POISONEK
Trochę o mnie:

Poisonek z wiochy Częstochowa. Przejechałem 181801.82 km (na bikestats) + 48183 km (przed bikestats). Więcej o mnie.
10.2010 - 05.2011 Nowotwór próbował...
Póki co nie dał rady...

„Ból jest przemijający, a skutki rezygnacji pozostają na zawsze.”
"Rower jest pojazdem napędzanym siłą mięśni. Rower jadący pod górę jest pojazdem napędzanym siłą woli..."
"Nikt nie będzie mi mówił jak mam żyć, bo nikt za mnie nie umrze..."
"Nie słuchaj głosu w Twojej głowie, który mówi, że nie dasz rady. On łże..."
Yes Master!!!
Na zawsze z Tobą...
Yes Master!!! Na zawsze z Tobą...
AKTUALNY SEZON

ARCHIWALNE SEZONY
Sezon 2024

Sezon 2023

Sezon 2022

Sezon 2021

Sezon 2020

Sezon 2019

Sezon 2018

Sezon 2017

Sezon 2016

Sezon 2015

Sezon 2014

Sezon 2013

Sezon 2012

Sezon 2011

Sezon 2010

Sezon 2009

Sezon 2008

MOJE KRĘCENIE OD 01.01.1997 do 30.09.2025: 229.863 km
1997: 3806 km
1998: 4146 km
1999: 3757 km
2000: 4659 km
2001: 3253 km
2002: 4754 km
2003: 4309 km
2004: 6004 km
2005: 5278 km
2006: 5012 km
2007: 3205 km
2008: 11017 km
2009: 4918 km
2010: 4888 km
2011: 4791 km
2012: 8417 km
2013: 12372 km
2014: 11459 km
2015: 11409 km
2016: 16632 km
2017: 10351 km
2018: 11305 km
2019: 11587 km
2020: 11091 km
2021: 10023 km
2022: 10061 km
2023: 10112 km
2024: 10356 km
2025: 1xxxx km
MOJE MAX`Y:
Max dystans 24 godzinny:
05.07.2014 - 505,77 km
Max dystans miesięczny:
07.2016 - 2.156,10 km
Max dystans roczny:
2016 - 16.632 km
Max prędkość:
17.08.2013 - 82,73 km/h
Max wysokość n.p.m.:
10.09.2016 - 2.776 m n.p.m.
Max wyjazdów w miesiącu:
31 - ostatnio lipiec 2025
Max wyjazdów w roku:
316 - 2016
Min 10.000 km w rok:
14 razy - ostatnio 2025
Min 1.000 km w miesiącu:
107 razy - ostatnio wrzesień 2025
Min 2.000 km w miesiącu:
3 razy - ostatnio lipiec 2025
Min 100 km dziennie:
321 razy - ostatnio 20.09.2025
Max temperatura na rowerze:
11.08.2015 - +41°C
Min temperatura na rowerze:
-17°C
Odwiedzone województwa:
dolnośląskie, kujawsko - pomorskie, łódzkie, małopolskie, mazowieckie, opolskie, pomorskie, śląskie, świętokrzyskie, wielkopolskie, zachodniopomorskie
Odwiedzone kraje:
Austria, Hiszpania, Niemcy, Polska, Słowacja, Szwajcaria, Szwecja, Turcja, Włochy
MOJE ROWERY
Archiwum bloga
- 2025, Październik4 - 0
- 2025, Wrzesień27 - 0
- 2025, Sierpień18 - 7
- 2025, Lipiec31 - 4
- 2025, Czerwiec28 - 2
- 2025, Maj29 - 1
- 2025, Kwiecień28 - 1
- 2025, Marzec31 - 3
- 2025, Luty18 - 0
- 2025, Styczeń23 - 1
- 2024, Grudzień20 - 1
- 2024, Listopad26 - 1
- 2024, Październik25 - 1
- 2024, Wrzesień28 - 2
- 2024, Sierpień23 - 0
- 2024, Lipiec29 - 1
- 2024, Czerwiec27 - 0
- 2024, Maj26 - 0
- 2024, Kwiecień22 - 0
- 2024, Marzec29 - 1
- 2024, Luty26 - 0
- 2024, Styczeń20 - 1
- 2023, Grudzień27 - 0
- 2023, Listopad27 - 4
- 2023, Październik29 - 0
- 2023, Wrzesień29 - 1
- 2023, Sierpień23 - 0
- 2023, Lipiec24 - 0
- 2023, Czerwiec10 - 1
- 2023, Maj19 - 0
- 2023, Kwiecień24 - 3
- 2023, Marzec30 - 3
- 2023, Luty22 - 0
- 2023, Styczeń26 - 6
- 2022, Grudzień30 - 0
- 2022, Listopad29 - 5
- 2022, Październik29 - 1
- 2022, Wrzesień19 - 0
- 2022, Sierpień28 - 0
- 2022, Lipiec26 - 2
