… Tak czy inaczej power dziś był na całkiem niezłym poziomie. Postanowiłem więc, że strzelę sobie stówkę przed odebraniem Córci z przedszkola. Jako, że czasu za wiele nie miałem padło na trasę w 90% asfaltową. Błeszno, Słowik, Nowa Wieś, Wanaty, Kamienica Polska, Jastrząb, Poraj, Masłońskie, Ostrów, Przybynów, Wysoka Lelowska, Żarki, droga rowerowa do Mirowa, Bobolice, Ogorzelnik, Niegowa, Postaszowice, Gorzków, Janów, Złoty Potok, Siedlec, Krasawa, Zrębice, Przymiłowice, Olsztyn, przeciwpożarówka, Guardian i dom. Pogoda dziś bardzo łaskawa. Na początku słoneczko, które potem skryły chmury. Jednak temperatura dawała dziś komfort termiczny. Mimo to dobry humor prysł jak bańka mydlana na zamku w Mirowie. Okazało się tam, że gdzieś w drodze zgubiłem licznik :( Straciłem pół godziny na bezskuteczne poszukiwania. Przepadł. Z powodu tego nieplanowanego postoju zabrakło mi czasu na wykręcenie setki "od strzała". Wskoczyła dopiero podczas drugiej, wieczornej rundy. Swoją drogą taka refleksja: dawniej liczniki sigmy były montowane na „saneczkach”. Nie zdarzało mi się wtedy nigdy, aby licznik wypadł z mocowania. Od momentu zmiany gniazda na obrotowe, upadki licznika to norma. I z tego co wiem nie tylko u mnie. Producent pewnie się cieszy. Po co mieć licznik dziesięć lat jak można go zgubić po dwóch…
W związku z podłym nastrojem nie zatrzymywałem się nawet na zamku w Bobolicach. Zdołałem tylko dostrzec, że całkiem niedawno odbudowany zabytek już zaczyna się rozpadać. Pęka i odrywa się od monolitu potężny kawałek murów od strony Mirowa.
Wieczorem jeszcze na Północ reanimować rower szwagra. Niestety z powodu zaawansowanej dewastacji i różnic w kompatybilności podzespołów reanimacja nie powiodła się.
Mapka tylko z pętelki przez Bobolice.

Droga rowerowa pomiędzy Żarkami a Mirowem I © poisonek

Droga rowerowa pomiędzy Żarkami a Mirowem II © poisonek

Udogodnienia przy drodze rowerowej. Miejsce na popas i stojak rowerowy © poisonek

Zamek w Mirowie stoi © poisonek

W Bobolicach jeszcze też ;) © poisonek

Zamek w Bobolicach © poisonek

28 setka w roku.




  • DST 105.29km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień rekordów. Poprad - Kralova Hola - Poprad.

Sobota, 17 sierpnia 2013 • dodano: 17.08.2013 | Komentarze 8

Dzień rowerowych rekordów. Tak miało być: dzisiejszy dzień był zarezerwowany na gwóźdź programu. Przynajmniej dla mnie. Poprad - Kralova Hola - Poprad. Rano zapakowaliśmy ze STin14 rowery do Asterki i ruszyliśmy do Popradu na Słowacji, aby rozpocząć wycieczkę mającą na celu zdobycie najwyższego dostępnego dla rowerów szczytu w Tatrach - Kralovej Holi. Do podnóża tej wnoszącej się na 1946,1 metra n.p.m. góry dojechaliśmy przez miejscowości Hranovnica, Vernar, Telgart i Sumiac. Nie była to bynajmniej wycieczka krajoznawcza. Staraliśmy się trochę oszczędzać na podjazdach wiedząc, że to nie one są naszym dzisiejszym celem. Po kilku większych i mniejszych zmarszczkach dotarliśmy do wsi Sumiac. Tam też rozpoczęliśmy wspinaczkę. Początek to około 7 - 8 km szutru a sama końcówka to asfalt. Co tu dużo pisać: 12,5 km ze średnim nachyleniem około 10%. Ale to średnio, bo chwilami było prawie 20... Udało się podjechać bez przystanków na odpoczynek nie licząc 15 sekundowego leżenia w trawie (musiałem na chwile położyć się na brzuchu, aby zluzować nieco mój kręgosłup, który najnormalniej w świecie buntował się przeciw szaleństwu). Na szczycie przepiękne widoki - wszystko wokół było niżej niż my ;). Posiedzieliśmy chwilę nagradzając nasz sukces browarem wtaszczonym na górę przez Roberta. Po dużej porcji fotek rozpoczęliśmy zjazd, który dla mnie skończył się ustanowieniem nowego rekordu prędkości: 82,73 km/h. Niestety po tym jak skończył się asfalt i zaczął szuter złapałem snake`a. Zanim udało mi się zatrzymać obręcz tak skutecznie zmasakrowała dętkę, że Robert naliczył w niej 16 (!!!!!!!!!!!!) dziur. Co gorsza okazało się, że ja mam tylko łatki a Robert nie ma zapasu... Poratował nas jakiś Słowak, który dał mi dętkę i absolutnie nie chciał za nią kasy. No cóż: rowerowa brać nie zna granic :) Po serwisie i zjeździe ze szczytu pozostał tylko powrót do Popradu. Byliśmy już nieco wyjechani. Szczególnie dla mnie była to walka z samym sobą, gdyż mocno przeliczyłem się z napojami i przy temperaturze oscylującej w okolicach 26 - 28 stopni nieźle się odwodniłem. Jakoś jednak poszło i dotarliśmy do celu wcale nie najwolniej.
Dzisiejszy dzień skończył się dla mnie pokonaniem kolejnych granic moich możliwości. Od dziś maksymalna wysokość osiągnięta na rowerze to 1946 metrów n.p.m. a maksymalna prędkość to 82,73 km/h. Fantastyczny rowerowy dzień. Dzięki Robert. Pokazałeś dziś super klasę.

