Trochę o mnie:

avatar








Poisonek z wiochy Częstochowa. Przejechałem 170165.52 km (na bikestats) + 48183 km (przed bikestats). Więcej o mnie.

10.2010 - 05.2011 Nowotwór próbował...

Póki co nie dał rady...



„Ból jest przemijający, a skutki rezygnacji pozostają na zawsze.”


"Rower jest pojazdem napędzanym siłą mięśni. Rower jadący pod górę jest pojazdem napędzanym siłą woli..."


"Nikt nie będzie mi mówił jak mam żyć, bo nikt za mnie nie umrze..."


"Nie słuchaj głosu w Twojej głowie, który mówi, że nie dasz rady. On łże..."



Yes Master!!! Na zawsze z Tobą...




AKTUALNY SEZON

Sezon 2024 button stats bikestats.pl

ARCHIWALNE SEZONY

Sezon 2023

button stats bikestats.pl

Sezon 2022

button stats bikestats.pl

Sezon 2021

button stats bikestats.pl

Sezon 2020

button stats bikestats.pl

Sezon 2019

button stats bikestats.pl

Sezon 2018

button stats bikestats.pl

Sezon 2017

button stats bikestats.pl

Sezon 2016

button stats bikestats.pl

Sezon 2015

button stats bikestats.pl

Sezon 2014

button stats bikestats.pl

Sezon 2013

button stats bikestats.pl

Sezon 2012

button stats bikestats.pl

Sezon 2011

button stats bikestats.pl

Sezon 2010

button stats bikestats.pl

Sezon 2009

button stats bikestats.pl

Sezon 2008

button stats bikestats.pl


MOJE KRĘCENIE OD 01.01.1997 do 31.10.2024: 217.827 km


1997: 3806 km
1998: 4146 km
1999: 3757 km
2000: 4659 km
2001: 3253 km
2002: 4754 km
2003: 4309 km
2004: 6004 km
2005: 5278 km
2006: 5012 km
2007: 3205 km
2008: 11017 km
2009: 4918 km
2010: 4888 km
2011: 4791 km
2012: 8417 km
2013: 12372 km
2014: 11459 km
2015: 11409 km
2016: 16632 km
2017: 10351 km
2018: 11305 km
2019: 11587 km
2020: 11091 km
2021: 10023 km
2022: 10061 km
2023: 10112 km
2024: ?


MOJE MAX`Y:


Max dystans 24 godzinny:

505,77 km


Max dystans miesięczny:

2156,10 km


Max dystans roczny:

16632 km


Max prędkość:

82,73 km/h


Max wysokość n.p.m.:

2776 m n.p.m.


Max wyjazdów w miesiącu:

31 - grudzień 2021


Max wyjazdów w roku:

316 - 2016


Min 10.000 km w rok:

12 razy - ostatnio 2023


Min 1000 km w miesiącu:

100 razy - ostatnio październik 2024


Min 100 km dziennie:

302 razy - ostatnio 20.10.2024


Max temperatura na rowerze:

+41°C


Min temperatura na rowerze:

-17°C


Odwiedzone województwa:

dolnośląskie, kujawsko - pomorskie, łódzkie, małopolskie, mazowieckie, opolskie, pomorskie, śląskie, świętokrzyskie, wielkopolskie, zachodniopomorskie


Odwiedzone kraje:

Austria, Hiszpania, Niemcy, Polska, Słowacja, Szwajcaria, Szwecja, Turcja, Włochy

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

E. Ważne wydarzenia

Dystans całkowity:5256.69 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:55
Średnio na aktywność:95.58 km
Więcej statystyk

Maryśka

Wtorek, 13 maja 2014 • dodano: 13.05.2014 | Komentarze 7

Stało się...
Kiedyś mój Przyjaciel Adam napisał: "... jak to mówią do szosy trzeba dorosnąć i dla Arka ta chwila powoli nadchodzi..."
Nadeszła.
Od niedzieli jestem posiadaczem szosóweczki Merida Scultura EVO 909 FLX. Carbonowe cacuszko na pełnym Dura Ace. Rozpoczynam nowy etap mojego rowerowego życia.

