Trochę o mnie:

avatar








Poisonek z wiochy Częstochowa. Przejechałem 170165.52 km (na bikestats) + 48183 km (przed bikestats). Więcej o mnie.

10.2010 - 05.2011 Nowotwór próbował...

Póki co nie dał rady...



„Ból jest przemijający, a skutki rezygnacji pozostają na zawsze.”


"Rower jest pojazdem napędzanym siłą mięśni. Rower jadący pod górę jest pojazdem napędzanym siłą woli..."


"Nikt nie będzie mi mówił jak mam żyć, bo nikt za mnie nie umrze..."


"Nie słuchaj głosu w Twojej głowie, który mówi, że nie dasz rady. On łże..."



Yes Master!!! Na zawsze z Tobą...




AKTUALNY SEZON

Sezon 2024 button stats bikestats.pl

ARCHIWALNE SEZONY

Sezon 2023

button stats bikestats.pl

Sezon 2022

button stats bikestats.pl

Sezon 2021

button stats bikestats.pl

Sezon 2020

button stats bikestats.pl

Sezon 2019

button stats bikestats.pl

Sezon 2018

button stats bikestats.pl

Sezon 2017

button stats bikestats.pl

Sezon 2016

button stats bikestats.pl

Sezon 2015

button stats bikestats.pl

Sezon 2014

button stats bikestats.pl

Sezon 2013

button stats bikestats.pl

Sezon 2012

button stats bikestats.pl

Sezon 2011

button stats bikestats.pl

Sezon 2010

button stats bikestats.pl

Sezon 2009

button stats bikestats.pl

Sezon 2008

button stats bikestats.pl


MOJE KRĘCENIE OD 01.01.1997 do 31.10.2024: 217.827 km


1997: 3806 km
1998: 4146 km
1999: 3757 km
2000: 4659 km
2001: 3253 km
2002: 4754 km
2003: 4309 km
2004: 6004 km
2005: 5278 km
2006: 5012 km
2007: 3205 km
2008: 11017 km
2009: 4918 km
2010: 4888 km
2011: 4791 km
2012: 8417 km
2013: 12372 km
2014: 11459 km
2015: 11409 km
2016: 16632 km
2017: 10351 km
2018: 11305 km
2019: 11587 km
2020: 11091 km
2021: 10023 km
2022: 10061 km
2023: 10112 km
2024: ?


MOJE MAX`Y:


Max dystans 24 godzinny:

505,77 km


Max dystans miesięczny:

2156,10 km


Max dystans roczny:

16632 km


Max prędkość:

82,73 km/h


Max wysokość n.p.m.:

2776 m n.p.m.


Max wyjazdów w miesiącu:

31 - grudzień 2021


Max wyjazdów w roku:

316 - 2016


Min 10.000 km w rok:

12 razy - ostatnio 2023


Min 1000 km w miesiącu:

100 razy - ostatnio październik 2024


Min 100 km dziennie:

302 razy - ostatnio 20.10.2024


Max temperatura na rowerze:

+41°C


Min temperatura na rowerze:

-17°C


Odwiedzone województwa:

dolnośląskie, kujawsko - pomorskie, łódzkie, małopolskie, mazowieckie, opolskie, pomorskie, śląskie, świętokrzyskie, wielkopolskie, zachodniopomorskie


Odwiedzone kraje:

Austria, Hiszpania, Niemcy, Polska, Słowacja, Szwajcaria, Szwecja, Turcja, Włochy

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

D. Godne uwagi (100-? km)

Dystans całkowity:31271.23 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:259
Średnio na aktywność:120.74 km
Więcej statystyk

50 + 50. Jabłuszka.

