Trochę o mnie:

avatar








Poisonek z wiochy Częstochowa. Przejechałem 177762.04 km (na bikestats) + 48183 km (przed bikestats). Więcej o mnie.

10.2010 - 05.2011 Nowotwór próbował...

Póki co nie dał rady...



„Ból jest przemijający, a skutki rezygnacji pozostają na zawsze.”


"Rower jest pojazdem napędzanym siłą mięśni. Rower jadący pod górę jest pojazdem napędzanym siłą woli..."


"Nikt nie będzie mi mówił jak mam żyć, bo nikt za mnie nie umrze..."


"Nie słuchaj głosu w Twojej głowie, który mówi, że nie dasz rady. On łże..."



Yes Master!!! Na zawsze z Tobą...




AKTUALNY SEZON

Sezon 2025 button stats bikestats.pl

ARCHIWALNE SEZONY

Sezon 2024

button stats bikestats.pl

Sezon 2023

button stats bikestats.pl

Sezon 2022

button stats bikestats.pl

Sezon 2021

button stats bikestats.pl

Sezon 2020

button stats bikestats.pl

Sezon 2019

button stats bikestats.pl

Sezon 2018

button stats bikestats.pl

Sezon 2017

button stats bikestats.pl

Sezon 2016

button stats bikestats.pl

Sezon 2015

button stats bikestats.pl

Sezon 2014

button stats bikestats.pl

Sezon 2013

button stats bikestats.pl

Sezon 2012

button stats bikestats.pl

Sezon 2011

button stats bikestats.pl

Sezon 2010

button stats bikestats.pl

Sezon 2009

button stats bikestats.pl

Sezon 2008

button stats bikestats.pl


MOJE KRĘCENIE OD 01.01.1997 do 30.06.2025: 225.032 km


1997: 3806 km
1998: 4146 km
1999: 3757 km
2000: 4659 km
2001: 3253 km
2002: 4754 km
2003: 4309 km
2004: 6004 km
2005: 5278 km
2006: 5012 km
2007: 3205 km
2008: 11017 km
2009: 4918 km
2010: 4888 km
2011: 4791 km
2012: 8417 km
2013: 12372 km
2014: 11459 km
2015: 11409 km
2016: 16632 km
2017: 10351 km
2018: 11305 km
2019: 11587 km
2020: 11091 km
2021: 10023 km
2022: 10061 km
2023: 10112 km
2024: 10356 km
2025: ? km

MOJE MAX`Y:


Max dystans 24 godzinny:

505,77 km


Max dystans miesięczny:

2.156,10 km


Max dystans roczny:

16.632 km


Max prędkość:

82,73 km/h


Max wysokość n.p.m.:

2.776 m n.p.m.


Max wyjazdów w miesiącu:

31 - grudzień 2021


31 - marzec 2025


Max wyjazdów w roku:

316 - 2016


Min 10.000 km w rok:

13 razy - ostatnio 2024


Min 1.000 km w miesiącu:

104 razy - ostatnio czerwiec 2025


Min 100 km dziennie:

308 razy - ostatnio 14.07.2025


Max temperatura na rowerze:

+41°C


Min temperatura na rowerze:

-17°C


Odwiedzone województwa:

dolnośląskie, kujawsko - pomorskie, łódzkie, małopolskie, mazowieckie, opolskie, pomorskie, śląskie, świętokrzyskie, wielkopolskie, zachodniopomorskie


Odwiedzone kraje:

Austria, Hiszpania, Niemcy, Polska, Słowacja, Szwajcaria, Szwecja, Turcja, Włochy

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

C. Cóś więcej (60-100 km)

Dystans całkowity:27279.02 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:386
Średnio na aktywność:70.67 km
Więcej statystyk

Dom - praca - dom + ognisko CFR.

Piątek, 11 maja 2012 • dodano: 12.05.2012 | Komentarze 3

Wczoraj koncert: Metallica na warszawskim Bemowie. Wybrałem się tam z Żonką i szwagrem. Na miejsce prosto z Dublina doleciał jeszcze Kulisty. Oj się działo :)

Z Żonką na koncercie. Metallica. © poisonek

Ze szwagrem i Kulistym. © poisonek

Metallica. Sonisphere 10.05.2012. Warszawa Bemowo. © poisonek

Jak zwykle James, Lars, Kirk i Robert skopali nam tyłki :) Zagrali cały Black Album, który był myślą przewodnią całej set listy i oczywiście klasyki: One, Master of Puppets, Hit the Lights, Creeping Death, For Whom the Bell Tolls czy Seek & Destroy.

