Trochę o mnie:

avatar








Poisonek z wiochy Częstochowa. Przejechałem 170150.77 km (na bikestats) + 48183 km (przed bikestats). Więcej o mnie.

10.2010 - 05.2011 Nowotwór próbował...

Póki co nie dał rady...



„Ból jest przemijający, a skutki rezygnacji pozostają na zawsze.”


"Rower jest pojazdem napędzanym siłą mięśni. Rower jadący pod górę jest pojazdem napędzanym siłą woli..."


"Nikt nie będzie mi mówił jak mam żyć, bo nikt za mnie nie umrze..."


"Nie słuchaj głosu w Twojej głowie, który mówi, że nie dasz rady. On łże..."



Yes Master!!! Na zawsze z Tobą...




AKTUALNY SEZON

Sezon 2024 button stats bikestats.pl

ARCHIWALNE SEZONY

Sezon 2023

button stats bikestats.pl

Sezon 2022

button stats bikestats.pl

Sezon 2021

button stats bikestats.pl

Sezon 2020

button stats bikestats.pl

Sezon 2019

button stats bikestats.pl

Sezon 2018

button stats bikestats.pl

Sezon 2017

button stats bikestats.pl

Sezon 2016

button stats bikestats.pl

Sezon 2015

button stats bikestats.pl

Sezon 2014

button stats bikestats.pl

Sezon 2013

button stats bikestats.pl

Sezon 2012

button stats bikestats.pl

Sezon 2011

button stats bikestats.pl

Sezon 2010

button stats bikestats.pl

Sezon 2009

button stats bikestats.pl

Sezon 2008

button stats bikestats.pl


MOJE KRĘCENIE OD 01.01.1997 do 31.10.2024: 217.827 km


1997: 3806 km
1998: 4146 km
1999: 3757 km
2000: 4659 km
2001: 3253 km
2002: 4754 km
2003: 4309 km
2004: 6004 km
2005: 5278 km
2006: 5012 km
2007: 3205 km
2008: 11017 km
2009: 4918 km
2010: 4888 km
2011: 4791 km
2012: 8417 km
2013: 12372 km
2014: 11459 km
2015: 11409 km
2016: 16632 km
2017: 10351 km
2018: 11305 km
2019: 11587 km
2020: 11091 km
2021: 10023 km
2022: 10061 km
2023: 10112 km
2024: ?


MOJE MAX`Y:


Max dystans 24 godzinny:

505,77 km


Max dystans miesięczny:

2156,10 km


Max dystans roczny:

16632 km


Max prędkość:

82,73 km/h


Max wysokość n.p.m.:

2776 m n.p.m.


Max wyjazdów w miesiącu:

31 - grudzień 2021


Max wyjazdów w roku:

316 - 2016


Min 10.000 km w rok:

12 razy - ostatnio 2023


Min 1000 km w miesiącu:

100 razy - ostatnio październik 2024


Min 100 km dziennie:

302 razy - ostatnio 20.10.2024


Max temperatura na rowerze:

+41°C


Min temperatura na rowerze:

-17°C


Odwiedzone województwa:

dolnośląskie, kujawsko - pomorskie, łódzkie, małopolskie, mazowieckie, opolskie, pomorskie, śląskie, świętokrzyskie, wielkopolskie, zachodniopomorskie


Odwiedzone kraje:

Austria, Hiszpania, Niemcy, Polska, Słowacja, Szwajcaria, Szwecja, Turcja, Włochy

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

E. Ważne wydarzenia

Dystans całkowity:5256.69 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:55
Średnio na aktywność:95.58 km
Więcej statystyk

Bielerhőhe. Silvretta-Hochalpenstrasse.

