Trochę o mnie:

avatar








Poisonek z wiochy Częstochowa. Przejechałem 181821.82 km (na bikestats) + 48183 km (przed bikestats). Więcej o mnie.

10.2010 - 05.2011 Nowotwór próbował...

Póki co nie dał rady...



„Ból jest przemijający, a skutki rezygnacji pozostają na zawsze.”


"Rower jest pojazdem napędzanym siłą mięśni. Rower jadący pod górę jest pojazdem napędzanym siłą woli..."


"Nikt nie będzie mi mówił jak mam żyć, bo nikt za mnie nie umrze..."


"Nie słuchaj głosu w Twojej głowie, który mówi, że nie dasz rady. On łże..."



Yes Master!!! Na zawsze z Tobą...




AKTUALNY SEZON

Sezon 2025 button stats bikestats.pl

ARCHIWALNE SEZONY

Sezon 2024

button stats bikestats.pl

Sezon 2023

button stats bikestats.pl

Sezon 2022

button stats bikestats.pl

Sezon 2021

button stats bikestats.pl

Sezon 2020

button stats bikestats.pl

Sezon 2019

button stats bikestats.pl

Sezon 2018

button stats bikestats.pl

Sezon 2017

button stats bikestats.pl

Sezon 2016

button stats bikestats.pl

Sezon 2015

button stats bikestats.pl

Sezon 2014

button stats bikestats.pl

Sezon 2013

button stats bikestats.pl

Sezon 2012

button stats bikestats.pl

Sezon 2011

button stats bikestats.pl

Sezon 2010

button stats bikestats.pl

Sezon 2009

button stats bikestats.pl

Sezon 2008

button stats bikestats.pl


MOJE KRĘCENIE OD 01.01.1997 do 30.09.2025: 229.863 km


1997: 3806 km
1998: 4146 km
1999: 3757 km
2000: 4659 km
2001: 3253 km
2002: 4754 km
2003: 4309 km
2004: 6004 km
2005: 5278 km
2006: 5012 km
2007: 3205 km
2008: 11017 km
2009: 4918 km
2010: 4888 km
2011: 4791 km
2012: 8417 km
2013: 12372 km
2014: 11459 km
2015: 11409 km
2016: 16632 km
2017: 10351 km
2018: 11305 km
2019: 11587 km
2020: 11091 km
2021: 10023 km
2022: 10061 km
2023: 10112 km
2024: 10356 km
2025: 1xxxx km

MOJE MAX`Y:


Max dystans 24 godzinny:

05.07.2014 - 505,77 km


Max dystans miesięczny:

07.2016 - 2.156,10 km


Max dystans roczny:

2016 - 16.632 km


Max prędkość:

17.08.2013 - 82,73 km/h


Max wysokość n.p.m.:

10.09.2016 - 2.776 m n.p.m.


Max wyjazdów w miesiącu:

31 - ostatnio lipiec 2025


Max wyjazdów w roku:

316 - 2016


Min 10.000 km w rok:

14 razy - ostatnio 2025


Min 1.000 km w miesiącu:

107 razy - ostatnio wrzesień 2025


Min 2.000 km w miesiącu:

3 razy - ostatnio lipiec 2025


Min 100 km dziennie:

321 razy - ostatnio 20.09.2025


Max temperatura na rowerze:

11.08.2015 - +41°C


Min temperatura na rowerze:

-17°C


Odwiedzone województwa:

dolnośląskie, kujawsko - pomorskie, łódzkie, małopolskie, mazowieckie, opolskie, pomorskie, śląskie, świętokrzyskie, wielkopolskie, zachodniopomorskie


Odwiedzone kraje:

Austria, Hiszpania, Niemcy, Polska, Słowacja, Szwajcaria, Szwecja, Turcja, Włochy

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

G. W towarzystwie

Dystans całkowity:58885.33 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:1049
Średnio na aktywność:56.13 km
Więcej statystyk