- 2022, Czerwiec28 - 3
- 2022, Maj28 - 0
- 2022, Kwiecień26 - 1
- 2022, Marzec26 - 0
- 2022, Luty23 - 1
- 2022, Styczeń23 - 0
- 2021, Grudzień31 - 3
- 2021, Listopad21 - 4
- 2021, Październik24 - 3
- 2021, Wrzesień28 - 3
- 2021, Sierpień24 - 0
- 2021, Lipiec23 - 1
- 2021, Czerwiec25 - 0
- 2021, Maj25 - 3
- 2021, Kwiecień18 - 0
- 2021, Marzec23 - 0
- 2021, Luty10 - 0
- 2021, Styczeń14 - 0
- 2020, Grudzień23 - 0
- 2020, Listopad26 - 1
- 2020, Październik22 - 0
- 2020, Wrzesień28 - 1
- 2020, Sierpień24 - 0
- 2020, Lipiec26 - 5
- 2020, Czerwiec21 - 3
- 2020, Maj21 - 5
- 2020, Kwiecień22 - 6
- 2020, Marzec22 - 0
- 2020, Luty22 - 0
- 2020, Styczeń21 - 0
- 2019, Grudzień22 - 1
- 2019, Listopad26 - 1
- 2019, Październik29 - 7
- 2019, Wrzesień27 - 0
- 2019, Sierpień25 - 9
- 2019, Lipiec22 - 5
- 2019, Czerwiec20 - 2
- 2019, Maj27 - 0
- 2019, Kwiecień23 - 1
- 2019, Marzec25 - 2
- 2019, Luty19 - 0
- 2019, Styczeń21 - 0
- 2018, Grudzień19 - 4
- 2018, Listopad23 - 0
- 2018, Październik26 - 1
- 2018, Wrzesień27 - 0
- 2018, Sierpień21 - 0
- 2018, Lipiec20 - 4
- 2018, Czerwiec19 - 0
- 2018, Maj22 - 3
- 2018, Kwiecień27 - 4
- 2018, Marzec19 - 0
- 2018, Luty20 - 3
- 2018, Styczeń22 - 1
- 2017, Grudzień21 - 5
- 2017, Listopad26 - 7
- 2017, Październik27 - 5
- 2017, Wrzesień25 - 6
- 2017, Sierpień20 - 1
- 2017, Lipiec27 - 3
- 2017, Czerwiec26 - 2
- 2017, Maj24 - 6
- 2017, Kwiecień15 - 2
- 2017, Marzec30 - 11
- 2017, Luty23 - 5
- 2017, Styczeń19 - 3
- 2016, Grudzień24 - 12
- 2016, Listopad25 - 9
- 2016, Październik24 - 9
- 2016, Wrzesień27 - 16
- 2016, Sierpień21 - 6
- 2016, Lipiec29 - 11
- 2016, Czerwiec30 - 6
- 2016, Maj28 - 18
- 2016, Kwiecień28 - 34
- 2016, Marzec28 - 17
- 2016, Luty29 - 11
- 2016, Styczeń23 - 6
- 2015, Grudzień19 - 10
- 2015, Listopad25 - 19
- 2015, Październik26 - 13
- 2015, Wrzesień24 - 7
- 2015, Sierpień20 - 14
- 2015, Lipiec24 - 23
- 2015, Czerwiec24 - 6
- 2015, Maj22 - 8
- 2015, Kwiecień25 - 21
- 2015, Marzec23 - 17
- 2015, Luty2 - 2
- 2015, Styczeń20 - 20
- 2014, Grudzień21 - 12
- 2014, Listopad23 - 16
- 2014, Październik26 - 31
- 2014, Wrzesień22 - 13
- 2014, Sierpień15 - 15
- 2014, Lipiec12 - 39
- 2014, Czerwiec21 - 18
- 2014, Maj21 - 28
- 2014, Kwiecień22 - 14
- 2014, Marzec25 - 24
- 2014, Luty22 - 28
- 2014, Styczeń15 - 23
- 2013, Grudzień21 - 57
- 2013, Listopad20 - 22
- 2013, Październik27 - 55
- 2013, Wrzesień27 - 31
- 2013, Sierpień20 - 34
- 2013, Lipiec21 - 62
- 2013, Czerwiec18 - 42
- 2013, Maj26 - 47
- 2013, Kwiecień18 - 39
- 2013, Marzec16 - 27
- 2013, Luty13 - 26
- 2013, Styczeń9 - 30
- 2012, Grudzień10 - 20
- 2012, Listopad20 - 49
- 2012, Październik18 - 43
- 2012, Wrzesień19 - 26
- 2012, Sierpień14 - 14
- 2012, Lipiec15 - 30
- 2012, Czerwiec21 - 39
- 2012, Maj23 - 34
- 2012, Kwiecień19 - 42
- 2012, Marzec20 - 39
- 2012, Luty10 - 11
- 2012, Styczeń4 - 7
- 2011, Grudzień13 - 17
- 2011, Listopad14 - 27
- 2011, Październik14 - 45
- 2011, Wrzesień18 - 26
- 2011, Sierpień17 - 33
- 2011, Lipiec19 - 38
- 2011, Czerwiec18 - 36
- 2011, Maj15 - 43
- 2011, Kwiecień5 - 13
- 2010, Listopad9 - 39
- 2010, Październik4 - 14
- 2010, Wrzesień11 - 18