Niedziela, 29 lipca 2018 • dodano: 29.07.2018 | Komentarze 1

Drugi dzień w Alpach. Silvretta-Hochalpenstrasse i wjazd nią na Bielerhőhe na wysokości 2032 m. npm. Początek trasy tak jak i wczoraj - łagodny. Trudności zaczęły się na kilka kilometrów przed szczytem oraz po zjeździe w kierunku Partenen, gdzie musialiśmy nieco zmodyfikować trasę ze wzgledu na ramy czasowe i wrócić na kwaterę tą samą drogą. Oj sztywno było... 12 km z nachyleniem grubo ponad 10%. Na zjeździe z Bielerhőhe wyleczyłem sie na zawsze z szybkich zjazdów na szosie. Przy prędkości 79,5 km/h Maryśka zaznała efektu Shimmy znanego głównie posiadaczom motocykli. Szczerze mówiąc obawiałem się, że to się dobrze nie skończy, a prędkość przecież była jaka była... Udało się jednak jakimś cudem to opanować, ale musiałem posiedzieć z 5 minut na trawie by uspokoić drgania całego ciała. Masakra - nie życzę nikomu.
2 kilometry w górę.
W drodze na Bielerhőhe. Silvretta-Hochalpenstrasse I.
W drodze na Bielerhőhe. Silvretta-Hochalpenstrasse I. © poisonek
W drodze na Bielerhőhe. Silvretta-Hochalpenstrasse II.
W drodze na Bielerhőhe. Silvretta-Hochalpenstrasse II. © poisonek
W drodze na Bielerhőhe. Silvretta-Hochalpenstrasse III.
W drodze na Bielerhőhe. Silvretta-Hochalpenstrasse III. © poisonek
W drodze na Bielerhőhe. Silvretta-Hochalpenstrasse IV.
W drodze na Bielerhőhe. Silvretta-Hochalpenstrasse IV. © poisonek
W drodze na Bielerhőhe. Silvretta-Hochalpenstrasse V.
W drodze na Bielerhőhe. Silvretta-Hochalpenstrasse V. © poisonek
W drodze na Bielerhőhe. Silvretta-Hochalpenstrasse VI.
W drodze na Bielerhőhe. Silvretta-Hochalpenstrasse VI. © poisonek
W drodze na Bielerhőhe. Silvretta-Hochalpenstrasse VII.
W drodze na Bielerhőhe. Silvretta-Hochalpenstrasse VII. © poisonek
W drodze na Bielerhőhe. Silvretta-Hochalpenstrasse VIII.
W drodze na Bielerhőhe. Silvretta-Hochalpenstrasse VIII. © poisonek
W drodze na Bielerhőhe. Silvretta-Hochalpenstrasse IX.
W drodze na Bielerhőhe. Silvretta-Hochalpenstrasse IX. © poisonek
W drodze na Bielerhőhe. Silvretta-Hochalpenstrasse X.
W drodze na Bielerhőhe. Silvretta-Hochalpenstrasse X. © poisonek
Na szczycie Bielerhőhe I.
Na szczycie Bielerhőhe I. © poisonek
Na szczycie Bielerhőhe II.
Na szczycie Bielerhőhe II. © poisonek
Na szczycie Bielerhőhe III.
Na szczycie Bielerhőhe III. © poisonek
Zapora na Silvretta-Stausee.
Zapora na Silvretta-Stausee. © poisonek
Zapora na Silvretta-Stausee.
Zapora na Silvretta-Stausee. © poisonek
Widok z drugiej strony zapory na Silvretta-Stausee.
Widok z drugiej strony zapory na Silvretta-Stausee. © poisonek
Vermuntstausee I.
Vermuntstausee I. © poisonek
Selfik z Vermuntstausee I.
Selfik z Vermuntstausee I. © poisonek
Vermuntstausee II.
Vermuntstausee II. © poisonek
Selfik z Vermuntstausee II.
Selfik z Vermuntstausee II. © poisonek
Zjazd z Bielerhőhe w kierunku Partenen I.
Zjazd z Bielerhőhe w kierunku Partenen I. © poisonek
Zjazd z Bielerhőhe w kierunku Partenen II.
Zjazd z Bielerhőhe w kierunku Partenen II. © poisonek
Panorama na Silvretta-Stausee z zapory.
Panorama na Silvretta-Stausee z zapory. © poisonek
Panorama w kierunku Vermuntstausee z zapory na Silvretta-Stausee.
Panorama w kierunku Vermuntstausee z zapory na Silvretta-Stausee. © poisonek
Po Shimmy...
Po Shimmy... © poisonek
Wizualizacja z Relive:




Samnaun.