Środa, 9 października 2013 • dodano: 09.10.2013 | Komentarze 2

Nic nie zapowiadało dziś takiego przebiegu. Miałem niby się wybrać po pracy zobaczyć jak tam jabłka w Mstowie, ale to miało być wszystko. A tutaj niespodzianka. Ale po kolei. Rano do pracy a potem przez Wyczerpy, Jaskrów i Siedlec do Mstowa. Tam niebieskim rowerowym obok sadów, w których zaopatrzyłem się w konkretną dawkę witamin ;). Następnie przez Małusy, Brzyszów i Kusięta dotarłem do Olsztyna, gdzie spotkałem Fakiego. Dalej już na szybko przez Skrajnicę i rowerostradę do domu. Po dwóch godzinach przerwy znów na rower - bo dziewczyny w kinie na bajeczce - i na drugą rundkę. Do Olsztyna p.pożką a następnie Biskupice, Zrębice, Sokole Dróżkami Świętego Idziego do Leśnego. W barze króciutko, bo nie było żywej duszy i powrót do domu p.pożką. I tak się uzbierała seteczka dziennego przebiegu. 37 w tym roku :)
Jutro chyba świętowanie :) Został rzut beretem do 10000 km :)

Jabłuszka z dziorgi ;) © poisonek




Zaczynamy październik. Na początek 100 ;)

Wtorek, 1 października 2013 • dodano: 01.10.2013 | Komentarze 3

Dzisiejszą wycieczkę z Kulistym sprowokowałem już na piątkowym grillu u Kuby Żelka. Jednak rano nieco zszokowany temperaturą ledwo, ledwo powyżej zera zastanawiałem się, czy 100 km to nie za wiele. Ale skoro jest coś zaplanowane, no to nie ma zmiłuj. Podjechałem na Szmacie do Adama i szybciutko przesiadłem się na Antosia. No i poszły konie po żelbetonie :) Z silnym wmordewindem przyszło nam się zmierzyć już w pierwszej połowie dystansu. Pojechaliśmy przez Śródmieście, Zawodzie, Legionów, Brzyszowską, Srocko, Brzyszów, Turów, Przymiłowice, Piasek, Janów, Gorzków, Ludwinów, Trzebniów, Moczydło, Łutowiec do Mirowa. Po drodze mogliśmy zaobserwować jak dużo ostatnio zmieniło się na Jurze w kwestii dróg. Bajeczne, prościutkie asfalty biegnące środkiem lasu i dające możliwość cieszenia oczu pięknem Jury. Fajnie, że powstają takie dróżki. Z Mirowa taką właśnie rowerówką dojechaliśmy do Żarek, gdzie zrobiliśmy sobie krótki postój na węglowodany. Z Żarek już standard: Czatachowa, Ostrężnik, Siedlec, Krasawa, Zrębice, Przymiłowice, Olsztyn, Odrzykoń, Zawodzie, Śródmieście i do Adama na Tysiąclecie. Po odstawieniu szosówki znów na Goodmana i do domu.
Dzisiejsza setka w zasadzie "od strzała". W zasadzie tylko jeden, króciutki postój.
36 setka w sezonie.
Z Przemyśleń Niemłodego Kolarza: jeśli dręczy Cię wmordewind to należy zwiększyć prędkość o 5 km/h i dać 6,5 kilometrową zmianę ;)

W Żarkach © poisonek

Jak to dobrze zrobić większy dystans w pierwszej połowie pierwszego dnia miesiąca. Można wtedy liczyć na to, że choć na chwilkę będzie się liderem w trzech zestawieniach na głównej stronie bikestats :)
Strona główna bikestats.pl ;) © poisonek




Kraków.