Dziś po krótkim śnie dom - praca - dom troszkę naokoło a wieczorem ognisko w Górach Towarnych z ekipą Częstochowskiego Forum Rowerowego. Na zbiórkę objazdem przez Zawodzie a potem asfalt przez Kusięta. Powrót w środku nocy - tym razem ostrożny i spokojny :) Samo ognisko jak zawsze dzięki atmosferze tworzonej przez super ekipę rewelacyjne.
Przygotowania do ogniska. © poisonek

Rąbanka :) © poisonek

Kiełbaskowanie :) © poisonek

Część ekipy przy ognisku. © poisonek

Straciłem przy śpiewaniu resztki głosu, który ocaliłem po wrzaskach na Bemowie :) Przy okazji nareszcie zobaczyłem swoje drugie dziecko. ProPhet przyprowadził Poisona. Miałem rację, że szukałem dla niego kupca wśród znajomych. Rowerek prezentuje się zajebiście.
Czułe powitanie starego Przyjaciela. © poisonek




Tatry dzień drugi.

Środa, 2 maja 2012 • dodano: 05.05.2012 | Komentarze 4

Dzisiejszy dzień w planach pobytu w Tatrach przeznaczony był na pokonanie najdłuższego dystansu. Obudziłem się rano i po wyjrzeniu za okno nie mogłem przepuścić okazji porannej przejażdżki na Płazówkę i podziwiania Tatr w oświetlonych porannym słońcem:

Tatry z Płazówki. © poisonek

Tatry z Płazówki. © poisonek

Tatry z Płazówki. © poisonek

Następnie po śniadaniu rozpoczynamy pętelkę po okolicy. Na pierwszy ogień Gubałówka:
Widok na Tatry z Dzianisza. © poisonek

Drawniany kościół w Dzianiszu. © poisonek

Po dojeździe na miejsce Gubałówka przywitała nas niesamowitymi widokami:
Na Gubałówce z rodzinką. © poisonek

Kasprowy Wierch. © poisonek

Giewont z Gubałówki. © poisonek

Tatry z Gubałówki. © poisonek

Zakopane z Gubałówki. © poisonek

Jeszcze raz Giewont. © poisonek

Na Gubałówce można było jeszcze całkiem spokojnie odbyć bitwę na śnieżki ;)
Majowy śnieg na Gubałówce. © poisonek

Majowy śnieg na Gubałówce. © poisonek

Po pobycie na Gubałówce karkołomny zjazd do Poronina, podczas którego udało nam się przekroczyć dopuszczalną prędkość o 28 km/h ;) Zjazd minął szybko a znak, który za nim zobaczyliśmy zwiastował to co czekało nas przez następne kilometry podjazdu do Bukowiny Tatrzańskiej:
Podjazd w stronę Bukowiny Tatrzańskiej. © poisonek

Po minięciu Bukowiny dotarliśmy na Polanę Głodowki:
Tatry z Polany Głodówki. © poisonek

Tatry z Polany Głodówki. © poisonek

Panorama Tatr z Polany Głodówki. © poisonek

Następnie pojechaliśmy w kierunki Łysej Polany i z tamtąd zjazd, podjazd i zjazd do Zakopanego:
Zakopane. © poisonek

W Zakopanym obowiązkowe punkty programu: Wielka Krokiew, Krupówki (a fuj - ile ludzi) i Cmentarz Zasłużonych na Pęksowym Brzyzku gdzie pochowani są między innymi Stanisław Witkiewicz, Kornel Makuszyński, Kazimierz Przerwa - Tetmajer, Stanisław Marusarz, Bronisław Czech, Tytus Chałubiński czy Władysław Orkan. Po zwiedzeniu cmentarza ruszyliśmy w stronę Witowa. Najpierw kilku kilometrowym podjazdem a potem już zjazdem do kwater. Fajny dzień ze sporą ilością przewyższeń. Profil trasy to dobrze odzwierciedla. Aczkolwiek zrobiony troszkę "na czuja" gdyż nie znam na 100% dróg którymi jechaliśmy (różnica w kilometrażu 76 a 64 km wynika z porannej jazdy na Płazówkę i wałęsanie się po Krupówkach).
1260 metrów przewyższenia.




Objazdy + dom - praca - dom.