Sobota, 28 lipca 2018 • dodano: 28.07.2018 | Komentarze 0

Pierwszy dzień w Alpach. Samnaun.
Przyjechaliśmy wczoraj, ale zasadniczy pierwszy dzień jest dziś. Bo jazda ;) Celem ustalonym przez Dyrektora Sportowego było zaliczenie trzech krajów: Austrii, Szwajcarii i Wloch. Niestety pogoda pokrzyżowała plany i ze słonecznej Italii musieliśmy zrezygnować ze względu na deszcz. Trasa dziś dość długa i w zasadzie tylko w jednym miejscu wymagająca. Ale mimo to tych ładnych kilka kilometrów z nachylaniem dwucyfrowym do szwajcarskiego Samnaun zrobiło swoje. Po drodze część ekipy zmianiła plany i do najbardziej oddalonego miejsca, gdzie kończył się asfalt dotarliśmy w trójkę. Powrót tak jak napisałem w deszczu, jednak nie jakimś bardzo katastrofalnym. Jedynym problemem było to, czy buty wyschną na jutro ;). Na koniec jeszcze lekkie pogubienie drogi i na kwaterę. Prolog zacny ;)
2,1 km w górę :)
1000 km w lipcu.
Alpy. W drodze do Samnaun I.
Alpy. W drodze do Samnaun I. © poisonek
Alpy. W drodze do Samnaun II.
Alpy. W drodze do Samnaun II. © poisonek
Alpy. W drodze do Samnaun V.
Alpy. W drodze do Samnaun III. © poisonek
Alpy. W drodze do Samnaun IV. Podjazd.
Alpy. W drodze do Samnaun IV. Podjazd. © poisonek
Alpy. W drodze do Samnaun VI.
Alpy. W drodze do Samnaun V. © poisonek
Alpy. W drodze do Samnaun VII.
Alpy. W drodze do Samnaun VI. © poisonek
To już Szwajcaria. Okolice Samnaun.
To już Szwajcaria. Okolice Samnaun. © poisonek
Prawie w St. Moritz ;)
Prawie w St. Moritz ;) © poisonek
Selfik w Szwajcarii.
Selfik w Szwajcarii. © poisonek
Okolice See.
Okolice See. © poisonek
Wizualizacja z Relive:




Kraków nr 26. 150 tysięcy kilometrów.

Niedziela, 15 lipca 2018 • dodano: 15.07.2018 | Komentarze 0

Kraków. Nie byłem tam - o zgrozo - dwa lata. Namówiłem Roberta na wspólną wycieczkę i razem pokonaliśmy standardową trasę przez Poraj, Myszków, Zawiercie, Ogrodzieniec, Klucze, Olkusz, Sułoszową, Pieskową Skałę, Ojców i Zielonki. W samym Krakowie jeszcze szlakiem nadwiślańskim do Tyńca by sfotografować opactwo z drugiego brzegu Wisły. Droga minęła nam błyskawicznie - to chyba był najłatwiejszy Kraków z moich wszystkich wypadów do tego miasta. Szczególny szacun dla Roberta, który dzisiejszą trasę pokonał na ZIMÓWCE!!! 
Dziś dojechałem do 150 tysięcznego kilometra w moim rowerowym życiu :)
Zamek w Rabsztynie I.
Zamek w Rabsztynie I. © poisonek
Zamek w Rabsztynie II.
Zamek w Rabsztynie II. © poisonek
Zamek w Pieskowej Skale.
Zamek w Pieskowej Skale. © poisonek
Maczuga Herkulesa.
Maczuga Herkulesa. © poisonek
Pochylec.
Pochylec. © poisonek
Na Rynku w Krakowie.
Na Rynku w Krakowie. © poisonek
Wawel.
Wawel. © poisonek
Opactwo Benedyktyńskie w Tyńcu.
Opactwo Benedyktyńskie w Tyńcu. © poisonek
Na koniec jeszcze ślad trasy Częstochowa - Kraków:




10000 km w 2017.

Środa, 13 grudnia 2017 • dodano: 13.12.2017 | Komentarze 0

10 tysięcy rowerowych kilometrów w 2017. Strasznie opornie w tym roku szła ta jazda. No ale nie zawsze jest Dzień Dziecka - czasem okoliczności nie sprzyjają. Trochę marudzę, bo to piąta z rzędu i szósta w ogóle moja "rowerowa dziesiątka ", więc ten dystans już spowszedniał, ale z drugiej strony trzeba wsiąść i przejechać. Samo się nie zrobi...
Dziś sucha pogoda i choć zimno zdecydowałem się na Olsztyn przed pracą. Trasa zwyczajna: Kucelin, Guardian, niebieski, pożarówka, Olsztyn, Ostrówek, Skrajnica, rowerostrada, Kucelin, wał i na Północ. Po bardzo męczącej dziś dniówce na szybko do domu na łono rodzinki. Po drodze do pracy natknąłem się na pierwsze oznaki zbliżającej się wiosny ;) No bazie normalnie :)
10000 km w 2017.
10000 km w 2017. © poisonek
Grudniowe bazie :)
Grudniowe bazie :) © poisonek




2000 wpisów na BS. Pierwsza jazda Amelki.