- 2010, Sierpień12 - 3
- 2010, Lipiec20 - 28
- 2010, Czerwiec21 - 21
- 2010, Maj16 - 10
- 2010, Kwiecień17 - 3
- 2010, Marzec13 - 3
- 2010, Luty4 - 3
- 2010, Styczeń1 - 0
- 2009, Grudzień10 - 10
- 2009, Listopad12 - 5
- 2009, Październik8 - 10
- 2009, Wrzesień17 - 6
- 2009, Sierpień22 - 7
- 2009, Lipiec14 - 12
- 2009, Czerwiec5 - 2
- 2009, Maj9 - 20
- 2009, Kwiecień20 - 22
- 2009, Marzec9 - 1
- 2009, Luty4 - 2
- 2009, Styczeń11 - 12
- 2008, Grudzień8 - 17
- 2008, Listopad18 - 32
- 2008, Październik22 - 40
- 2008, Wrzesień22 - 9
- 2008, Sierpień10 - 3
- 2008, Lipiec20 - 18
- 2008, Czerwiec16 - 18
- 2008, Maj18 - 22
- 2008, Kwiecień19 - 14
- 2008, Marzec15 - 12
- 2008, Luty16 - 16
- 2008, Styczeń16 - 25
I. W górach
Dystans całkowity: | 5266.36 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 99 |
Średnio na aktywność: | 53.20 km |
Więcej statystyk |
- DST 26.90km
- Sprzęt Szmata - Przeszłość
- Aktywność Jazda na rowerze
Dolina Chochołowska.
Niedziela, 26 sierpnia 2012 • dodano: 27.08.2012 | Komentarze 0
Początek pięciodniowego wypoczynku w Dzianiszu u podnóża Tatr. Tak jak w maju tego roku udaliśmy się z rodzinką do niezwykle przyjaznych państwa Folfasów. Dzięki przychylności Żonki mogłem zabrać ze sobą rower, co skrzętnie wykorzystałem już pierwszego dnia. Jako, że pogoda nie była zbyt przychylna zdecydowałem się tylko na krótką wycieczkę w Dolinę Chochołowską. Niestety nie udało się dotrzeć do celu wycieczki bez atrakcji pogodowych. Po ok 10 km od wyjazdu zaczęło padać i deszcz towarzyszył mi już do końca przejażdżki. Efekt błotny na rowerze i ciuchach powalający ;).
466 metrów przewyższenia.Deszczowa Dolina Chochołowska I.
© poisonekW Siwej Wodzie.
© poisonekDeszczowa Dolina Chochołowska II.
© poisonekDeszczowa Dolina Chochołowska. Parujący Kominiarski Wierch.
© poisonekDeszczowa Dolina Chochołowska III.
© poisonek
- DST 67.20km
- Sprzęt Szmata - Przeszłość
- Aktywność Jazda na rowerze
Trzy górki w Beskidach.
Niedziela, 12 sierpnia 2012 • dodano: 12.08.2012 | Komentarze 1
Miało nie być tego wyjazdu. Wszystkie znaki głównie na niebie wskazywały, że nie powinien się odbyć. Prognozy pogody w piątek nie pozostawiały złudzeń: w weekend będzie lać. Ale oczywiście wbrew zdrowemu rozsądkowi zapakowaliśmy się w sobotni ranek do aut i w padającym deszczu ekipa w składzie faki, kobe24la, pietro1978, zbyszko61 i ja ruszyła w Beskidy. Po dotarciu na miejsce nie było mowy o jakiejkolwiek jeździe - lało konkretnie. Całą sobotę spędziliśmy więc w trybie rozrywkowym. Dopiero w niedzielę od rana wyglądało to nieco lepiej. Świadomi jednak tego, że na szlakach po kilkudziesięciu godzinach deszczu będzie ekstremalnie niebezpiecznie zdecydowaliśmy się na wariant asfaltowy. Wskoczyliśmy w ciuchy i na pierwszy ogień Przełęcz Salmopolska. Jechało mi się dość dobrze (podjechałem na środkowym blacie) i w dość dobrym tempie wjechałem na górę z zamiarem zjedzenia śniadania. Jednak z powodu dość wczesnej pory nie było zbyt dużej oferty gastronomicznej więc po dotarciu wszystkich pod Biały Krzyż stwierdziliśmy, że zjedziemy na dół i śniadanko zjemy na kwaterze w Wiśle. Po śniadaniu