Dziś rano do Adama powymieniać linki i pancerze i nawinąć nową owijkę. Spróbowaliśmy też innych kół, ale ta opcja nie wypaliła. Po serwisie do Żonki na Północ a następnie do Jacka Dentysty po siodełko i do domku. Potem przesiadka na Szmatę i do szkoły najkrócej w obie strony.

Witaj na pokładzie Maryśka!!!
Maryśka :)
Maryśka :) © poisonek




  • DST 44.33km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Godne zakończenie sezonu 2013.

Niedziela, 22 grudnia 2013 • dodano: 22.12.2013 | Komentarze 9

Nie mogliśmy sobie wymarzyć lepszego zakończenia tego fantastycznego sezonu. To naprawdę mocny akcent finalny. Pomimo tego, że było to kompletnie wbrew zdrowemu rozsądkowi, po raz ostatni w 2013 wybraliśmy się ze STin14 w Tatry, by zaliczyć góry zimą. Impulsem do tego była bardzo optymistyczna prognoza pogody zapowiadająca miłą temperaturę, słoneczko i praktycznie bezchmurne niebo. Tak więc wylądowaliśmy w Witowie o 8:30 i po porannej kawusi u Hani wskoczyliśmy w zbroje i w Chochołowską ;) Warunki REWELACJA!!! Ubity, zmrożony śnieg zero ludzi i przecudna pogoda. Gęby nas bolały od nieustannego uśmiechu :) Dotarliśmy do schroniska i po krótkim posiedzeniu skierowaliśmy się jak zawsze do kaplicy, by pogadać o tym i owym. Dojście do kaplicy na piechotę, gdyż śnieg miejscami sięgał nam do kolan - nie było szans przejechać. Po pogaduchach i wpisie do księgi zjazd do wylotu Doliny. 2:0 dla gór ;). Kolejny cel to Gubałówka. Tym razem inaczej niż zazwyczaj - od Kościeliska. Podjazd krótki acz treściwy, choć przyznam się, że spodziewałem się czegoś bardziej wymagającego. Na górze już niestety więcej ludzi i już nie tak dobre warunki na podłożu: wszędzie woda i chlapa śniegowa. W tradycyjnym miejscu znów posiadówka i gapienie się na piękne Tatry. Kompletnie nie chciało się zjeżdżać na dół... W dodatku zrobiło się tak cieplutko, że można było spokojnie posiedzieć na zewnątrz w samej bluzie. Bajeczka. Niestety czas gonił i trzeba było wracać. Zjazd do Witowa przez Dzianisz zostawił na nas i rowerach całą masę błota. Nieźle przemokliśmy. Nie miało to jednak dziś większego znaczenia. Nic nie było nam w stanie zepsuć tego fantastycznego dnia w górach. Na koniec znów zaznaliśmy niebywałej gościnności Państwa Folfasów. Co za ludzie!!!
"W życiu piękne są tylko chwile..."
Błogie rozkoszowanie się chwilą :)
Błogie rozkoszowanie się chwilą :) © poisonek Z Robertem w Chochołowskiej
Z Robertem w Chochołowskiej © poisonek Świetne warunki do jazdy
Świetne warunki do jazdy © poisonek Zimowe Mnichy Chochołowskie
Zimowe Mnichy Chochołowskie © poisonek Zimowa Chochołowska
Zimowa Chochołowska © poisonek W tle Mnichy Chochołowskie
W tle Mnichy Chochołowskie © poisonek Śniegu po kolana :)
Śniegu po kolana :) © poisonek Standardowy widoczek z Gubałówki
Standardowy widoczek z Gubałówki © poisonek Widok z Gubałówki na Kasprowy Wierch
Widok z Gubałówki na Kasprowy Wierch © poisonek Hawrań
Hawrań © poisonek Zima w Tatrach
Zima w Tatrach © poisonek
Tatry zimą
Panorama Tatr z Gubałówki © poisonek
A że dzisiejszy wyjazd ocierał się nieco o wariactwo, to nie mogło zabraknąć tego:






Mission completed - 12 tysięcy km.