Niedziela, 29 września 2013 • dodano: 29.09.2013 | Komentarze 6

Długo czekałem na tą wycieczkę. Potrzeba mi było odwiedzić Kraków w spokoju, bez zgiełku, hałasu i tłumów dookoła. Tak po prostu.
Wyjazd ze STin14 zaplanowaliśmy na 8:00. Po przebudzeniu szok: za oknem mleko a na termometrze 3 stopnie. Masakra jakaś... No ale skoro był plan to nie wypada go nie wykonać. Ruszyliśmy względnie spokojnie na krakowski, asfaltowy standard. Już po kilku kilometrach mieliśmy dość. Ściana opadającej mgły spowodowała przemoczenie ciuchów. Woda kapała z kasków, osadzała się na wszystkim. Do tego ten przenikliwy ziąb... Poddaliśmy się przed Myszkowem i zajechaliśmy na stację benzynową ogrzać się przy herbacie. Tutaj wielki szacunek dla Pani ze stacji, która za dwie herbatki nie wzięła od nas ani złotówki :) Po doprowadzeniu naszych organizmów do względnie normalnej temperatury ruszyliśmy w dalszą drogę. Nieco się ociepliło i przed Zawierciem już dało radę jechać w całkiem przyzwoitych warunkach. Minęliśmy więc szybko Ogrodzieniec, Klucze, Rabsztyn, Olkusz, Sieniczno, Kosmołów, Sułoszową i Pieskową Skałę. Tam spotkaliśmy Szczepana, który wyruszył nam na spotkanie z Krakowa. Dalej przez Ojców, Januszowice i Zielonki do Krakowa. W Mieście Królów Polskich obowiązkowy zestaw fotek i obiad w tradycyjnej już Restauracji "pod Wawelem". Jako, że do pociągu mieliśmy jeszcze sporo czasu, Szczepan zaproponował nam wizytę na swojej krakowskiej kwaterze. Dotarliśmy na Bajeczną i po dwóch godzinkach popasu i handlu używanymi częściami rowerowymi ;) pojechaliśmy na dworzec Płaszów. Przed odjazdem pociągu jeszcze obowiązkowe zakupy. A pociąg? I tu zaskoczenie - normalnie Europa!!! Pomijając ślimacze tempo zawsze chciałoby się podróżować w takich warunkach :)
35 setka w sezonie.
18 raz w Krakowie.

Rabsztyn © poisonek

Pała Herkulesa jak stała tak stoi ;) © poisonek

Przy zamku w Pieskowej Skale © poisonek

Gdzieś w Dolinie Prądnika © poisonek

Na krakowskim Rynku ze STin14 © poisonek

Na krakowskim Rynku ze Szczepanem, © poisonek

Dzisiejszy skład © poisonek

Normalnie Europa!!! © poisonek




Ostrowy i Rudniki. 34 setka w roku.

Wtorek, 24 września 2013 • dodano: 24.09.2013 | Komentarze 6

Dziś do pracy na popołudnie więc nie było tematu: zgadałem się ze STin14 i ustaliliśmy wstępny kierunek jazdy. Padły dwie propozycje: okolice Lelowa lub Ostrowy nad Okszą. Stwierdziłem, że do Lelowa jest trochę za daleko, żeby wyrobić się czasowo i wybraliśmy wariant numer dwa. Koniec końców dystans i tak wyszedł podobny :) Dziś na drodze działy się dziwne rzeczy. Początek to droga przez Czewkę: Zawodzie, Śródmieście, Tysiąclecie, Kiedrzyn a następnie Biała, Kamyk i Łobodno. Zazwyczaj nie narzekam za bardzo na kierowców, ale na tym właśnie odcinku spotkały nas dwa Tiry spychające nas na pobocze, pani otwierająca drzwi kierowcy swojego blachosmroda tak, że mogliśmy wjechać do środka, kierowca z Katowic wyprzedzający nas i natychmiast skręcający w prawo czy dziadek wyprzedzający ciężarówkę, wyjeżdżający nam na czołówkę. To trochę za dużo jak na jeden dzień... W związku z tymi zdarzeniami dość szybko zmykaliśmy z drogi pomiędzy Kiedrzynem a Łobodnem. Po dojechaniu do Ostrów kilka chwil odpoczynku na bardzo przyjemnym ośrodku nad zalewem, podczas którego zdecydowaliśmy się jechać jeszcze do kamieniołomu w Rudnikach. Ruszyliśmy przez Nową Wieś, Kuźnicę Kiedrzyńską, Kokawę, Mykanów, Kościelec do Rudnik. W kamieniołomie kilka fotek i już tylko powrót do domu przez Rędziny, Wyczerpy, Zawodzie i Śródmieście. Na koniec jeszcze podjechaliśmy do rowerowego zapytać o przebieg reklamacji. Po dotarciu do domu szybka higiena, zmiana ciuchów i do pracy wałem nadwarciańskim. Powrót również wzdłuż Warty. Tym sposobem mimo, że chęci mieliśmy rano tyle co kot napłakał udało się wykręcić kolejne 100 km w ciągu dnia: 93 przed pracą i 10 po pracy. To 34 taki setkowy dzień w tym sezonie. Do tego zaskoczyła nas dziś bardzo przyjemna pogoda. Oczywiście biorąc pod uwagę aurę w ostatnich dniach. Dyszka powoli zaczyna się pojawiać na horyzoncie :)