kierunek na następny podjazd: Przełęcz Kubalonka. Pojechaliśmy tam w towarzystwie kolarzy biorących udział w odbywającym się na tej trasie wyścigu szosowym. Niektórzy z nich mijali nas jak furę z gnojem ale innych udało nam się wyprzedzać ;) Na szczycie udało mi się nawet załapać na bufet, gdyż obsługująca go pani chyba pomyliła mnie z uczestnikiem wyścigu i wsadziła w rękę Powerade`a :))) Ten podjazd również ze środka korby. Ze szczytu zajebisty zjazd do Wisły i kierunek na trzecią dziś górkę: Równica. Wjechaliśmy na ścieżką rowerową prowadzącą do Ustronia. I tu zaczęły się kłopoty. Zaczęło padać. Po chwili deszcz był już tak intensywny, że byliśmy cali przemoczeni i upieprzeni błotem. Na domiar złego złapałem jeszcze kapcia. Po klejeniu dotarliśmy do Ustronia i z marszu rozpoczęliśmy podjazd na Równicę. W jego połowie rozpętało się wodne piekło. Deszcz przerodził się w prawdziwą ulewę. Nigdy nie zdarzyło mi się jechać w tak ekstremalnej pogodzie. I to w górach. Woda zalewał oczy. Była wszędzie. Wtaszczyliśmy się na szczyt - ja jadąc już na młynku - i natychmiast zaczęliśmy się rozgrzewać herbatą z cytryną. Podczas odpoczynku na górze olśniło mój durny łeb: w plecaku przez cały czas wiozłem foliowy płaszcz przeciwdeszczowy... Jedynie co mogłem zrobić to założyć go na zjazd zadowolony przynajmniej z tego, że osłoni mnie przed przenikliwym wiatrem. Zjechaliśmy z Równicy i dojechaliśmy do centrum Wisły a następnie na kwaterę jadąc przez cały czas w strugach wody lejącej się na nas z nieba i z ulic.
Podsumowując: w jeden dzień zaliczyliśmy 3 niezłe podjazdy. Suma przewyższeń wyniosła 1280 metrów. Wyjazd rowerowo udany, aczkolwiek do pełni szczęścia zabrakło lepszej pogody. TRZYMAJ SIĘ FAKI!!!
1601 metrów przewyższenia.
Widok dzisiejszej trasy:
Fotki:Ekipa na Przełęczy Salmopolskiej I
© poisonekEkipa na Przełęczy Salmopolskiej II.
© poisonekEkipa na Przełęczy Salmopolskiej III.
© poisonekNad Jeziorem Czarneńskim.
© poisonekWidok na Jezioro Czarneńskie z tarasu Pałacu Prezydenckiego.
© poisonekNa Równicy.
© poisonekRozgrzewająca herbatka z cytrynką na Równicy.
© poisonekWidok z Równicy I.
© poisonekWidok z Równicy II.
© poisonekWidok z Równicy III.
© poisonek
- DST 43.20km
- Sprzęt Szmata - Przeszłość
- Aktywność Jazda na rowerze
Tatry dzień czwarty.
Piątek, 4 maja 2012 • dodano: 05.05.2012 | Komentarze 7
Ostatni dzień wypoczynku w Tatrach. Jakoś nie było specjalnie sprecyzowanych planów. Postanowiliśmy więc przejechać się kawałek do Chochołowa i na Słowację. Wyszło na to, że pierwszy raz byłem rowerem za granicą :)))Na granicy ze Słowacją.
© poisonek
Po zakupie obowiązkowych "Studenckich" zjazd do Chochołowa i wizyta w izbie, w której to swoje rękodzieło uprawia miejscowy artysta:Drewniane chaupy w Chochołowie.
© poisonekWnętrze tradycyjnej, góralskiej chaupy.
© poisonekWnętrze tradycyjnej, góralskiej chaupy.
© poisonek
Po opuszczeniu Chochołowa znów niestety zaczął padać deszcz. Zmusiło nas to do skrócenia wycieczki. Zajrzeliśmy jeszcze tylko do zabytkowego kościoła w Witowie:Teren kościoła w Witowie.
© poisonekWnętrze kościoła w Witowie.
© poisonek