Poniedziałek, 16 grudnia 2013 • dodano: 16.12.2013 | Komentarze 10

Mission completed. Dojechałem. 12 miesięcy - 12 tysięcy. Plan max, którego nie było w planach :) Zrodził się gdzieś po drodze. To wszystko jeśli chodzi o postawione sobie cele na ten rok.
Rano do pracy króciutko. Powrót z wykorzystaniem przepięknej pogody. Pojechałem sobie przez Lasek Aniołowski i korytarz północny, a dalej już normalnie wzdłuż tramwaju do domu. Po drodze kilka spraw w sklepach. Miedzy innymi nowe łożyska, które jutro trafią do tylnej piasty. Po południu druga runda do pracy. Wałem do centrum i przez Aleje zobaczyć jak Częstochowa wystroiła się na święta. Nawet ładnie to wygląda. Powrót już na szybko.
Można odpocząć.

12000 km © poisonek

Świąteczna Częstochowa © poisonek

Centrum Częstochowy. Świąteczny plac Biegańskiego © poisonek


Niestety wiedziałem, że w końcu zobaczę taki obrazek... Praktycznie codziennie jadąc do lub z pracy widzę "chcących przeskoczyć skrzyżowanie" Alei AK z Aleją JP II na "późnym pomarańczowym". Chodzi głównie o środkową nitkę - skręt w stronę centrum z kierunku od DK1. Dziś około 13:00 PKS zatrzymany na torach. Przed nim pogięty składak... Obok karetka, straż pożarna... Coś czuję, że kierowca autobusu też chciał "przeskoczyć"... :(




10000 km drugi raz w życiu.

Czwartek, 10 października 2013 • dodano: 10.10.2013 | Komentarze 15

No i dojechałem. Kto by się spodziewał, że stanie się to tak szybko. Kto by się spodziewał, że to w ogóle się stanie... Na pewno nie ja. Dziś po raz drugi w życiu osiągnąłem granicę 10 tysięcy kilometrów przejechanych na rowerze w ciągu jednego roku. Towarzyszyli mi moi nie tylko rowerowi Przyjaciele, z którymi w tym sezonie pokonałem całą masę kilometrów, Kulisty i STin14. Przed zbiórką z chłopakami podjechałem do Biedronki zakupić okolicznościowe bąbelki na wiwat. Dalej już wspólnie przez Kucelin, Guardiana, Kusięta i Turów. Właśnie za Turowem wskoczyła na licznik pięciocyfrowa liczba. Co ciekawe stało się to prawie w tym samym miejscu gdzie rok wcześniej do dyszki dojechał Kulisty :) Po krótkim postoju przeznaczonym na odpalenie szamponu dojechaliśmy do Olsztyna i dalej przez Kusięta, Brzyszów, Srocko, kokosownię i Kucelin do domu. Praktycznie od razu znów na rower i najkrócej do pracy. Powrót wałem.

Tegoroczny dystans zwieńczony dzisiejszym, symbolicznym dniem dedykuję mojej Kochanej Żonie. To dla Ciebie Kwiatuszku. Za wytrwałość, zrozumienie dla mojej pasji, za te wszystkie godziny kiedy się realizowałem. To dla Ciebie :)

Wróciłem...

10000 km w 2013 roku :) © poisonek

Okolicznościowe bąbelki © poisonek

No i nareszcie mam drugi korek do kierownicy. Bo pierwszy był TUTAJ ;)
Drugi korek do kierownicy ;) © poisonek




  • DST 105.29km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień rekordów. Poprad - Kralova Hola - Poprad.