Czwartek, 20 lipca 2017 • dodano: 20.07.2017 | Komentarze 1

To jest wpis nr 2000 na moim blogu. Masakra... Tyle lat.
Rano wielka radość i duma. Córcia po raz pierwszy jechała na dwóch kółkach bez żadnego wspomagania!!! Teraz tylko ćwiczyć i doskonalić technikę i będzie dobrze. Trza nabyć nowy sprzęt ;) Po południu na szybko do Rafała oddać koszulkę do reklamacji a nastepnie z Córcią Córkowozem na Aleje na lody w nagrodę :)




15000 km w 2016. Olsztyn przed pracą.

Wtorek, 8 listopada 2016 • dodano: 08.11.2016 | Komentarze 1

15000 km w 2016 roku :) Ładna, okrągła cyferka, która do końca sezonu jeszcze kapkę się powiększy.
Przed pracą kółeczko przez Kucelin, Guadiana, Odrzykoń, Skrajnicę, Olsztyn, Turów, Małusy, Brzyszów, Srocko i Kucelin. Po rundce musiałem wpaść na chwilę do domu i zmienić rękawice na zimowe, bo paluchy mi zmarzły okrutnie. Do pracy i z pracy już najkrócej.
15000 km w 2016 roku
15000 km w 2016 roku © poisonek




Passo Dello Stelvio :)