Po południu znów się rozpogodziło. Postanowiłem w związku z tym jeszcze raz odwiedzić Dolinę Chochołowską. Przy okazji wymyśliłem sobie, że trasę łącznie z podjazdem pod schronisko zrobię w mocnym tempie. I udało się - byłem bardzo usatysfakcjonowany.Schronisko na Polanie Chochołowskiej.
© poisonekWidoki w Dolinie Chochołowskiej.
© poisonekWidoki w Dolinie Chochołowskiej.
© poisonek
Zjazd z Polany Chochołowskiej mega adrenalinowy. Po wczorajszym i dzisiejszym deszczu masa płynnego błota. Bardzo ślisko i brudno. Wraz z rowerkiem wyglądaliśmy niczym Jozin z Bazin :)))Ubłocony Goodman.
© poisonek
Podsumowując: FANTASTYCZNY WYJAZD!!! Podobało mi się bardzo i z pewnością wrócę jeszcze w tamte rejony.
- DST 36.80km
- Sprzęt Szmata - Przeszłość
- Aktywność Jazda na rowerze
Tatry dzień trzeci.
Czwartek, 3 maja 2012 • dodano: 05.05.2012 | Komentarze 1
Plany na dziś - Dolina Chochołowska. Ruszyliśmy tam po śniadanku i z miejsca zostaliśmy znokautowani jej niesamowitymi widokami:W Dolinie Chochołowskiej.
© poisonekDolina Chochołowska.
© poisonekW Dolinie Chochołowskiej.
© poisonekW Dolinie Chochołowskiej.
© poisonekKrokusy w Dolinie Chochołowskiej.
© poisonekW Dolinie Chochołowskiej.
© poisonek
Po dojechaniu na Polanę Chochołowską posiedzieliśmy chwilę w znajdującym się tam schronisku a następnie skierowaliśmy się w stronę szałasu w którym to Ojciec Święty Jan Paweł II odprawił mszę podczas jednej ze swych pielgrzymek do Polski:W drodze do szałasu.
© poisonekW drodze do szałasu.
© poisonekRóżaniec Ojca Świętego Jana Pawła II.
© poisonekPrzed szałasem w Dolinie Chochołowskiej.
© poisonek
Po chwili zaczęły spadać na nas pierwsze krople deszczu, które dość szybko przeistoczyły się w bardzo milutką burzę z pierunami, którą przeczekaliśmy wraz z resztą naszych familii w bacówce u wylotu Doliny. Do kwater i tak jednak dotarliśmy totalnie przemoczeni i zziębnięci.
Wieczorem jednak rozpogodziło się na tyle, że postanowiłem jeszcze raz pojechać na Płazówkę i przeciorać się po błotku:Tatry z Płazówki.
© poisonekGiewont z Płazówki.
© poisonek
Po zjechaniu terenem z Płazówki jeszcze tylko klasyczny podhalański widoczek:Podhalański widoczek
© poisonek
I korek na drodze :)))Owczy korek.
© poisonek
- DST 76.20km
- Sprzęt Szmata - Przeszłość
- Aktywność Jazda na rowerze
Tatry dzień drugi.
Środa, 2 maja 2012 • dodano: 05.05.2012 | Komentarze 4
Dzisiejszy dzień w planach pobytu w Tatrach przeznaczony był na pokonanie najdłuższego dystansu. Obudziłem się rano i po wyjrzeniu za okno nie mogłem przepuścić okazji porannej przejażdżki na Płazówkę i podziwiania Tatr w oświetlonych porannym słońcem:Tatry z Płazówki.
© poisonekTatry z Płazówki.
© poisonekTatry z Płazówki.
© poisonek
Następnie po śniadaniu rozpoczynamy pętelkę po okolicy. Na pierwszy ogień Gubałówka:Widok na Tatry z Dzianisza.
© poisonekDrawniany kościół w Dzianiszu.
© poisonek
Po dojeździe na miejsce Gubałówka przywitała nas niesamowitymi widokami:Na Gubałówce z rodzinką.
© poisonekKasprowy Wierch.
© poisonekGiewont z Gubałówki.
© poisonekTatry z Gubałówki.
© poisonekZakopane z Gubałówki.
© poisonekJeszcze raz Giewont.
© poisonek