Pieniny namber łan

Sobota, 11 października 2014 • dodano: 13.10.2014 | Komentarze 1

Od dłuższego czasu chodziło mi po głowie, żeby wybrać się rowerem w Pieniny. Gdy tylko powiedziałem o tym Robertowi wiedziałem, że wizyta w tych górach to tylko kwestia czasu. Pogoda w ostatnich dniach tak rozpieszczała, że nie pozostawało nam nic innego jak zgrać termin z obowiązkami i wyruszyć w kierunku tych wspaniałych gór. Zrobiłem to trochę na siłę, gdyż konkretny katar i stan zapalny gardła nie dawał zbyt wielu nadziei na rower. Nie chciałem jednak zmarnować tak cudownej pogody, która być może tej jesieni już się nie powtórzy. Zapakowaliśmy rowery do auta i ruszyliśmy do Czorsztyna, gdzie mieliśmy kwaterę. Po dojechaniu na miejsce od  razu w ciuchy i w drogę. Na pierwszy ogień poszła pętelka dookoła jeziora Czorsztyńskiego. Wspaniała, pagórkowata trasa z punktami widokowymi na jezioro i zamki w Czorsztynie i Niedzicy. Zwłaszcza widok z zapory na zamek Dunajec to po prostu wzór pocztówki z Pienin. Po zaliczeniu pełnego kółka rozpoczeliśmy drugie. Tym razem z Czorsztyna do Szcawnicy przez Grywałd i Krościeńko nad Dunajcem. Tutaj sedno pobytu: nieprawdopodobna trasa biegnąca przełomem Dunajca po jego słowackiej stronie. Widok na Sokolicę, Dunajec wijący się wśród pionowych ścian skalnych, tańczące na falach tratwy Flisaków czy Trzy Korony wywoływały zachwyt w zasadzie co chwilę. Po dojechaniu do Cervenego Klastoru wróciliśmy ponownie na Polską stronę i przez Sromowce wróciliśmy podjazdem do Czorsztyna. Na koniec już piechotą przeszliśmy się na tamtejszy zamek, który jednak nieco rozczarował: zdecydowanie lepiej wygląda od strony jeziora. Po powrocie na kwaterę mała biesiada przy Mecie :)


Jezioro Czorsztyńskie
Jezioro Czorsztyńskie © poisonek
Zamek w Czorsztynie I
Zamek w Czorsztynie I © poisonek
Zamek w Czorsztynie II
Zamek w Czorsztynie II © poisonek
Zamek w Niedzicy I
Zamek w Niedzicy I © poisonek
Zamek w Niedzicy II
Zamek w Niedzicy II © poisonek
Zamek w Niedzicy III
Zamek w Niedzicy III © poisonek
Zamek w Niedzicy IV
Zamek w Niedzicy IV © poisonek
Zamek w Niedzicy V
Zamek w Niedzicy V © poisonek
Flisacy na Dunajcu
Flisacy na Dunajcu © poisonek
Wzdłuż Dunajca
Wzdłuż Dunajca © poisonek
Trzy Korony I
Trzy Korony I © poisonek
Trzy Korony II
Trzy Korony II © poisonek
Spływ u podnóża Trzech Koron
Spływ u podnóża Trzech Koron © poisonek




  • DST 26.49km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czewa Cicle Chic

Niedziela, 5 października 2014 • dodano: 05.10.2014 | Komentarze 5

Dziś coś zupełnie nowego. Odpuściłem jazdę na Maryśce i na Szmacie i dosiadłem oldschoolowego rumaka Alexa, żeby towarzyszyć Żonce w kolejnej edycji Czewa Cycle Chic. Na początku dojazd na Waszyngtona na Goodmanie i przesiadka na stalowe monstrum bez przerzutek i z hamulcem w piaście :) Z Placu Biegańskiego ruszyliśmy w kierunku nowego węzła przy Tesco. Następnie Srebrną i Złotą dotarliśmy do Kirkutu i delej Odlewników na Kucelin i do wału, którym wróciliśmy do Centrum. Po wycieczce posiedzieliśmy sobie w "Słodko Gorzkim" a następnie wóciliśmy z Duśką do domu. 
Jazda bardzo fajna, aczkolwiek to zupełnie inny rower niż te, które znam. Lekka niepewność w prowadzeniu i ten lęk czy hamulce zadziałąją przed skrzyżowaniem... ;)
Żonka na Electrze
Żonka na Electrze © poisonek
Poisonek na stalowym krążowniku :)
Poisonek na stalowym krążowniku :) © poisonek
Czewa Cycle Chic
Czewa Cycle Chic © poisonek




Z Nowicjuszem.