Sobota, 10 września 2016 • dodano: 12.09.2016 | Komentarze 7

Kolejne spełnione marzenie: podjazd na Passo Dello Stelvio pokonany na rowerze.
- 25 km podjazdu fantastycznymi, alpejskimi serpentynami.
- 48 ponumerowanych zakrętów wiodących do rowerowego nieba.
- 2776 metrów nad poziomem morza (2758 przełęcz + 18 metrów krótkim odcinkiem asfaltu biegnącym do baru powyżej przełęczy)
- 1842 metry w pionie.
Wspinaczka dała mi popalić, na co z pewnością złożyło się przejechanie tuż przed rozpoczęciem podjazdu 1100 km samochodem - nie zostawiliśmy sobie ani chwili na odpoczynek. Od razu po przyjeździe do Prato Allo Stelvio posililiśmy się symbolicznie bułeczkami, złożyliśmy rowery i zaatakowaliśmy przełęcz. Po drodze cudowne widoki, które ciężko jest opisać słowami. Wysiłek często maskowany był przez euforię wywołaną okolicą. Podczas podjazdu jak i na samym szczycie niezwykła atmosfera kolarskiej solidarności: rowerzyści różnych nacji i języków wzajemnie się do siebie uśmiechali i robili sobie zdjęcia. Miło.
Na zjeździe nie za bardzo można się było zrelaksować, gdyż 180 stopniowe zakręty nie pozostawiają zbyt dużego marginesu na błąd ;)
Po powrocie do Prato zorganizowaliśmy kwaterę, zakupiliśmy prowiant - co jak się okazuje wcale nie jest takie oczywiste we Włoszech: mało kto tam pracuje - i wieczorem padliśmy na pysk. Po przespanej nocy i pysznym śniadanku zapakowaliśmy się do Astry, która z niezrozumiałych dla mnie powodów przyjęła do swojego wnętrza 3 osoby z bagażami oraz 3 rozłożone rowery i wróciliśmy do domów po pokonaniu tych samych 1100 km. Wariactwo :)
Była to druga w mojej hierarchii najważniejsza w życiu wycieczka. Wymarzona już od zeszłego roku w którym to zamiast liczyć na siebie zdałem się na innych, za co zapłaciłem gigantycznym rozczarowaniem. W tym roku mało co a przeżył bym daja vu. Jednak są obok mnie osoby, których spontaniczność i wariactwo jest porównywalne do mojego. I pomimo zawalenia się planu, ustalonego pół roku temu, na kilka dni przed wyjazdem dało się wszystko przeorganizować w tempie sprinterskim. Dzięki Robert.
Ten dzień będę wspominał latami...
Widoczki na początku podjazdu
Widoczki na początku podjazdu © poisonek
Kościółek w Trafoi
Kościółek w Trafoi I © poisonek
Kościółek w Trafoi
Kościółek w Trafoi II © poisonek
Jedziemy w górę
Jedziemy w górę © poisonek
Generalnie to góry
Generalnie to góry © poisonek
Ani metra w dół
Ani metra w dół © poisonek
Są. Serpentynki
Są. Serpentynki © poisonek
Kolejna agrafka
Kolejna agrafka © poisonek
Tutaj widać, że płasko nie było
Tutaj widać, że płasko nie było © poisonek
Gęba się śmieje - endorfiny na 300% normy I
Gęba się śmieje - endorfiny na 300% normy I © poisonek
Gęba się śmieje - endorfiny na 300% normy II
Gęba się śmieje - endorfiny na 300% normy II © poisonek
Jeszcze trochę zostało
Jeszcze trochę zostało © poisonek
Gęba się śmieje - endorfiny na 300% normy III
Gęba się śmieje - endorfiny na 300% normy III © poisonek
Gęba się śmieje - endorfiny na 300% normy V
Gęba się śmieje - endorfiny na 300% normy IV © poisonek
Esencja I
Esencja I © poisonek
Esencja II
Esencja II © poisonek
Esencja III
Esencja III © poisonek
A to już za mną
A to już za mną © poisonek
No i jest: spaghetti dnia I
No i jest: spaghetti dnia I © poisonek
No i jest: spaghetti dnia II
No i jest: spaghetti dnia II © poisonek
No i jest: spaghetti dnia III
No i jest: spaghetti dnia III © poisonek
Ekipa na szczycie. Kilka metrów wyżej niż sama przełęcz :)
Ekipa w najwyższym punkcie dzisiejszej wycieczki. 2776 metrów nad poziomem morza. 18 mertów wyżej niż sama przełęcz :) © poisonek
No i jest: spaghetti dnia IV
No i jest: spaghetti dnia IV © poisonek
No i jest: spaghetti dnia V
No i jest: spaghetti dnia V © poisonek
No i jest: spaghetti dnia VI. Panorama
No i jest: spaghetti dnia VI. Panorama © poisonek
Na szczycie z towarzyszami podróży
Na szczycie z towarzyszami podróży © poisonek
Typowi mieszkańcy Prato Allo Stelvio
Typowi mieszkańcy Prato Allo Stelvio ;) © poisonek
Taki mieliśmy widok z hotelowego balkonu :)
Taki mieliśmy widok z hotelowego balkonu :) © poisonek
Astra II - pojazd ciężarowy :)
Astra II - pojazd ciężarowy :) © poisonek
Widoczki na powrocie I
Widoczki na powrocie I © poisonek
Widoczki na powrocie II
Widoczki na powrocie II © poisonek
Widoczki na powrocie III
Widoczki na powrocie III © poisonek
Widoczki na powrocie IV
Widoczki na powrocie IV © poisonek
Widoczki na powrocie V
Widoczki na powrocie V © poisonek
Widoczki na powrocie VI
Widoczki na powrocie VI © poisonek
Widoczki na powrocie VII
Widoczki na powrocie VII. Jezioro Lago di Resia © poisonek
Widoczki na powrocie VIII
Widoczki na powrocie VIII Jezioro Lago di Resia © poisonek
Widoczki na powrocie IX
Widoczki na powrocie IX © poisonek
Widoczki na powrocie X
Widoczki na powrocie X © poisonek
Widoczki na powrocie XI
Widoczki na powrocie XI © poisonek
Wjazd:

Zjazd:




Życiówka.