Na Gubałówce można było jeszcze całkiem spokojnie odbyć bitwę na śnieżki ;)Majowy śnieg na Gubałówce.
© poisonekMajowy śnieg na Gubałówce.
© poisonek
Po pobycie na Gubałówce karkołomny zjazd do Poronina, podczas którego udało nam się przekroczyć dopuszczalną prędkość o 28 km/h ;) Zjazd minął szybko a znak, który za nim zobaczyliśmy zwiastował to co czekało nas przez następne kilometry podjazdu do Bukowiny Tatrzańskiej:Podjazd w stronę Bukowiny Tatrzańskiej.
© poisonek
Po minięciu Bukowiny dotarliśmy na Polanę Głodowki:Tatry z Polany Głodówki.
© poisonekTatry z Polany Głodówki.
© poisonekPanorama Tatr z Polany Głodówki.
© poisonek
Następnie pojechaliśmy w kierunki Łysej Polany i z tamtąd zjazd, podjazd i zjazd do Zakopanego:Zakopane.
© poisonek
W Zakopanym obowiązkowe punkty programu: Wielka Krokiew, Krupówki (a fuj - ile ludzi) i Cmentarz Zasłużonych na Pęksowym Brzyzku gdzie pochowani są między innymi Stanisław Witkiewicz, Kornel Makuszyński, Kazimierz Przerwa - Tetmajer, Stanisław Marusarz, Bronisław Czech, Tytus Chałubiński czy Władysław Orkan. Po zwiedzeniu cmentarza ruszyliśmy w stronę Witowa. Najpierw kilku kilometrowym podjazdem a potem już zjazdem do kwater. Fajny dzień ze sporą ilością przewyższeń. Profil trasy to dobrze odzwierciedla. Aczkolwiek zrobiony troszkę "na czuja" gdyż nie znam na 100% dróg którymi jechaliśmy (różnica w kilometrażu 76 a 64 km wynika z porannej jazdy na Płazówkę i wałęsanie się po Krupówkach).
1260 metrów przewyższenia.
- DST 15.60km
- Sprzęt Szmata - Przeszłość
- Aktywność Jazda na rowerze
Tatry dzień pierwszy.
Wtorek, 1 maja 2012 • dodano: 05.05.2012 | Komentarze 2
Pierwszy raz w Tatrach. No tak jakoś wyszło, że dopiero w wieku 38 lat po zwiedzeniu wszystkich innych gór w Polsce przyjechałem w te kultowe rejony osławionego Zakopanego. Wszystko dzięki rodzinnemu wypoczynkowi we wsi Witów ok. 12 km od Zakopanego. Pojechałem tam z żoną i córcią oraz rodziną zbyszko61. W pierwszy dzień z racji późnej godziny dotarcia na kwatery tylko króciutka przejażdżka na Płazówkę oraz na początek Doliny Chochołowskiej. Pogoda raczej umiarkowana. Na Płazówce.
© poisonekNa Płazówce z rodzinką.
© poisonekWidok z Płazówki na Tatry.
© poisonekWidok na Giewont z Płazówki.
© poisonekDrewniany kościółek na Płazówce.
© poisonekW okolicy Płazówki.
© poisonekNa początku Doliny Chochołowskiej.
© poisonekDolina Chochołowska.
© poisonek
- DST 50.60km
- Sprzęt Poison - Przeszłość
- Aktywność Jazda na rowerze
Ostatki w Ustroniu.
Sobota, 11 czerwca 2011 • dodano: 11.06.2011 | Komentarze 4
Ostatnie jazdy dwutygodniowego wypoczynku w Ustroniu. Do południa pojechałem do Wisły i nad tamtejszy wodospad. Mięśnie jakieś takie niemrawe po wczorajszej Czantorii. Do tego zrysowane wczoraj kolano zmienia kolory i trochę napuchło. Ale nie cisnąłem za bardzo, więc trasa minęło dość przyjemnie i w lekkim tempie. Wieczorem ostatni raz na Równicę. Trzeci uphill na ten szczyt podczas pobytu w Ustroniu. Wjechałem na wierzchołek i poczekałem do zachodu słońca w celu zrobienia kilku fotek zasypiającemu Zdrojowi. Powrót nie tak szybki jak zazwyczaj bo przy świetle lampek. A jakoś nie za bardzo widziało mi się trzecie OTB w ciągu dwóch tygodni :). Troszeczkę straszno tak zjeżdżać z dużą prędkością po zaciemnionych serpentynach. Tym bardziej, że w którymś momencie przez drogę przelazło jakieś niezłej wielkości stworzenie. Może YETI w mordę…