Zalew w Ostrowach nad Okszą © poisonek

Na pomoście dla żaglówek © poisonek

Nad mini jeziorkiem w kamieniołomie w Rudnikach © poisonek




Setkowe puzzle.

Czwartek, 12 września 2013 • dodano: 12.09.2013 | Komentarze 2

Składana setka. Przed pracą szybka rundka do dawno nie odwiedzanej Blachowni. Jagiellońska, Stradom, Zacisze, Gnaszyn, Łojki i Blachownia. Nad zbiornikiem dosłownie 2 minutowy postój na fotki i powrót do Czewki identyczną trasą. W samym mieście do domu pojechałem przez Śródmieście i wał. W domu znów tylko chwilkę na przygotowanie sobie prowiantu do pracy i na Północ przez wał i Śródmieście, Tysiąclecie. W pracy też udało się wykręcić kilka km. Robiłem dziś za pilota podczas biegowych zawodów sportowych. Po pracy do domku znów przez Śródmieście i wał. W Centrum mokro. Po godzince w domu znów na rowerek i kierunek Olsztyn. Skierowałem się na przeciwpożarówkowy standard. Niestety koło rowerostrady zaczęło padać. Po prostu armaggedon. Przylało tak konkretnie, że byłem kompletnie przemoczony. Co najdziwniejsze praktycznie cały czas świeciło słońce. W Olsztynie wjechałem tylko na moment do Leśnego, żeby zaopatrzyć się u Jacka w jakiś woreczek - po telefonie płynęła woda... Zaletą takiej pogody było to, że można było zobaczyć przepiękną tęczę okalającą wzgórze zamkowe. Nie zatrzymywałem się jednak na dłużej, gdyż groziło to sporym wyziębieniem. Prosto sprzed zamku skierowałem się w kierunku Kusiąt. Dopiero tam przestało lać. Oczywiście żeby było śmieszniej po raz kolejny już okazało się, że deszcz nie padał wszędzie. Od nastawni w kierunku Rakowa suchutki asfalt. Przyjechałem do domu mokry i zmarznięty na kość. Niemniej jednak dzień rowerowo bardzo udany.
33 setka w roku.

Nad zbiornikiem w Blachowni I © poisonek

Nad zbiornikiem w Blachowni II © poisonek

Nad zbiornikiem w Blachowni III © poisonek

Tęcza na zamku w Olsztynie © poisonek




Dopołudniówka przed pracą. 32 stówka w roku.