Środa, 7 września 2016 • dodano: 07.09.2016 | Komentarze 2

Jeszcze nie miałem sezonu, w którym przejechał bym tyle kilometrów. Życiówka. Jeszcze jest 115 dni żeby ją wyśrubować. Bawimy się dalej :)
Wariacki dzień na rowerze. Jeździłem dziś 3 razy. Na początek do pracy przez Olsztyn. W dwugodzinnej przerwie w zawodowych obowiązkach szybka rundka przez Kiedrzyn, Lubojnę, Radostków, Kokawę, Mykanów, Kościelec, Rudniki, Rędziny i Wyczerpy. Po pracy do domu też mi się za bardzo nie spieszyło, bo kobietki w tym czasie wychodziły do kina na bajeczkę, więc ponownie Olsztyn z zaliczeniem po drodze czerwonego pieszego koło Ossona, czerwonego rowerowego koło Zielonej Góry, Towarnych i pożarówki. Na koniec podjechałem jeszcze popatrzeć na zachód słońca nad zbiornikiem huty. Nawet fabryka może ładnie wyglądać :)
Zachód słońca nad zbiornikiem huty
Zachód słońca nad zbiornikiem huty © poisonek




Szosowanie z Adamem. Mega lipiec.

Niedziela, 31 lipca 2016 • dodano: 31.07.2016 | Komentarze 0

Szosowanie z Adamem. Nareszcie. Już nie pamiętam, kiedy razem jeździliśmy. Dziś w końcu się udało i odbyliśmy bardzo fajny spacerek po okolicznych asfaltach. Zbiórka o 8:00 na Kucelinie i w drogę: Guardian, Kusięta, Brzyszów, Małusy, Mstów, Krasice, Mokrzesz, Jaźwiny, Pniaki Mokrzeskie, Wola Mokrzewska, Smyków, Knieja, Święta Anna, Aleksandrów, Przyrów, Staropole, Sieraków, Julianka, Janów, Złoty Potok, źródła, Siedlec, Krasawa, Zrębice, przymiłowice i Olsztyn. Zajechaliśmy do Leśnego na odpoczynek i po dłuższej chwili zwaliła się cała ekipa :) Po posiadówce powrót do domu w towarzystwie Roberta przez Kusięta.

Mega lipiec: 2156 km to moja absolutna, miesięczna życiówka na rowerze. Cieszy mnie to ogromnie, że pomimo upływu lat dalej jestem w stanie robić sobie takie prezenty.

Wczoraj polscy żużlowcy zdobyli Drużynowy Puchar Świata. Jestem dumny, że czasem dane mi jest jeździć na rowerze z Najlepszym Trenerem Żużlowym na Świecie!!! Minęło już wiele lat od chwili, gdy skończyłem pisać pracę licencjacką, której tematem była Jego kariera sportowa. Może już czas na drugą, traktujacą o Jego sukcesach trenerskich? ;)
Z Treneram Reprezentacji Polski Żużlowców Markiem Cieślakiem
Z Trenerem Reprezentacji Polski Żużlowców Markiem Cieślakiem © poisonek
Z Kamilem Gradkiem - zawodniekiem Verva ActiveJet Team i Reprezentantem Polski w kolarstwie szosowym
Z Kamilem Gradkiem - zawodniekiem Verva ActiveJet Team i Reprezentantem Polski w kolarstwie szosowym © poisonek




Poranek na Jurze i Olsztyn. 2000 km w lipcu.

Sobota, 30 lipca 2016 • dodano: 30.07.2016 | Komentarze 0

Poranek na rowerku. Jak to ostatnio mam w zwyczaju ruszyłem dość wcześne na swoje kilometry na Jurze. Trasa przez Zawodzie, Legionów, Srocko, Brzyszów, Małusy, Kobyłczyce, Żuraw, Lusławice, Czepurka, Piasek, Janów, Złoty Potok, Ostrężnik, dróżki w okolicy pustelni w Czatachowej, Ostrężnik, źródła, Siedlec, Krasawa, Zrębice, Przymiłowice, Olsztyn, Kusięta, Brzyszów, Srocko, Zawodzie i przez Centrum do domu. Na dróżkach w Czatachowej bajeczny klimat: lakka mgła i przebijające się przez drzewa promienie słońca tworzyły magiczne obrazki. Super.
Po przerwie śniadaniowej jeszcze na chwilkę do Olsztyna: pod zamek przez Kusięta a powrót najkrótszą drogą przez Odrzykoń.
2000 km w lipcu. Do tego znów najlepszy miesiąc w życiu ;)
Przy strażnicy w Przewodziszowicach
Przy strażnicy w Przewodziszowicach © poisonek