Sobota, 4 października 2014 • dodano: 04.10.2014 | Komentarze 0

Piotrek powoli przymierza się do przesiadki na rower szosowy. Z racji tego, że kiedyś i mnie dane było uzyskać wspracie i pomoc od Kulistego na starcie szosowej przygody, czułem moralny obowiązek odwdzięczyć się tym samym kolejnemy zarażonemu szosozą ;) Użyczyłem Piotrkowi Maryśki, żeby mógł zobaczyć "z czym to się je". Pojechaliśmy wspólnie przez Kusięta do Olsztyna. W barze posiedzieliśmy dłuższą chwilę w trakcie której dołączyli do nas Abovo i Markon. Po pogaduchach wróciliśmy wspólnie z Mariuszem najkrótszą drogą do domów. 
Piotrkowi chyba się podobało, choć po pierwszych kilkunastu kilometrach jazdy z wmordewindem miał dosyć. Powrót z wiatrekiem wszystko wynagrodził. Trochę Go ciepało po całej jezdni, ale to tylko kwestia czasu, kiedy kilometry spędzone na kolarce nauczą Go panowania nad rowerem. 
Myślałem, że się ujadę na góralu z szosowcem, ale wyszło odwrotnie. Jeszcze nie jest tak źle :)




Bobolice na szosowo.

Niedziela, 28 września 2014 • dodano: 28.09.2014 | Komentarze 0

Szosowy wypad do Bobolic w kameralnym składzie: Asia, Adam i ja. Miał być jeszcze Jacek, ale niestety z powodu nieścisłości w dogadywaniu się nie zgraliśmy się dosłownie o 5 minut. Szkoda... Trasa Srocko, Małusy Małe, Turów, Przymiłowice, Zrębice, Krasawa, Siedlec, Ostrężnik, Trzebniów, Moczydło, Niegowa, Ogorzelnik do Bobolic i Mirowa. W Mirowie chwila przerwy na zdjęcie i piciu i dalej w drogę: Gościniec Żarecki, nowymi scieżkami do Ostreżnika, a dalej Siedlec, Krasawa, Zrębice, Przymiłowice i Olsztyn. W barze kwadrans przerwy w za głośnym dziś dla mnie Gron(ek)ie i powrót do domu przez Kusięta w towarzystwie Rafała i jego kumpla. 
Bardzo fajny wyjazd. Pogoda dopisała, choć spodziewałem się kilku stopni więcej temperatury odczuwalnej. Trasa też przyjemna - 1000 meterków w górę ;)

Z Asią w Bobolicach
Z Asią w Bobolicach © poisonek




Dom - praca - dom i 103 Częstochowska Masa Krytyczna.

Piątek, 26 września 2014 • dodano: 27.09.2014 | Komentarze 0

Dom - praca - dom dzisiaj w deszczu. W związku z tym na zimówce, na której nie jeździłem ponad 5,5 miesiąca. Po południu pogoda się ogarnęła. No i całe szczęście, bo dzięki temu w 103 Częstochowskiej Masie Krytycznej mogło przejechać 139 uczestników :) Mój udział tym razem symboliczny (i tak będzie przez najbliższe pół roku) ze względu na koncert Alcoholica, na którym byliśmy z Rafałem. Zerwalismy się z przejazdu po 25 minutach od jego rozpoczęcia. Koncercik oczywiście extra!!!

Szprychówka 103 Częstochowskiej Masy Krytycznej © poisonek
Podczas koncertu
Podczas koncertu © poisonek
Alkoholica ma nowego Larsa ;)
Alcoholica ma nowego Larsa ;) © poisonek
Z Sasimem
Z Sasimem © poisonek
Pełna integracja. Alcoholica i Fani razem
Pełna integracja. Alcoholica i Fani razem © poisonek




Składana setka.