Sobota, 17 sierpnia 2013 • dodano: 17.08.2013 | Komentarze 8

Dzień rowerowych rekordów. Tak miało być: dzisiejszy dzień był zarezerwowany na gwóźdź programu. Przynajmniej dla mnie. Poprad - Kralova Hola - Poprad. Rano zapakowaliśmy ze STin14 rowery do Asterki i ruszyliśmy do Popradu na Słowacji, aby rozpocząć wycieczkę mającą na celu zdobycie najwyższego dostępnego dla rowerów szczytu w Tatrach - Kralovej Holi. Do podnóża tej wnoszącej się na 1946,1 metra n.p.m. góry dojechaliśmy przez miejscowości Hranovnica, Vernar, Telgart i Sumiac. Nie była to bynajmniej wycieczka krajoznawcza. Staraliśmy się trochę oszczędzać na podjazdach wiedząc, że to nie one są naszym dzisiejszym celem. Po kilku większych i mniejszych zmarszczkach dotarliśmy do wsi Sumiac. Tam też rozpoczęliśmy wspinaczkę. Początek to około 7 - 8 km szutru a sama końcówka to asfalt. Co tu dużo pisać: 12,5 km ze średnim nachyleniem około 10%. Ale to średnio, bo chwilami było prawie 20... Udało się podjechać bez przystanków na odpoczynek nie licząc 15 sekundowego leżenia w trawie (musiałem na chwile położyć się na brzuchu, aby zluzować nieco mój kręgosłup, który najnormalniej w świecie buntował się przeciw szaleństwu). Na szczycie przepiękne widoki - wszystko wokół było niżej niż my ;). Posiedzieliśmy chwilę nagradzając nasz sukces browarem wtaszczonym na górę przez Roberta. Po dużej porcji fotek rozpoczęliśmy zjazd, który dla mnie skończył się ustanowieniem nowego rekordu prędkości: 82,73 km/h. Niestety po tym jak skończył się asfalt i zaczął szuter złapałem snake`a. Zanim udało mi się zatrzymać obręcz tak skutecznie zmasakrowała dętkę, że Robert naliczył w niej 16 (!!!!!!!!!!!!) dziur. Co gorsza okazało się, że ja mam tylko łatki a Robert nie ma zapasu... Poratował nas jakiś Słowak, który dał mi dętkę i absolutnie nie chciał za nią kasy. No cóż: rowerowa brać nie zna granic :) Po serwisie i zjeździe ze szczytu pozostał tylko powrót do Popradu. Byliśmy już nieco wyjechani. Szczególnie dla mnie była to walka z samym sobą, gdyż mocno przeliczyłem się z napojami i przy temperaturze oscylującej w okolicach 26 - 28 stopni nieźle się odwodniłem. Jakoś jednak poszło i dotarliśmy do celu wcale nie najwolniej.
Dzisiejszy dzień skończył się dla mnie pokonaniem kolejnych granic moich możliwości. Od dziś maksymalna wysokość osiągnięta na rowerze to 1946 metrów n.p.m. a maksymalna prędkość to 82,73 km/h. Fantastyczny rowerowy dzień. Dzięki Robert. Pokazałeś dziś super klasę.

Śrubujemy rekord prędkości ;) © poisonek

Widoki w drodze do Popradu © poisonek

Wiadukt kolejowy w okolicach Telgartu © poisonek

Podjazd w jego dolnej części © poisonek

Widok na podjazd na Kralową Holę na końcowych km © poisonek

Nie ma lekko - trzeba cisnąć ;) © poisonek

Rzeźbię ;) © poisonek

Na szczycie © poisonek

Na szczycie z Robertem © poisonek

Na szczycie z Robertem II © poisonek

Wieża stacji przekaźnikowej TV na szczycie © poisonek

Wieża przekaźnikowa TV © poisonek

Widok ze szczytu I © poisonek

Widok ze szczytu II © poisonek

Widok ze szczytu III © poisonek

Widok ze szczytu IV © poisonek

Widok ze szczytu V © poisonek

Słitfocia na szczycie ;) © poisonek

Zasłużone leżycho ;) © poisonek

Na tym fragmencie padł max speed :) © poisonek

To na powrocie. W drodze "do" był taki sam z napisem 5 km :) © poisonek


Filmik z panoramą ze szczytu:


27 setka w roku.




  • DST 80.20km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień rekordów.