Śrubujemy rekord prędkości ;) © poisonek

Widoki w drodze do Popradu © poisonek

Wiadukt kolejowy w okolicach Telgartu © poisonek

Podjazd w jego dolnej części © poisonek

Widok na podjazd na Kralową Holę na końcowych km © poisonek

Nie ma lekko - trzeba cisnąć ;) © poisonek

Rzeźbię ;) © poisonek

Na szczycie © poisonek

Na szczycie z Robertem © poisonek

Na szczycie z Robertem II © poisonek

Wieża stacji przekaźnikowej TV na szczycie © poisonek

Wieża przekaźnikowa TV © poisonek

Widok ze szczytu I © poisonek

Widok ze szczytu II © poisonek

Widok ze szczytu III © poisonek

Widok ze szczytu IV © poisonek

Widok ze szczytu V © poisonek

Słitfocia na szczycie ;) © poisonek

Zasłużone leżycho ;) © poisonek

Na tym fragmencie padł max speed :) © poisonek

To na powrocie. W drodze "do" był taki sam z napisem 5 km :) © poisonek


Filmik z panoramą ze szczytu:


27 setka w roku.




Bobolice. 26 setka w roku.

Niedziela, 11 sierpnia 2013 • dodano: 11.08.2013 | Komentarze 1

Wczoraj były wstępne plany na jakąś jazdę w dopołudniową niedzielę. Wieczorem zadzwonił szczepan i zaproponował wycieczkę. Umówiliśmy się przed skansenem i tam też spotkaliśmy się ze Zbyszko61 a także zupełnie niezależnie z Kobe24la i Piotrkiem78. Jako, że pora wczesna, było sporo czasu na jazdę. Piotrek rzucił coś o Bobolicach - nie ma problemu ;) Jeszcze szybki telefon do STin14, którego poinformowałem o jeździe zdecydowanie za późno i ruszyliśmy w drogę. Guardian, niebieski rowerowy, przeciwpożarówka, Biskupice, Zaborze, Przybynów, Wysoka Lelowska, Żarki i fantastyczna, asfaltowa droga rowerowa do samego Mirowa. To chyba najlepsza droga rowerowa po której jeździłem. Podczas zakupów w sklepie pojawił się Robert, który w mocnym tempie doszedł nas przed samymi Bobolicami. Po krótkim odpoczynku na Zamku powrót przez Ogorzelnik, Niegową, Postaszowice, Gorzków gdzie ponowiłem próbę pobicia rekordu prędkości. Znów się nie udało - wskoczyło 75,12 km/h. Potem Janów, Szlak ku źródłom, Siedlec, Krasawa, Zrębice, Sokole Dróżkami Świętego Idziego i Leśny. W barze spotykaliśmy Rafała i peleton TdCz oraz Gawła, Yacka i Pitera. Po posiedzeniu wspólny powrót przeciwpożarówką, niebieskim rowerowym i koło Guardiana. Na koniec jeszcze ze STin14 na Tysiąclecie oddać film do wypożyczalni i powrót do domu przez Zawodzie.
Dziś przez całą drogę z niepokojem wsłuchiwałem się w Szmatę. Wygląda jednak na to, że zabiegi odniosły skutek i W KOŃCU (!!!) nastała błoga cisza :)
26 setka w sezonie.

Na drodze rowerowej pomiędzy Żarkami a Mirowem © poisonek

Przed zamkiem w Bobolicach © poisonek

Jestem "Boski" ;) © poisonek

Jestem "Gwiazdą" ;) © poisonek




Kraków w potężnym gronie.

Niedziela, 21 lipca 2013 • dodano: 21.07.2013 | Komentarze 9

Kraków po raz 17. Nieprawdopodobna ekipa 19 nie tylko częstochowskich bikerów. Powiedzcie mi gdzie można znaleźć tak liczną grupę do wspólnego bike`owania??? Oprócz mnie byli: Abovo, Anwi, Helenka, Faki, Janusz91, Kingspider, Krzara, Krzysiek, Markon - org czy też ogr :) z kolegą, Michaill, Piter, Popelina, ProPhet - spotkaliśmy się w Rabsztynie, Rafalg, Siwuch - w większości przewodnik trasy, Szczepan - dołączył do nas w Rabsztynie i Zbyszko61.