Środa, 24 września 2014 • dodano: 24.09.2014 | Komentarze 3

Setkowy dzionek złożony z dwóch części. Rano był plan, żeby wyruszyć na jakąś setkę na Maryśce. Jednak rzut oka na termometr i widniejąca na nim o 8:00 wartość 3,5 stopnia, szybko mnie od tego planu odwiodła. Szybkość rozwijana na szosie potęgowała by uczucie chłodu. Postanowiłem poczekać trochę i zrobić krótszą trasę na Szmacie. Niestety gdy już miałem wyjeżdżać dopadły mnie obowiązki zawodowe i zmuszony byłem spędzić kolejną godzinę na pracy w domu. Gdy się w końcu zebrałem wpadło mi do głowy, żeby zatruć nieco życie Robertowi. Bo z jakiej to racji ma się byczyć w domu??? Czemu ma mieć lepiej niż ja??? Szybka rozmowa i już jedziemy w kierunku Srocka. Z Legionów odbijamy na czerwony pieszy a następnie rowerowy i dojeżdżamy do Kusiąt. Dalej Turów, Olsztyn i pożarówką - gdzie krótkie spotkanie z Wojtkiem - do domu. Po krótkiej chwili na przebranie dom - praca - dom w obie strony wałem. Po południu druga część jazdy. Tym razem spotkanie ze świeżo przybyłym z Zielonej Wyspy Kulistym. Znów Olsztyn w obie strony pożarówką. W Leśnym spotkanie z pełnym team`em Żelków.
Na koniec jeszcze kilka słów z dnia wczorajszego. Rano padał deszcz, ale mimo to postanowiłem obudzić zimówkę i zainaugurować jesienną jazdę w syfie. Niestety po 200 metrach jazdy sprzęt odmówił posłuszeństwa. Konkretnie tylna obręcz Mavic`a, która po wielu latach ciężkich bojów z błotem, piachem, solą i śniegową ciapą dokonała żywota. Dobrze, że odeszła do Krainy Wiecznych Łowów w zasadzie pod blokiem a nie gdzieś w trasie, bo łatka raczej by temu nie zaradziła ;)
I dokonała żywota :)
I dokonała żywota :) © poisonek




Blachownia.

Niedziela, 21 września 2014 • dodano: 21.09.2014 | Komentarze 0

Rano bardzo deszczowo. Nie za bardzo mi to przeszkadzało, bo dziś miało być bez jazdy. Jednak z godziny na godzinę pogoda się poprawiała, asfalty z czarnych zmianiały się w szare, a że głupio tak siedzieć w domu cały dzień, namówiłem Roberta na spacerek do Blachowni. Trasa w obie strony w większości identyczna: Stradom, gdzie koło CS PSP obfociliśmy zabytkowy wóz strażacki, Łojki i Blachownia. Nad zalewem krótki postój przy soczku i spotkanie z łabądkiem, któremu również zaaplikowaliśmy sesję foto. W drodze powrotnej nawet się nie spociliśmy. Rowery dzięki wiatrowi z zachodu jechały same. Choć generalnie tempo dziś bardzo spacerowe. Nic nas nie goniło. Fajnie się tak jeździ, gdy nie trzeba zapier... Końcówka przez Aleje i wał. Dobrze tak czasem zmienić kierunek. Szkoda, że nie za często zaglądamy nad wodę w Blachowni. To przecież bardzo urokliwe miejsce oddalone od Częstochowy o raptem kilkanaście kilometrów.
Wio maluśki!!!
Wio maluśki!!! © poisonek
Łabędź I
Łabędź I © poisonek
Łabędź II
Łabędź II © poisonek
Dobra starczy tych zdjęć - spadam
Dobra starczy tych zdjęć - spadam © poisonek




(Niby) Zakończenie sezonu rowerowego.

Sobota, 20 września 2014 • dodano: 20.09.2014 | Komentarze 0

Jacek - właściciel Baru Leśnego postanowił jakoś odwdzięczyć się rowerowej braci za systematyczne zapełnianie Jego przybytku zarówno w weekendy jak i w dni powszednie. Jakby nie było jesteśmy bardzo znaczącą częścią Jego klienteli. W związku z tym zorganizował nam dziś zakończenie sezonu rowerowego. Oczywiście daleko mi do odwieszenia w tym roku roweru na ścianę, ale stawiłem się w Olsztynie, by wspólnie ze stałą ekipą usiąść przy jednym stole, zjeść kiełbaskę z grilla i popić symbolicznym jasnym. Niestety z powodu dość niepewnej pogody w godzinach porannych, nie było dziś tłumów. Ja wyjechałem dopiero po 11:00 i żeby zdążyć na 12:00 dojechałem do Leśnego krótką trasą przez Kusięta i Turów. Po ponad godzinnym posiedzeniu w Barze powrót do domu w towarzystwie Mareczka przez krajówkę, Odrzykoń i Kucelin. 