Wtorek, 17 kwietnia 2012 • dodano: 17.04.2012 | Komentarze 1

Początek dzisiejszego rowerowania to objazd do pracy. W ostatniej chwili dołączył się do niego STin14 i wspólnie pojechaliśmy przez Kokosownię, Legionów, Srocko, Brzyszów i Kusięta do Olsztyna. Tam krótki postój na herbatkę z cytrynką w Consonni i z powrotem do Częstochowy. Jako, że czas naglił drogą najkrótszą z możliwych. No i właśnie na tej dość ruchliwej trasie spotkanie w tirem wymijającym nas na pełnej prędkości w odległości kilkudziesięciu centymetrów. Albo debil albo pieprzony morderca... Jak najszybciej opuściliśmy krajówkę i przez Odrzykoń i hutę na Raków. Dalej wałem nadwarciańskim w kierunku centrum. Na Zawodziu zostawiam Roberta i już samotmnie na Północ do pracy, do której późnym popołudniem musiałem pojechać jeszcze drugi raz.
Jesteś ospały? Krew krąży jakoś tak wolno? Potrzebujesz wyrzutu adrenaliny? Nic prostszego. Wsiądź na rower i jedź za miasto. Na 99,9% trafisz na model pod tytułem kierowca-tirowca, który te wszystkie pobudzacze zaaplikuje Ci jednym manewrem...




Przed rosołem. Złoty Potok.

Niedziela, 4 grudnia 2011 • dodano: 04.12.2011 | Komentarze 3

Dziś mimo mocno niekorzystnej prognozy pogody postanowiliśmy z chłopakami z CFR zaliczyć wycieczkę do Złotego Potoku. Zbiórka o 10:00 przed Galerią Jurajską i po kilku minutach ekipa w składzie kobe24la, pietro1978, Piksel, STin14, zbyszko61 i ja ruszyła przez Zawodzie w kierunku jurajskich szlaków. Już na samym początku spotkaliśmy okaz buraka parkingowego, który jakby mógł wjechał by blachosmrodem do sklepu. Nie ma dla takiego zasranego ignoranta znaczenia, że parkuje na drodze rowerowej. Druga sprawa, że w tym miejscu trzeba by chyba postawić zasieki z drutu kolczastego by buraczani kierowcy tam nie parkowali:

Burak blachosmrodowy. © poisonek

Dalej już bez przeszkód pojechaliśmy Legionów, czerwonym szlakiem pieszym obok Gór Ossona i Zielonej, Kusięta, przez Góry Towarne, Olsztyn, zielono - czarny szlak pieszy, czerwony pieszy przez Zrębice do Alei Klonowej i Złotego Potoku. Na miejscu uraczyliśmy się odrobiną grzanego wina o smaku jabłkowym i aroniowym - naprawdę pierwsza klasa. Po posiadówce wskoczyliśmy na szlak ku źródłom, wokół którego znów leży cała masa zdewastowanego drzewostanu. Nie wiem czy znowu coś tam tak ostro wiało, ale widok jest dość przykry. Dalsza droga to asfalt przez Siedlec, Krasawę, Zrębice i szlakami przez Sokole Góry do Olsztyna:
W Krasawie. © poisonek

Dalej już przez Skrajnicę, rowerostradę i Guardiana do domów. Niedługo po zakończeniu wycieczki sprawdziły się prognozy - zaczęło lać. A nam udało się dziś przejechać całą trasę "na sucho", a nawet w promieniach grudniowego słońca.
Na koniec wisienka na torcie: przedwczoraj dotarła do mnie nowo zakupiona rama Goodman Aceone Carbon. 1300 gram carbonu :) W niedługim czasie nastąpi przeszczep części z poisona i mój serdeczny przyjaciel zakończy okres jazdy ze mną. Ja dla niego postaram się znaleźć nowego właściciela tak, żeby trafił w dobre ręce. Należy mu się to po tych wszystkich kilometrach. Zostaną zdjęcia i wspomnienia...
Goodman Aceone Carbon. © poisonek

Więcej szczegółów nowej ramy Tutaj




Pierwszy raz na rowerze...