Przystanek przy źródle Warty po drodze do Krakowa © krzara

Cel osiągnięty! © krzara

Trasa dość wymagająca: Czewka, Poraj, Żarki Letnisko, Myszków, Góra Włodowska, Włodowice, Parkoszowice, Fugasówka, Ogrodzieniec, Klucze, Rabsztyn, Podlesie, Troks, Braciejówka, Michałówka, Jangrot, Trzyciąż, Wielmoża, Skała, Zielonki, Kraków. Spore górki, ale ekipa dawała radę. Po przyjeździe do Krakowa obiadek w zaprzyjaźnionej już restauracji "Pod Wawelem" a następnie kierunek Płaszów na pociąg. A w pociągu jak to w pociągu: nuuuuuuuuuda ;)

Dzięki wszystkim za tak fantastyczny rowerowo dzień.
25 setka w roku.




Bobolice. 24 setka w roku.

Wtorek, 16 lipca 2013 • dodano: 16.07.2013 | Komentarze 5

Pół terenowa jazda do Bobolic w towarzystwie STin14. Droga w tamta stronę maksymalnie terenowa: Guardian, niebieski rowerowy, przeciwpożarówka, Sokole, Zrębice, czerwony do Złotego, Szlak ku źródłom, czerwony przez Ostrężnik, Trzebniów i Niegową, Mirów i Bobolice. Na miejscu chwila odpoczynku i podniesienie poprzeczki w konkurencji podnoszenia roweru: od dziś rower podnosimy z rowerzystą :). Powrót przez Niegową, Postaszowice, Gorzków, Złoty Potok, Szlak ku źródłom, Siedlec, Krasawę, Zrębice, Sokole, Olsztyn, Skrajnicę i Guardiana. Na koniec jeszcze do sklepu na Wolności.
Jakoś dziś obydwoje bez mocy. Z pewnością nie pomagał wmordewind przez powrotne 50 km. Mimo to fajna wycieczka.

Poprzeczka podniesiona. Od dziś rower podnosimy z rowerzystą ;) © poisonek

24 setka w roku.

Na koniec jeszcze kolejna, już III część pokazu slajdów z mojego rowerkowania :)
Można oglądać w HD.




  • DST 157.95km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kolejne 100 na szosie. Prażonki.

Wtorek, 9 lipca 2013 • dodano: 09.07.2013 | Komentarze 4

Plan na dziś to kolejne 100 z Kulistym na szosówkach. Jako, że Antoś ostatnio już nawet nie wracał do stajni, tylko gościł w moim przedpokoju, na zbiórkę wybraliśmy od razu TRW. Po dojeździe na miejsce, gdzie czekał już na mnie Adaś rozpoczęliśmy jazdę z bliżej nie określoną trasą przelotową. No bo cel był jedynie słuszny: Leśny. Wyprzedzając nieco fakty: nie wiem co się dzieje, ale do Baru co raz dalej - dziś wyszło 97 km :). Początek jazdy w tempie lekko pół śmiesznym. Obojgu nie chciało nam się zbytnio jechać. No i ten brak planu... Z czasem jednak trochę nas puściło i nawet miejscami ładnie żarło. Trasa to: Srocko, Brzyszów, Małusy, Żuraw, Kobyłczyce, Mokrzesz, Dąbek, Garnek, Gidle (czyli województwo łódzkie w mordę jeża...), Dąbrowa Zielona, Święta Anna, Przyrów, Zalesice, Żuraw, Zagórze, Przymiłowice i Olsztyn. W Leśnym po przejechaniu prawie 100 km w zasadzie bez żadnego postoju, doszliśmy jako tako do siebie i wróciliśmy do domów najkrótszą trasą: przez Odrzykoń, Guardiana, Zawodzie i Centrum. Odstawiłem Antosia do macierzystego miejsca pobytu, wsiadłem na Goodmana i do domku. Przypiekło nas konkretnie. Słoneczko ostro operowało a i temperatura oscylowała cały czas w okolicy trzech dyszek. Dystans na Antosiu to 115,8 km.
Po południu druga runda. Tym razem już na góralu i w szerszym gronie. Koło skansenu spotkanie z Pietro1978, STin14 i Zbyszko61 i wspólna przejażdżka do Olsztyna w obie strony przeciwpożarówką. Na miejscu spotkanie z Fakim i po chwili z Piterem i Adamem, który również zaliczał popołudniową, drugą rundę. Posiedzieliśmy, pośmialiśmy się i w szóstkę wróciliśmy do domów. Dystans na Goodmanie 42,75 km.
Mocne te ostatnie 4 dni. Wyszło 430 km w tempie dość słusznym. Nie było opieprzania się :)
Z "Przemyśleń Niemłodego Kolarza" - Jeśli chcesz zrobić 100 km, ale nie chce ci się jechać a do tego nie masz zaplanowanej trasy to wiedz, że zrobisz 115 km ;)

Mapka obejmuje tylko jazdę na Antosiu i jest rozrysowana z początkiem u Adama. Ja pierwsze 6 km przejechałem inaczej.
23 setka w roku.