Wtorek, 10 września 2013 • dodano: 10.09.2013 | Komentarze 1

Po wczorajszych faktycznych i jutrzejszych zapowiadanych opadach deszczu chciałem się wstrzelić w ładny dzień i zrobić większy dystans. Jako, że do pracy na nieco późniejszą godzinę wyszła prawie stówka przed dniówką. Wyciągnąłem jeszcze STin14 i razem ruszyliśmy w kierunku Żarek, mijając po drodze Srocko, Kusięta, Turów, Przymiłowice, Zrębice, Siedlec, Krasawę i Złoty Potok. W okolicach Ostrężnika doszedł nas sporych rozmiarów ciągnik jadący tak w okolicach 40 km/h. Załapaliśmy się na "kółko" i w niezłym tempie wjechaliśmy tak na Czatachową. Na zjeździe jednak ciągnik już nas spowalniał, więc daliśmy mu zmianę i jeszcze poprawiliśmy ;) W Żarkach chwila postoju na Colę na rynku. Drugi raz kupuję ją tam w tym roku i drugi raz trafia mi się butelka z napisem "Boski". Coś w tym musi być ;) Żarkom się podobam :D.

W Żarkach znów jestem "Boski" ;) © poisonek

Po chwilce odpoczynku przez Wysoką Lelowską, Przybynów, Zaborze, Biskupice, Olsztyn, Kusięta i Zawodzie do Centrum i do sklepu po zakupy dla Roberta. Potem już tylko do domu wzdłuż linii tramwajowej. Pożegnałem się ze STin14, przebrałem się w świeże ciuchy i na Północ wałem nadwarciańskim. Do pracy dotarłem ze stanem licznika 92 km :) Co raz dalej z tego Grosza na Północ... Po pracy do domu również wzdłuż Warty. Super wyjazd w niezłym tempie. No i pogoda zdała dziś egzamin ogarniając się całkiem przyzwoicie po porannych mgłach.
32 setka w roku.




Stówka do Bobolic.

Niedziela, 8 września 2013 • dodano: 08.09.2013 | Komentarze 1

Potrzeba mi dziś było samotnej stówki. Wstałem dość wcześnie, ogarnąłem się nieco i po śniadanku ruszyłem na asfaltową pętelkę do Bobolic. Dobrze się stało, że wyruszyłem dość wcześnie, bo z chwili na chwilę wzrastała siła niesprzyjającego wiatru. Trasa przez Błeszno, Słowik, Korwinów, Nową Wieś, Poczesną, Kamienicę Polską, Jastrząb, Poraj, Masłońskie, Ostrów, Przybynów, Wysoką Lelowską, Żarki, Mirów i Bobolice. Przed zamkiem spotkałem właściciela i jednocześnie restauratora bobolickiego zamku, Senatora Jarosława Laseckiego. Pan Senator namówił mnie na wspólne zdjęcie, które nota bene wyszło zajebiście :) Porozmawialiśmy jeszcze chwilę o problemie z murem, który dość poważnie zaczął w ostatnim czasie pękać. Okazało się, że powodem była kretyńska postawa konserwatora zabytków, który swoją decyzją będącą w totalnej sprzeczności ze sztuką budowlaną prawie doprowadził do katastrofy. Na szczęście problem udało się zażegnać. Pojeździłem jeszcze wokół zamku robiąc zdjęcia z nieco innej niż zazwyczaj perspektywy i ruszyłem w drogę powrotną. Ogorzelnik, Niegowa, Postaszowice, Janów, Złoty Potok, Szlak ku źródłom, Siedlec, Krasawa, Zrębice, Przymiłowice i Olsztyn. W Leśnym spotkałem szczepana i tradycyjnie całą zgraję szosowców. Po krótkich pogaduchach wróciliśmy ze szczepanem do Czewki przeciwpożarówką. Na koniec jeszcze kawałek wałem by wskoczyła trzycyfrówka ;) Fajna pogoda na jazdę. Oby tak jak najdłużej.

Ma się tych znajomych ;) Z senatorem Jarosławem Laseckim © poisonek

Zamek w Bobolicach I © poisonek

Zamek w Bobolicach II © poisonek

Zamek w Bobolicach III © poisonek

Zamek w Bobolicach IV © poisonek

Zamek w Bobolicach V © poisonek

31 setka w sezonie.




Ogrodzieniec z Ekipą szosowców.