Niedziela, 13 listopada 2011 • dodano: 13.11.2011 | Komentarze 4

Dziś pierwszy raz jechałem na rowerze... szosowym ;). Adam postanowił pokazać mi z czym to się je i wyciągnął mnie na swoją zimową kolarkę Accenta. No i tym sposobem przeszedłem szosowy chrzest. 64 km chrztu. Do Adama dojechałem na mtb a potem przesiadka na kolareczkę. Pojechaliśmy przez Jaskrów a następnie Mstów, Skrzydlów, Mokrzesz, Żuraw, Zagórze, Przymiłowice do Olsztyna. U kota masa rowerzystów - zarówno szosowców jak i kolegów górali. Było wesoło. Wszyscy przekrzykiwali się w opisywaniu swoich wrażeń z Rowerowego Balu w którym duża część kolarskiej braci uczestniczyła 11 listopada. A było o czym opowiadać, bo zabawa była przednia. Powrót przez Odrzykoń i koło Guardiana do Adama odstawić szoskę i przesiąść się na Poisona. A teraz wrażenia: inny świat. Jest to zupełnie inna jazda. Rower rozpędza się nieprawdopodobnie szybko. Jazda z średnią 30 km/h to jak dla mnie jazda z nóżki na nóżkę. Mankamenty: rower bardzo sztywny więc wszystko co na drodze czujesz w sobie. Swoje dokłada też twardość opon. Nie mogłem dziś znaleźć przełożenia, ale nic w tym dziwnego: wszakże kaseta i korby diametralnie inne niż w mtb. Pozycja powodowała duży dyskomfort i z czasem bolesność rąk - nie mogłem znaleźć sobie chwytu - i pleców. To też raczej zrozumiałe i wynika z różnicy w budowie roweru szosowego i mtb. Do tego dzisiejsza temperatura (max 2 stopnie na plusie) i ograniczające ruchy ubranie nie pomagały. W zakrętach śmierć w oczach - strach przed upadkiem trochę usztywniał, a raczej symboliczne hamulce (to nie to co tarcze w Poisonie) wzmagały uczucie niepewności. Mimo tylu przeciwności średnia z dość pagórkowatej trasy to ponad 28 km/h uzyskana bez jakiegoś wielkiego ciśnienia na ten wynik. Podsumowując: fajne doświadczenie ale raczej zostanę przy moim ukochanym mtb. Choć szosa też ma swoje niewątpliwe zalety. Potrzeba by mi było po prostu trochę więcej czasu na oswojenie się z rowerem i przełożeniami. Dzięki Adam za umożliwienie posmakowania czegoś dla mnie nowego.

Poisonek z szosówką. © poisonek




Przed rosołem ze STin14 i Zbyszkiem.

Niedziela, 6 listopada 2011 • dodano: 06.11.2011 | Komentarze 1

Nie sposób było dziś nie skorzystać z tak przepięknej pogody!!! Kilkanaście stopni na plusie i błękitne niebo przyozdobione listopadowym słońcem. Ustawiliśmy się ze STin14 i Zbyszkiem o 10:00 i ruszyliśmy do Złotego Potoku. Trasa przez Skrajnicę do Olsztyna oraz przez Sokole Góry, Zrębice i czerwony szlak pieszy do Złotego. Na miejscu odpoczęliśmy chwilę na nowym, pływającym pomoście zacumowanym przy brzegu Amerykana i ruszyliśmy dalej Szlakiem ku źródłom. Minęliśmy źródełka, Ostrężnik i skręciliśmy w prawo w kierunku Suliszowic. Po zjeździe przez tą wieś pojechaliśmy trochę "na czuja" i dotarliśmy w rejon Zaborza. Dalej do Biskupic, gdzie dziś ustanowiłem mój tegoroczny rekord prędkości: 71,8 km/h. Po dotarciu do Olsztyna porcja Gronkowych decybeli u kota i przez Skrajnicę do domków. Tuż przed końcem wycieczki natknęliśmy się jeszcze na Piksela. Sporo dziś terenu, a mimo to tempo dość słuszne. Rowerzystów też cała masa - i to pełne spektrum: od szosowych cyborgów do rekreacyjnych, niedzielnych jeźdźców.

Widok na Sokole Góry. © poisonek

W Alei Klonowej. © poisonek

Na pływającym pomoście w Złotym Potoku. © poisonek

Nie zawsze ma się okazję podnieść rower jednym, małym palcem ręki :) Jackowa maszyna o wadze ~6,5 kg pozwala na takie doświadczenie:
6,5 kg szosówki Specialized Roubaix. © poisonek




  • DST 84.40km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spełnianie marzeń. Dzień drugi.