Podsumowując moje beskidowanie: przejechałem 494 km. Trzy razy zaliczyłem Równicę, raz Czantorię, Przełęcz Salmopolską i Przełęcz Kubalonkę. Trochę przewyższenia jak widać było. Pobyt nie był może jakimś rowerowym ekstremum, ale myślę, że jak na człowieka, który 28 kwietnia przyjął siódmą dawkę chemioterapii i osiem miesięcy walczył z nowotworem - dałem radę… Na ten rok chyba gór wystarczy. Wracam na Jurę.Widok z Równicy I. Czantoria.
© poisonekWidok z Równicy II.
© poisonekWidok z Równicy na Ustroń.
© poisonekUstroń z Równicy. Zbliżenie.
© poisonekZachód słońca nad Ustroniem. No dobra... Obok Ustronia ;)
© poisonekUstroń układa się do snu...
© poisonek
- DST 30.50km
- Sprzęt Poison - Przeszłość
- Aktywność Jazda na rowerze
Czantoria.
Piątek, 10 czerwca 2011 • dodano: 10.06.2011 | Komentarze 1
Pieczatka ze schroniska na Czantorii.
© poisonek
Od początku przyjazdu codziennie patrzyłem na ten szczyt z szacunkiem i tęsknotą. Dziś w końcu się tam wybrałem. Czantoria, bo to o niej mowa, wycisnęła ze mnie dziś ze mnie sporą dawkę krwi i potu. Podjazd na szczyt najpierw żółtym a potem czarnym szlakiem wiodącym przez Małą Czantorię. Niektóre odcinki, zwłaszcza na „żółtym”, z powodu stromizny trzeba było pokonać „z buta”. Do tego doszedł jeszcze fakt, że przez ostatnie dwa dni padało i mamy pełen obraz beskidzkiego MTB. Po drodze o mało co nie trafił mnie szlag gdy okazało się, że siadły baterie w aparacie. Zmuszony byłem robić zdjęcia telefonem a baterie udało się kupić dopiero przy górnej stacji kolejki na Czantorię – po 4 zł za sztukę… Podczas zjazdu ze szczytu Czantorii do stacji kolejki krzesełkowej mega speed po luźnych kamieniach – chyba nie do końca kontrolowany – zakończony niestety złapaniem snake`a. Pierwsza guma w tym sezonie. Aż dziwne, że przy moich oponach stało się to dopiero po przejechaniu 900 km. Po załataniu dętki i krótkim posiedzeniu oraz zrobieniu paru zdjęć już normalnym aparatem, zjazd do Ustronia Polany. Wstępnie miałem wracać pieszym szlakiem czerwonym ale okazało się, że jest na nim zakaz jazdy rowerem. Poradzono mi zjechanie trasą narciarską – „2”. No i zjechałem… Pod koniec zjazdu sprawdziła się stara zasada, że w takich sytuacjach należy utrzymać koncentrację do samego końca. Przejeżdżając przez skośną rynienkę odprowadzającą wodę zaklinowałem w niej przednie koło i zaliczyłem drugie w ostatnim czasie klasyczne OTB. Skasowałem niedawno kupione nogawki oraz stłukłem i zarysowałem kolano – kolejne szlify dodające mi męskości ;))). Na kwaterę już zwyczajnie – ścieżką wzdłuż Wisły. Podsumowując: krótki ale bardzo intensywny wyjazd. Szlak trudny, zwłaszcza w takich warunkach atmosferycznych. Sporo odcinków z dużą ilością luźnych kamieni i śliskich korzeni. To samo tyczy się zjazdów wymagających dobrej techniki i maksymalnej koncentracji, pochłaniających nie mniej energii niż podjazdy. No ale cóż – się zrobiło. 995 metrów n.p.m. zaliczone ;)Na Małej Czantorii - 866 npm.