Środa, 29 sierpnia 2012 • dodano: 29.08.2012 | Komentarze 5

Dziś w planach był dzień o największym przebiegu kilometrowym podczas pobytu w Tatrach. Trasa miała wyglądać bardzo podobnie jak ta, którą w maju pokonałem ze zbyszko61 z małym (hahaha - małym...) urozmaiceniem w postaci podjazdu Doliną Suchej Wody do schroniska Murowaniec. Wyjazd rozpocząłem ok 10:00 i ruszyłem na Gubałówkę. Z Gubałówki zjazd przez Ząb do Poronina (71,8 km/h) i dalej podjazd pod Bukowinę Tatrzańską i na Polanę Głodówka. Przepiękny widok!!! Po zjeździe z Polany dotarłem do "dania głównego" dzisiejszej wyprawy: Dolina Suchej Wody i podjazd pod schronisko Murowaniec na Hali Gąsienicowej. HARDCORE!!! Były to zdecydowanie najtrudniejsze 13 km jakie przyszło mi pokonać na rowerze. Podjazd to 6,5 km szlak w całości złożony ze sporej wielkości kamieni, niestety również luźnych. Do tego nachylenie podjazdu... Na 6,5 km różnica wzniesień wynosi 500 metrów (średnie nachylenie 7,7%)... Jazda pod górę wydobyła ze mnie maksimum moich umiejętności jazdy na rowerze. Mijani turyści patrzyli na mnie już sam nie wiem jak. Czy z podziwem, niedowierzaniem, ciekawością czy też z politowaniem. Dotarłem pod schronisko mocno zajechany, ale otuchy dodały mi brawa, które otrzymałem od odpoczywających turystów. Mnie już jednak po głowie chodziło co innego... Jak ja mam zjechać w dół??? Bo nie był to zjazd na którym się odpoczywa. Całość na stojąco z pełnym napięciem mięśniowym całego ciała. Ręce, nogi, plecy, mięśnie oddechowe po prostu omdlewały. Dotarłem na dół kompletnie wyczerpany. Nie byłem w stanie jechać po praktycznie prostym asfalcie nawet kilkanaście km/h... Musiałem odpocząć. Po 15 minutach zregenerowałem się jako tako i zjechałem do Zakopanego i przez Kościelisko i Witów dotarłem na kwaterę. Co do dzisiejszych moich rekordów: poprawiłem wynik maksymalnej wysokości którą uzyskałem na rowerze. Od dziś wynosi on 1500 metrów npm. Maksymalne dzienne przewyższenie to od dziś 1781 metrów. Udało się w końcu po 3 latach bez osiągnięcia tej bariery dojechać do 5000 km w sezonie. Dziś byłem bardzo zmęczony lecz jednocześnie bardzo z siebie dumny...

Widok na Tatry z Gubałówki I. © poisonek

Widok na Tatry z Gubałówki II. © poisonek

Widok na Tatry z okolic Bukowiny Tatrzańskiej I. © poisonek

Widok na Tatry z okolic Bukowiny Tatrzańskiej II. © poisonek

Widok na Tatry z okolic Bukowiny Tatrzańskiej III. © poisonek

Widok na Tatry z okolic Bukowiny Tatrzańskiej IV. © poisonek

Widok na Tatry z Polany Głodówka I. © poisonek

Widok na Tatry z Polany Głodówka II. © poisonek

Widok na Tatry z Polany Głodówka III. © poisonek

Dolina Suchej Wody. © poisonek

Tak wyglądał szlak. Życzę powodzenia wszystkim, którzy się na niego zdecydują :)
Dolina Suchej Wody. Podjazd pod Murowaniec I © poisonek

Dolina Suchej Wody. Podjazd pod Murowaniec II © poisonek

Przy schronisku Murowaniec I. © poisonek

Widok na Tatry z Hali Gąsienicowej I. © poisonek

Widok na Tatry z Hali Gąsienicowej II. © poisonek

Widok na Tatry z Hali Gąsienicowej III. © poisonek

Widok na Tatry z Hali Gąsienicowej IV. © poisonek

Widok na Tatry z Hali Gąsienicowej V. © poisonek

Kasprowy Wierch. © poisonek

Stacja na Kasprowym Wierchu. © poisonek

Goodman na Hali Gąsienicowej. © poisonek

Poisonek na Hali Gąsienicowej. © poisonek

Poisonek na Hali Gąsienicowej II. © poisonek

Skocznia narciarska Wielka Krokiew. © poisonek




  • DST 59.60km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spełnianie marzeń. Dzień trzeci.