Mstowskie jabłuszka i ognisko CFR.

Piątek, 19 września 2014 • dodano: 20.09.2014 | Komentarze 1

Co się odwlecze to nie uciecze. Wczoraj odpuściłem jazdę w kierunku Mstowa, ale dziś już od rana wiedziałem, że trzeba zajrzeć do tamtejszych sadów ;) Zaopatrzony w plecak pojechałem do pracy najkrótszą drogą a po dniówce przez Lasek Aniołowski, Wyczerpy, Jaskrów i Wancerzów do Mstowa i na niebiestki pieszy do Małus. Po drodze na szlaku krótki postój i wypełnienie plecaka niemal 7 kg jabłek. Pyszne!!! Mocno dociążony potoczyłem się spokojnie przez Małusy, Brzyszów, Srocko i Legionów na Kucelin i do domu. Pod wieczór znów na rowerek i dojazd na ognisko CFR zorganizowane tym razem na polanie przy pożarówce. W połowie trasy musiałem się wrócić spory kawałek, bo po drodze wypadła mi z mocowania latarka. Na szczęście nie zmieniła właściciela i grzecznie czekała na mnie na środku drogi. Na ognisku jak zwykle super zabawa. Odliczyło się ponad 20 osób :) Powrót z Blablą i Piterem. 
Mstowskie jabłuszka. Najlepsze :)
Mstowskie jabłuszka. Najlepsze :) © poisonek
Z takimi kumplami to konie kraść :)
Z takimi kumplami to konie kraść :) © poisonek




(Chyba) Pierwsze nieoficjalne Mistrzostwa Częstochowy.

Niedziela, 14 września 2014 • dodano: 14.09.2014 | Komentarze 0

Jakiś czas temu Maciek wpadł na pomysł, żeby zorganizować Pierwsze Nieoficjalne Mistrzostwa Częstochowy w Kolarstwie. Wszakże na treningi przyjeżdża taka moc ludzi, że żal tego nie wykorzstać. Pomysł się przyjął, a że dodatkową motywacją były zapewnione przez sponsorów kiełbaska z grilla i napoje regeneracyjne dla każdego, kto pokona trasę, to na ilość chętnych nie mogliśmy narzekać - odliczyło się ponad 60 osób. Start koło TRW został poprzedzony apelem Jacka o bezpieczeństwo i dobrą zabawę (kto jak kto, ale On ma coś w tym względzie do powiedzenia..). Jako pierwsza ruszyła grupa kobiet i kategoria M50. Tempo nie było jakieś mordercze, co dość mocno mnie zdziwiło. Myślałem, że ogień pójdzie od pierwszych metrów lub najdalej na górkach w Mstowie, Małusach czy Zagórzu. Większe harce rozpoczęły się jednak dopiero na dojeździe do Piasku. Utrzymałem się z grupą do zjazdu do Żarek i jak zwykle popełniłem ten sam błąd co zwykle. Chwila nieuwagi i grupa odjechała na 20 metrów. Nie dało rady tego posklejać. Kto jeździ na szosie w tempie wie o czym piszę. No nic - zacząłem jechać swoim rytmem sukcesywnie połykajac na podjazdach pod Wysoką Lelowską i Biskupice odpadających od głównej grupy. W połowie fatalnego asfaltu z Zaborza do Biskupic dojechałem do Kotka, którego dowiozłem na kole do samej mety. W Leśnym zasłużona kiełbaska i nawodnienie. Po chwili dojechały Żonka z Córcią bawiące się na pobliskim placu zabaw. Po dekoracji zwycięzców i dłuuuuugim posiedzeniu powrót do domu z grupką szosowców mocno wspieranej zmianami Roberta ;)
Naprawdę świetna impreza. Oby tylko wszyscy bezpiecznie wrócili do domów.
Mapka tylko z samego wyścigu. Średnia milutka :)