Sobota, 15 października 2011 • dodano: 15.10.2011 | Komentarze 8

<object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/dwp_qBscG_8"> <embed src="http://www.youtube.com/v/dwp_qBscG_8" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object><br>Dziś gwóźdź naszego trzydniowego pobytu nad morzem: wycieczka na Hel. Przepiękna pogoda, przepiękna trasa, niezapomniane wrażenia i uśmiech nie schodzący z naszych ust. Coś cudownego. Bo cóż może być piękniejszego od jazdy po plaży na własnym rowerze czy też połykanie kilometrów podczas jazdy ścieżką rowerową 2 metry od brzegu morza? Chyba niewiele rzeczy... Zdjęcia pokazują namiastkę tego, czego dziś doświadczyliśmy ze Zbyszkiem. Trasa Władysławowo, Chałupy, Kuźnica, Jastarnia, Jurata, Hel i oczywiście z powrotem. Miało być dziś nieco więcej kilometrów ale brakło czasu, który został spożytkowany na robienie zdjęć.

Chałupy. Widok na Zatokę Pucką. © poisonek

Watraki we Władysławowie widziane z Chałup. © poisonek

Chałupy. Widok na Zatokę Pucką w kierunku Helu. © poisonek

Nad Zatoką Pucką. © poisonek

Bunkier w Jastarni. © poisonek

Bunkier na plaży w Jastarni. © poisonek

Spałnienie marzeń. Jazda po plaży na granicy lądu i morza. © poisonek

Spałnienie marzeń. Jazda po plaży na granicy lądu i morza II. © poisonek

Na plaży w Jastarni. © poisonek

Na molo w Jastarni. © poisonek

Welcome to Hell ;) © poisonek

W porcie w Helu. © poisonek

Na plaży w Helu. © poisonek

Na samym czubku Półwyspu Helskiego. © poisonek

Łabędzie na Zatoce Puckiej. © poisonek

Poniżej krótki filmik. Można kliknąć nawet HD pod filmem - będzie deczko lepsza jakość ;)
<object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/I2DIFE-4LTA"> <embed src="http://www.youtube.com/v/I2DIFE-4LTA" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object><br>I na koniec jeszcze wieczorny bonus: Bałtyk i plaża we Władysławowie w pięknej poświacie księżycowej:
Bałtyk w poświacie księżycowej. © poisonek




  • DST 63.80km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spełnianie marzeń.

Piątek, 14 października 2011 • dodano: 14.10.2011 | Komentarze 9

Dziś pierwszy dzień spełniania mojego odwiecznego, rowerowego marzenia: jazdy na rowerze nad morzem. Do tego przedsięwzięcia wciągnąłem Zbyszka, z którym wyruszyliśmy o 23:50 z Częstochowy w kierunku Władysławowa. Do tej turystycznej miejscowości dotarliśmy nadzwyczaj szybko, bo już przed godziną 7:00. Po zalogowaniu się na kwaterze i 3 godzinnym śnie ruszyliśmy w trasę. Dziś celem było Jezioro Żarnowieckie. Po drodze rozkoszowaliśmy się przepięknymi, nadmorskimi krajobrazami, które zapewniały nam Rozewie, Jastrzębia Góra, Karwia, Krokowa i Żarnowiec. Temperatura nader przyjemna. Za to wiatr mocno dziś przesadzał. Trasa w obie strony identyczna. Przy okazji potwierdził się fakt, że jazda po nadmorskich miejscowościach wcale nie musi oznaczać płaskich jak stół tras. Górki dziś były wcale nie takie niewielkie. Jutro gwoźdź wyjazdu: Ride to Hell :)

Latarnia Morska w Rozewiu. © poisonek

Na klifie w Jastrzębiej Górze I © poisonek

Na klifie w Jastrzębiej Górze II © poisonek

Klif w Jastrzębiej Górze III © poisonek

Wybrzeże w Karwi I © poisonek

Wybrzeże w Karwi II. Ze Zbyszkiem. © poisonek

Wybrzeże w Karwi III © poisonek

Przy zamku w Krokowej ze Zbyszkiem © poisonek

Nad Jeziorem Żarnowieckim © poisonek




Przed rosołem. Złoty Potok.