Sobota, 31 sierpnia 2013 • dodano: 31.08.2013 | Komentarze 4

Kolejna wycieczka do Ogrodzieńca z Ekipą częstochowskich szosowców. Na zbiórce stawiła się 13 osobowa grupa, która z czasem nieco się zmniejszyła. Nie obiecywałem sobie zbyt wiele po dzisiejszej jeździe. Trwająca już szósty dzień kuracja antybiotykowa mocno mnie osłabiła. Przekonałem się o tym już w Gorzkowie. Tam zrozumiałem, że koszulka w czerwone grochy dziś nie dla mnie ;) Jednak w lepszym lub gorszym tempie pokonałem trasę i podjazdy w Kotowicach, Siamoszycach i Złożeńcu. Pod zamkiem odpoczynek i pamiątkowa fotka. Powrót przez Morsko, Włodowice, Górę Włodowską, Jaworznik i standard z Żarek do Olsztyna już spokojniejszy, gdyż trzeba było wspomóc towarzystwem kolegę w kryzysie. W Leśnym już nieco dłuższy popas z zasłużonym obiadkiem. Do Czewki najkrócej jak się da: główna, Odrzykoń i Guardian. Na koniec jeszcze przez Zawodzie i Centrum do Adasia odstawić Antosia i zabrać Szmatę. Konkretne zakończenie sierpnia :)

Gdzieś przed Ogrodzieńcem © poisonek

Ekipa przed Zamkiem w Ogrodzieńcu © poisonek

30 setka w sezonie.
1000 km na rowerze szosowym w 2013 :)
Sierpień +656,14 km. Konkret :)




90 tysięcy km. Przedpołudniówka z Ekipą. Popołudniówka z Żonką.

Niedziela, 25 sierpnia 2013 • dodano: 25.08.2013 | Komentarze 2

Ciężko mi było się dziś zwlec w środku nocy - czyli o 7:00 - aby na 8:00 stawić się na zbiórkę koło Bartolewskiego. Jakoś jednak dało radę i po podjechaniu po STin14 razem stawiliśmy się na spotkanie. Na miejscu oczekiwali już Arecki, Faki, GAWEŁ, Mr. Dry, Piksel, Piotrek78 i PRZEMO2. Jak nakazuje nowa, świecka tradycja trzeba było poczekać jeszcze 10 minut na Pitera. Po zebraniu się całej ekipy rozpoczęliśmy dość terenowy przejazd do Olsztyna. Na początek zaliczyliśmy drogę wzdłuż Warty, jadąc momentami w dość przyzwoitym jak na naszą okolicę terenie. Potem Jaskrów, Grodzisko, Przeprośna i zjazd w kierunku Mstowa. Przed Mstowem ekipa się nieco rozjechała wybierając różne warianty trasy. My odbiliśmy w prawo w pole, minęliśmy stodoły i dojechaliśmy go głównej drogi w okolicy kilkuset metrów od początku niebieskiego pieszego. Niebieskim przejechaliśmy przez Małusy i Turów aż do Zrębic. W międzyczasie zaliczyliśmy dwie przerwy techniczne na łatanie dętki Bartka, którą jak się później okazało serwisował jeszcze w Zrębicach i w Sokolich. Przez Sokole przejechałem już sam, gdyż w planach miałem nie czerwony pieszy a przejazd przez Lipówki na zakupy na olsztyńskim Rynku. Po dojechaniu do Leśnego dość długie posiedzenie w towarzystwie peletonu szosowców TdCz i Chorągwi Radomszczańskiej Herbu Wiśnia ;). Za chwilę dotarli również Abovo, Ruda z mężem oraz Magnum z Andzią. Ok 13:00 wraz z Fakim, Pikselem, Piotrkiem78, Piterem i STin14 ruszyliśmy do domów przeciwpożarówką, niebieskim i koło Guardiana.
W domku pół godziny przerwy na rosołek i przebranie się w bardziej cywilne ciuchy i tym razem Olsztyn z Żonką. Trasa przez Guardiana, rowerostradę i Skrajnicę. Na miejscu szok: po 5 godzinach od rozpoczęcia naszego dopołudniowego posiedzenia w Leśnym spotkaliśmy ciągle obradujących Abovo, Rudą z mężem, GAWŁA i PRZEMA ;) Mają kondycję skubaniutcy :) Po jedzonku wróciliśmy z Żonką do domu identyczną trasą jak w południe z Ekipą. Na koniec Duśka jeszcze mnie totalnie rozwaliła: jak rasowy biker postanowiła dokręcić 4 km do okrągłego dystansu. Stworzyłem potwora!!! :D