Niedziela, 16 października 2011 • dodano: 17.10.2011 | Komentarze 7

Trzeci i ostatni dzień spełniania marzeń nad Bałtykiem. Dziś przepiękna pogoda - pełne słońce, lekki wiaterek i znośna temperatura. Postanowiliśmy dziś ze Zbyszkiem odwiedzić Rzucewo i obejrzeć tamtejszy zamek oraz zajrzeć do Pucka. Pojechaliśmy obejrzeć te miejsca troszkę okrężną drogą, gdyż chcieliśmy ponownie zahaczyć o klif w Jastrzębiej Górze. Pierwszego dnia trafiliśmy tam na bardzo urokliwe miejsce, którego dziś za cholerę nie mogliśmy znaleźć. W końcu jednak po kilku próbach udało się tam dotrzeć. Po chwili na zdjęcia jechaliśmy już w stronę Mieroszyna i dalej przez Strzelno, Łebcz i Gnieżdżewo gdzie na polach pasą się majestatyczne prądotwórcze wiatraki. Następnie Puck i Rzucewo z tamtejszym zamkiem Jana III Sobieskiego. Przy okazji zjechaliśmy dróżką za zamkiem nad Zatokę Pucką, która w tym miejscu jest prześliczna. Po krótkim relaksie w Rzucewie pojechaliśmy do Pucka na tamtejsze ciekawe molo. Ostatnie zdjęcia nad morzem i niestety trzeba było wracać. Zrobiliśmy to w ekspresowym tempie przez Gnieżdżewo i Swarzewo (miejscami licznik długo wskazywał 38 - 40 km/h). Do Władysławowa dotarliśmy o 14:00 a za godzinę już siedzieliśmy w samochodzie w drodze do Częstochowy.
Warto marzyć. Warto spełniać marzenia. Morze i plaża na rowerze - coś cudownego...

Wąwóz Chłapowski. © poisonek

Na klifie w Rozewiu. © poisonek

Na klifie w Jastrzębiej Górze. © poisonek

"Gwiazda Północy" - najdalej na północ wysunięty punkt Polski. © poisonek

Wiatraki w Gnieżdżewie. © poisonek

Zamek Jana III Sobieskiego w Rzucewie. © poisonek

Poisonek w pomniku przyrody © poisonek

Zatoka Pucka w Rzucewie. © poisonek

Nad Zatoką Pucką w Rzucewie. © poisonek

Poisonek nad Zatoką Pucką w Rzucewie. © poisonek

Zatoka Pucka w Rzucewie. © poisonek

Poisonek na molo w Pucku. © poisonek

Poisonek na molo w Pucku II. © poisonek




  • DST 84.40km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spełnianie marzeń. Dzień drugi.

Sobota, 15 października 2011 • dodano: 15.10.2011 | Komentarze 8

<object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/dwp_qBscG_8"> <embed src="http://www.youtube.com/v/dwp_qBscG_8" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object><br>Dziś gwóźdź naszego trzydniowego pobytu nad morzem: wycieczka na Hel. Przepiękna pogoda, przepiękna trasa, niezapomniane wrażenia i uśmiech nie schodzący z naszych ust. Coś cudownego. Bo cóż może być piękniejszego od jazdy po plaży na własnym rowerze czy też połykanie kilometrów podczas jazdy ścieżką rowerową 2 metry od brzegu morza? Chyba niewiele rzeczy... Zdjęcia pokazują namiastkę tego, czego dziś doświadczyliśmy ze Zbyszkiem. Trasa Władysławowo, Chałupy, Kuźnica, Jastarnia, Jurata, Hel i oczywiście z powrotem. Miało być dziś nieco więcej kilometrów ale brakło czasu, który został spożytkowany na robienie zdjęć.