Niedziela, 11 września 2011 • dodano: 11.09.2011 | Komentarze 0

Dziś pierwszy raz w tym roku byłem w Złotym Potoku. Ha ha ha ha!!! No jakoś nie po drodze było mi w tym sezonie do tego pięknego zakątka jury. Założenia były ambitne: nie zapierniczać ;) Hmmm... Taaaaaaaa.... Rozpoczęliśmy ze STin14 standardowo przez rowerostradę i Skrajnicę. Po dojechaniu do Olsztyna podjechaliśmy na chwilę pod zamek, gdzie na placu zabaw z żonką bawiła się córcia. Tam też obejrzeliśmy dwa wypasione motocykle. Pierwszy to klasyczny Harley Davidson, drugi to bardzo oryginalny sprzęt z malowaniem nawiązującym do filmu "Władca pierścieni":

Harley Davidson pod zamkiem w Olsztynie. © poisonek

Orginalny motocykl "Lord of the rings" na rynku w Olsztynie. © poisonek

Po chwili już kierunek na Sokole i do Zrębic, gdzie moim ulubionym, czerwonym szlakiem docieramy do Złotego Potoku. Tam po zakupach w sklepie jedziemy zobaczyć jak postępują pracę przy zagospodarowaniu terenu wokół Amerykana. Już coś tam widać:
Modernizacja Amerykana © poisonek

Amerykan w Złotym Potoku. © poisonek

Podjechaliśmy posiedzieć w zacienione miejsce, gdyż pogoda dziś mocno przypominała o fakcie, że mamy jeszcze lato: pełne słońce i temperatura pod 30 stopni. Nie byłbym sobą gdybym nie wlazł do wody, mimo tego, że od jej temperatury pękało szkliwo na zębach ;)
Poisonek w Amerykanie © poisonek

Poisonek w Amerykanie II © poisonek

Nie siedzieliśmy nad stawem zbyt długo, gdyż miałem zaplanowany powrót na 14:00. Skierowaliśmy się w kierunku "Szlaku ku źródłom" robiąc po drodze dobry uczynek i sprzątając zalegające i blokujące w jednym miejscu szlak drzewo. Dalej już przez Siedlec do Krasawy. No i tu powód naszego późniejszego speedowania: STin14 złapał 367 gumę w tym sezonie ;) Po klejeniu już bardzo szybko do Zrębic i w Sokole. W Sokolich spotkanie z Mr. Dry spędzającym z rodzinką wolny czas na łonie natury. Krótka pogawędka i dalej speed. U kota króciutki postój i przywitanie się z szosowcami, którym chyba dziś nie chciało się wyjeżdżać od Rycha. Na koniec już tylko Skrajnica i do domów. No i z ambitnych założeń wyszły nici ;)))




Terenowo z super ekipą.

Czwartek, 23 czerwca 2011 • dodano: 23.06.2011 | Komentarze 1

Dziś konkretny, terenowy dzień z niezłą ekipą. Na propozycję PRZEMO2 dopołudniowej jazdy w Boże Ciało odpowiedział: blabla, faki, MrDry, piter, STin14, Zbyszek no i oczywiście ja. Trasa wiodła zajebistymi, terenowymi szlakami przez Górę Ossona, Mirów, Przeprośną Górkę, Mstów - tutaj miły postój w nowiutkiej altance na terenie kompleksu rekreacyjnego w okolicach "Skały Miłosci", Małusy, Turów, Bukowno, Czepurkę, Piasek, Pabianice, Zrębice - tutaj też postój przy zrębickim molo ;))), Sokole Góry i Olsztyn. Miejscami konkretne, gliniane błotko robiące z opon 1,9 opony minimum 2,5 ;) Zdarzało się też, że nie wiedzieć czemu rowery jechały bokiem ;) W Olsztynie na posiedzeniu dołączają jeszcze do nas yatza i Darek. Jak zwykle w takim gronie kupa śmiechu i opowieści dziwnej treści. Po wypiciu tego co kto tam miał ja, MrDry, blabla i piter pojechaliśmy do domów przez Skrajnicę a reszta ekipy pojechała jeszcze przecierać pomarańczowy i niebieski. Super trasa – trzeba ją będzie częściej powtarzać. Zdjęcia dzięki uprzejmości STin14:

Nad stawem w Mstowie. © poisonek

Ekipa w drodze. © poisonek

Gliniany podjazd w Małusach. © poisonek

Widok na jadącego Poisonka z ambony w Małusach. © poisonek

Widok z ambony w Małusach I © poisonek

Widok z ambony w Małusach II. © poisonek

Ekipa w Turowie. © poisonek

Gdzieś pomiędzy Turowem a Czepurką. © poisonek