W dniu dzisiejszym dobiłem do kilometra nr 90000 przejechanego w moim oficjalnym, rowerowym życiu :)

29 setka w sezonie.
Plan na sierpień 2013 wykonany. Teraz bonus.




Seteczka do Bobolic.

Czwartek, 22 sierpnia 2013 • dodano: 22.08.2013 | Komentarze 1

Wczoraj byłem nie do życia. Nie chciało mi się kompletnie nic i najchętniej przespał bym cały dzień. Wieczorem jednak odwiedziliśmy rodzinnie Zbyszko61 i wysmoliliśmy nieco góralskiego napoju bogów. No i dziś jak ręką odjął :) Chyba jakiś znak… Tak czy inaczej power dziś był na całkiem niezłym poziomie. Postanowiłem więc, że strzelę sobie stówkę przed odebraniem Córci z przedszkola. Jako, że czasu za wiele nie miałem padło na trasę w 90% asfaltową. Błeszno, Słowik, Nowa Wieś, Wanaty, Kamienica Polska, Jastrząb, Poraj, Masłońskie, Ostrów, Przybynów, Wysoka Lelowska, Żarki, droga rowerowa do Mirowa, Bobolice, Ogorzelnik, Niegowa, Postaszowice, Gorzków, Janów, Złoty Potok, Siedlec, Krasawa, Zrębice, Przymiłowice, Olsztyn, przeciwpożarówka, Guardian i dom. Pogoda dziś bardzo łaskawa. Na początku słoneczko, które potem skryły chmury. Jednak temperatura dawała dziś komfort termiczny. Mimo to dobry humor prysł jak bańka mydlana na zamku w Mirowie. Okazało się tam, że gdzieś w drodze zgubiłem licznik :( Straciłem pół godziny na bezskuteczne poszukiwania. Przepadł. Z powodu tego nieplanowanego postoju zabrakło mi czasu na wykręcenie setki "od strzała". Wskoczyła dopiero podczas drugiej, wieczornej rundy. Swoją drogą taka refleksja: dawniej liczniki sigmy były montowane na „saneczkach”. Nie zdarzało mi się wtedy nigdy, aby licznik wypadł z mocowania. Od momentu zmiany gniazda na obrotowe, upadki licznika to norma. I z tego co wiem nie tylko u mnie. Producent pewnie się cieszy. Po co mieć licznik dziesięć lat jak można go zgubić po dwóch…
W związku z podłym nastrojem nie zatrzymywałem się nawet na zamku w Bobolicach. Zdołałem tylko dostrzec, że całkiem niedawno odbudowany zabytek już zaczyna się rozpadać. Pęka i odrywa się od monolitu potężny kawałek murów od strony Mirowa.
Wieczorem jeszcze na Północ reanimować rower szwagra. Niestety z powodu zaawansowanej dewastacji i różnic w kompatybilności podzespołów reanimacja nie powiodła się.
Mapka tylko z pętelki przez Bobolice.

Droga rowerowa pomiędzy Żarkami a Mirowem I © poisonek

Droga rowerowa pomiędzy Żarkami a Mirowem II © poisonek

Udogodnienia przy drodze rowerowej. Miejsce na popas i stojak rowerowy © poisonek

Zamek w Mirowie stoi © poisonek

W Bobolicach jeszcze też ;) © poisonek

Zamek w Bobolicach © poisonek

28 setka w roku.