Chałupy. Widok na Zatokę Pucką. © poisonek

Watraki we Władysławowie widziane z Chałup. © poisonek

Chałupy. Widok na Zatokę Pucką w kierunku Helu. © poisonek

Nad Zatoką Pucką. © poisonek

Bunkier w Jastarni. © poisonek

Bunkier na plaży w Jastarni. © poisonek

Spałnienie marzeń. Jazda po plaży na granicy lądu i morza. © poisonek

Spałnienie marzeń. Jazda po plaży na granicy lądu i morza II. © poisonek

Na plaży w Jastarni. © poisonek

Na molo w Jastarni. © poisonek

Welcome to Hell ;) © poisonek

W porcie w Helu. © poisonek

Na plaży w Helu. © poisonek

Na samym czubku Półwyspu Helskiego. © poisonek

Łabędzie na Zatoce Puckiej. © poisonek

Poniżej krótki filmik. Można kliknąć nawet HD pod filmem - będzie deczko lepsza jakość ;)
<object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/I2DIFE-4LTA"> <embed src="http://www.youtube.com/v/I2DIFE-4LTA" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object><br>I na koniec jeszcze wieczorny bonus: Bałtyk i plaża we Władysławowie w pięknej poświacie księżycowej:
Bałtyk w poświacie księżycowej. © poisonek




  • DST 63.80km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spełnianie marzeń.

Piątek, 14 października 2011 • dodano: 14.10.2011 | Komentarze 9

Dziś pierwszy dzień spełniania mojego odwiecznego, rowerowego marzenia: jazdy na rowerze nad morzem. Do tego przedsięwzięcia wciągnąłem Zbyszka, z którym wyruszyliśmy o 23:50 z Częstochowy w kierunku Władysławowa. Do tej turystycznej miejscowości dotarliśmy nadzwyczaj szybko, bo już przed godziną 7:00. Po zalogowaniu się na kwaterze i 3 godzinnym śnie ruszyliśmy w trasę. Dziś celem było Jezioro Żarnowieckie. Po drodze rozkoszowaliśmy się przepięknymi, nadmorskimi krajobrazami, które zapewniały nam Rozewie, Jastrzębia Góra, Karwia, Krokowa i Żarnowiec. Temperatura nader przyjemna. Za to wiatr mocno dziś przesadzał. Trasa w obie strony identyczna. Przy okazji potwierdził się fakt, że jazda po nadmorskich miejscowościach wcale nie musi oznaczać płaskich jak stół tras. Górki dziś były wcale nie takie niewielkie. Jutro gwoźdź wyjazdu: Ride to Hell :)

Latarnia Morska w Rozewiu. © poisonek

Na klifie w Jastrzębiej Górze I © poisonek

Na klifie w Jastrzębiej Górze II © poisonek

Klif w Jastrzębiej Górze III © poisonek

Wybrzeże w Karwi I © poisonek

Wybrzeże w Karwi II. Ze Zbyszkiem. © poisonek

Wybrzeże w Karwi III © poisonek

Przy zamku w Krokowej ze Zbyszkiem © poisonek

Nad Jeziorem Żarnowieckim © poisonek




Życiówka: 318,5 km na Giga Orbicie.

Niedziela, 25 lipca 2010 • dodano: 25.07.2010 | Komentarze 7

Rekord życiowy. 318,5 km pokonanych w ciągu jednej doby w gronie między innymi: krzara, anwi, STi, lukas, przemo2, matotr, Gaber, elziomallo, proximo, baryła, krydus, lampre. Trasa to wymyślona przez krzarę Giga Orbita - kosmicznie wielkie kółko wokół Częstochowy. Ostatnie 60 km w deszczu. Średnia 26,7 km/h. Trasę przedstawia mapka poniżej:
1268 metrów przewyższeń.

Życiówka © poisonek


Dystans podany na mapce nie obejmuje powrotu z mety Giga Orbity.
Giga Orbita 2010. © poisonek

Giga Orbita. © poisonek

Giga Orbita - przed Radomskiem © krzara

Giga Orbita w Gidlach. © poisonek

Giga Orbita - Myszków © krzara

Giga Orbita - trzymamy się razem © krzara

Giga Orbita - peleton © krzara

Giga Orbita 2010. © poisonek

Giga Orbita 2010. © poisonek

Giga Orbitowcy nad mapą. © poisonek

Giga Orbita 2010. © poisonek

Giga Orbita 2010 - Kochcice © krzara

Giga Orbita - peleton © krzara

Zamknięcie pętli Giga Orbity. © poisonek