© poisonekSzlak pomiędzy Małą a Wielką Czantorią.
© poisonekPół poisona w Polsce, pół w Czechach ;)
© poisonekPoisonek okrakiem nad granicą ;)
© poisonekWidok na Ustroń ze szlaku pomiedzy Czantoriami.
© poisonekRaz w Polsce, raz w Czechach :) Przy schronisku na Wielkiej Czantorii.
© poisonekNa Wielkiej Czantorii - 995 m. npm.
© poisonekWidok z Wielkiej Czantorii na Równicę.
© poisonekPanorama Ustronia z Wielkiej Czantorii.
© poisonekJeszcze raz Równica z Czantorii.
© poisonekUstrońskie szlify.
© poisonek
Na koniec dnia jak zwykle przejażdżka nad Wisełkę.
- DST 11.70km
- Sprzęt Poison - Przeszłość
- Aktywność Jazda na rowerze
Sanatoryjnie.
Czwartek, 9 czerwca 2011 • dodano: 09.06.2011 | Komentarze 1
Od dwóch dni czerpię z uroków bycia kuracjuszem ;) Wczoraj ani grama roweru. Zastąpiłem go moczeniem tyłka w jacuzzi w parku wodnym w hotelu "Gołębiewski". A co! ;) Dziś post rowerowy nieco wymuszony, gdyż od rana padało i nic nie zapowiadało, że przestanie. Jednak niebo zlitowało się nade mną około 17:00 i pozwoliło na wyjazd nad Wisełkę. Takie tam - posiedzenie przy kaczkach. Może jutro coś więcej...
Panorama Ustronia z terenu nieco powyżej mojej kwatery. Jak widać nawet dojazd na kwaterę może być niezłą górką. Ja ją nazwałem takimi moimi "Biskupicami" (spora górka w okolicy Częstochowy).Panorama Ustronia i Równicy z terenu ponad kwaterą.
© poisonek
Rodzina kaczuszek:Rodzina kaczuszek
© poisonek
Parująca po deszczu Czantoria. Się zobaczy... ;)Widok na Czantorię
© poisonek
I jeszcze na koniec zdjęcie zrobione kilka minut temu: pierwsze dziś promienie słońca. Zachodzącego...Zachód słońca w Ustroniu.
© poisonek
- DST 47.70km
- Sprzęt Poison - Przeszłość
- Aktywność Jazda na rowerze
Ustroń rekreacja.
Wtorek, 7 czerwca 2011 • dodano: 07.06.2011 | Komentarze 3
Dziś po raz pierwszy od kilku dni nareszcie nie padało. Pojechałem sobie jakoś tak bez celu do Wisły i snując się po tamtejszym rynku natknąłem się na tablicę z tamtejszymi atrakcjami turystycznymi. Większość już widziałem, ale moją uwagę przyciągnął wiadukt kolejowy w Wiśle Głębce. Nie zastanawiałem się długo i pokręciłem drogą w kierunku Przełęczy na Kubalonce, żeby zobaczyć tą architektoniczną ciekawostkę. Wiadukt naprawdę prezentuje się imponująco. Może nie widać tego na zdjęciach, ale wynika to z trudności w znalezieniu dobrego miejsca do fotografowania z którego widać by było cały obiekt. Po zrobieniu zdjęć szybki zjazd z wiatrem w plecy do centrum Wisły i dalej do Ustronia. Wiadukt kolejowy w Wiśle Głębce I.
© poisonekWiadukt kolejowy w Wiśle Głębce II.
© poisonekWiadukt kolejowy w Wiśle Głębce III.
© poisonekWiadukt kolejowy w Wiśle Głębce IV.
© poisonekWiadukt kolejowy w Wiśle Głębce V.
© poisonekSkocznia narciarska w Wiśle Głębce.
© poisonekPoison w górskim strumieniu.
© poisonek
Wieczorkiem jak zwykle tradycyjna Wisełka ;) i rynek w Ustroniu.Wisełka z zakrzywioną czasoprzestrzenią :)
© poisonekOświetlone drzewa na rynku w Ustroniu.
© poisonekOświetlone drzewo na rynku w Ustroniu.
© poisonek